Problemy pierwszego świata, czyli elektryki kontra Superchargery
Ładowarki Supercharger zostały otwarte także dla innych aut. Właściciele elektryków otwierają szampana, użytkownicy Tesli gotują się ze złości, a same stacje ładowania okazują się być sporym wyzwaniem w obsłudze.
Od kilku dni ładowarki typu Supercharger, czyli należące do Tesli punkty szybkiego ładowania, zostały udostępnione też innym samochodom elektrycznym. To decyzja, która cieszy wiele osób, gdyż mnogość takich punktów ułatwia ładowanie pojazdów na prąd podczas podróży. Nie oznacza to jednak, że wszyscy się cieszą. Na pewno zadowoleni nie są użytkownicy Tesli, ale też i właściciele niektórych aut na prąd. Dlaczego?
Przede wszystkim Supercharger ma bardzo specyficzną konstrukcję
Opracowano go z myślą o konkretnych autach, czyli o Teslach. A te gniazda do ładowania mają ukryte z tyłu, przy samym styku błotnika z klapą bagażnika. Niby nic wielkiego, bo niektórzy producenci korzystają z podobnego rozwiązania.
Problem polega na tym, że Superchargery mają bardzo krótkie kable. Tym samym samochody, które wyposażone są w gniazda przesunięte nieco głębiej w nadwoziu, podpina się z ogromnym trudem - o ile w ogóle jest to możliwe.
I właśnie to wywołało ogromne zamieszanie wśród fanów aut elektrycznych, a w szczególności wśród użytkowników Tesli. Okazuje się bowiem, że niektóre auta blokują po dwa punkty ładowania, kombinując z ustawieniem się przy ładowarce Supercharger.
W efekcie jeden kabel często staje się bezużyteczny
Wizualnie przedstawił to Fabian Laasch w swoich publikacjach na Twitterze.
Krótko mówiąc - wszystkie auta, które mają gniazda ładowania zlokalizowane po prawej stronie samochodu, będą blokować drugie stanowisko przy Superchargerze.
Problemem jest więc niezmiennie projekt ładowarek
Wciąż uważam, że w kwestii projektowania ładowarek oraz lokowania gniazd do ładowania powinno wprowadzić się wspólne standardy. Marki umieszczają je niemal dowolnie, z przodu, z tyłu lub po dowolnej stronie auta. W efekcie ciężko jest zaprojektować ładowarki, które idealnie sprawdzą się przy wielu samochodach z różnymi lokalizacjami gniazd.
Do tego pozostaje kwestia długości kabla. Im dłuższy, tym musi być grubszy i mocniejszy. W efekcie staje się ciężki i piekielnie drogi w produkcji - zwłaszcza w przypadku najszybszych ładowarek. Jest to więc duże wyzwanie, szczególnie w porównaniu do pistoletów do tankowania paliwa, gdzie po prostu przewód musi być odpowiednio zabezpieczony, ale jego długość nie stanowi większego problemu.