Tak brzmi elektryczne V8 Ferrari. W tytule nie ma błędu

Niech te cztery końcówki wydechu, a także dyskretny warkot, nie wprowadzą Was w błąd. Pod maską tego Ferrari nie ma żadnego silnika spalinowego.

  • Pierwsze elektryczne Ferrari zbliża się wielkimi krokami
  • Nowy model przechodzi testy pod nadwoziem łączącym cechy Maserati Levante i modelu Purosangue
  • Premiera zaplanowana jest na przyszły rok

Herezja? Dla wielu osób tak może być. Pewne jest jednak to, że Ferrari nie zamierza rezygnować z napędu elektrycznego i szykuje swoje pierwsze w historii auto na prąd, które ma mieć w sobie coś z charakteru silników V8. Jest to oczko w głowie marki. Włosi stworzyli nową fabrykę dla tego modelu, a jego rozwój jest starannie doglądany przez szefa marki, Benedetto Vignę.

Co więcej, marka z Maranello idzie tutaj ponownie w nietypowym kierunku. Wszyscy spodziewali się, że pierwszym autem na prąd będzie jakiś supersamochód. Nic bardziej mylnego. To potencjalnie kolejny SUV, choć nadwozie może wprowadzać nas w błąd.

Elektryczne Ferrari ma być inne, próbuje udawać V8. Włosi mają tutaj pewien sekretny plan

Zamaskowane egzemplarze, a w zasadzie wczesne muły testowe, jeżdżą już po ulicach Maranello. Na poniższym filmie możecie zobaczyć ten samochód w akcji. Dźwięki, o dziwo, także są obecne.

To jest coś, czym ma chwalić się ta marka. Ferrari obiecuje "autentyczne i unikalne" brzmienie ich samochodu na prąd. Póki co brzmi to jak generator dźwięków imitujących V8 pod maską. Czy to dobry kierunek? O tym przekonamy się za kilka miesięcy.

Pewne jest to, że Włosi idą też w nietypowym kierunku ze stylistyką i z formatem tego samochodu. To może być skrzyżowanie SUV-a, crossovera i GT. Wydawać by się mogło, że kolejny samochód tego typu w gamie Ferrari nie ma sensu, ale paradoksalnie jest dokładnie na odwrót.

elektryczne Ferrari V8 SUV

Włoska marka nie chce tworzyć od razu "superauta". Wręcz przeciwnie, elektryczny samochód ma być przede wszystkim uniwersalny, wygodny i "mieć geny Ferrari". Czy będzie to więc pojazd do wyjazdów po bułki do sklepu, oczywiście w odpowiednim stylu? To nie jest wykluczone.

A jeśli ta droga po bułki akurat przebiegnie przez kręte serpentyny, to z pewnością nikt też się nie rozczaruje. Miejmy nadzieję, że Włosi nas tutaj nie zawiodą.

Film: Acriore (YouTube)