Świętej pamięci industrialna Warszawa. Zabijamy architekturę, która jest częścią miasta

Industrialna Warszawa sprzed lat umiera. Hale i magazyny ustępują miejsca osiedlom i biurowcom. Teoretycznie zagęszczanie okolic ścisłego centrum nowymi osiedlami jest dobrą rzeczą, ale ja nie mogę przeboleć jednego - w tym wszystkim nie zachowuje się architektury, która była stałym elementem tego miasta.

Gdy słyszę o kolejnych nowoczesnych inwestycjach mieszkaniowych z pięknymi "apartamentami", to coś mnie skręca w środku. Każda luka zalepiana jest grodzonymi osiedlami, które przypominają chów klatkowy i mają tylko udawać coś ładnego i ciekawego. Całkowicie nowe dzielnice powstają w miejscach, gdzie przez lata istniała Warszawa industrialna - pełna hal, magazynów i fabryk.

Ta zmiana nie jest czymś zaskakującym, ani też złym z punku widzenia rozwoju miasta. Wiele czarnych plam na mapie stolicy, które zajmowały opustoszałe budynki, zamienia się w tętniące życiem, choć często słabe pod kątem infrastruktury dzielnice. Jedyne, czego nie mogę odżałować, to to, że w tym wszystkim nie zachowuje się choćby odrobiny pierwotnego charakteru danej okolicy.

Industrialna Warszawa

Industrialna Warszawa zasługuje na upamiętnienie. Póki co jednak głównie zamienia się w gruzy

Przez wiele lat jednym z moich ulubionych miejsc był Ursus. Stare zakłady, które świeciły pustką (a niektóre hale były opuszczone i mocno zaniedbane) zachowywały fantastyczny klimat. Ceniłem sobie takie przestrzenie jako tło do sesji samochodów, lub po prostu do łatwego "urbexu" po mieście z przeszłości.

Teraz wiele z nich pożarł już deweloperski kombajn. W tym wszystkim praktycznie nie ma miejsca na to, aby choć mały kawałek tej pierwotnej architektury stał się elementem nowej zabudowy.

Zakłady Mechaniczne "Ursus" były wpisane do rejestru zabytków. Mimo to konserwator zgodził się na wyburzenie części budynków, gdyż i tak fragmenty "same uległy zawaleniu". Pozostały tylko ściany frontowe, które teoretycznie mają stać się częścią nowoczesnej zabudowy. Czy tak będzie? Obawiam się, że niekoniecznie. To po prostu zbyt drogie.

To samo tyczy się miejsca, które przez lata miało unikalny klimat - "Soho Factory" na Pradze. Tam, obok starych budynków i hal, w których były różne firmy i restauracje, pojawiły się nowe wieżowce. Przez pewien czas to wszystko egzystowało w ciekawej synergii - aż do momentu, w którym stara zabudowa zaczęła znikać, całkowicie wypierana przez kolejne bloki. Oryginalny klimat tego miejsca przepadł, a nam wyrosła kolejna sypialnia.

Są miasta, które w fantastyczny sposób wykorzystują swoją architekturę industrialną. Gdańsk to świetny przykład

Tam zabudowy stoczniowe i portowe są integralną częścią miasta. Na ręce deweloperów dokładniej patrzy lokalna władza, wymuszając ciekawsze projekty, nawiązujące do architektury w okolicy. Efekty są naprawdę imponujące, gdyż cała okolica Stoczni Cesarskiej zamienia się w ciekawe miejsce, które łączy przeszłość z teraźniejszością.

W Warszawie mamy nieliczne przykłady takich inwestycji. Fabryka Norblina nie jest złym projektem, podobnie jak Browary Warszawskie, czy Elektrownia Powiśle. To jednak kropla w morzu tego, co było w stolicy i czego nie zachowano.

Czasami chciałbym, aby u włodarzy miasta pojawiła się chęć do łączenia tego, na czym Warszawę zbudowano z tym, czego potrzebują teraz mieszkańcy. Wszystko jest do zrobienia - trzeba tylko chcieć.