Ten elektryk traci dowód za głośność wydechu. Poznałem go z bliska

Jest gigantyczny i głośny, choć nie ma silnika spalinowego. Dodge Charger Daytona to zbiór przeciwności w dziwny opakowaniu. Poznałem go z bliska.

Nie będę ukrywać, że sam byłem w grupie osób, które podśmiewały się z tego projektu. Co jak co, ale Challenger zawiesił poprzeczkę bardzo wysoko i Amerykanie mieli trudne zadanie. Co więcej, od razu postanowili zafundować pasjonatom "cios w policzek", wprowadzając na rynek wyłącznie wersję elektryczną. Teraz szybko odkręcają tę strategię, ale Dodge Charger Daytona zostanie w ofercie i będzie propozycją dla wybranych.

Paradoksalnie jego charakter, a zwłaszcza elektryfikacja, mogą być furtką do... Europy. KWA, importer marki Dodge i RAM na Starym Kontynencie, zaczyna już bawić się tym samochodem, pracując nad wprowadzeniem go do sprzedaży. Z tego powodu właśnie jeden z egzemplarzy trafił do salonu Edmark w Warszawie, gdzie bada zainteresowanie potencjalnych klientów.

I tu robi się ciekawie, bo indywidualistów chętnych na "muscle cara na zielonych tablicach" nie brakuje. Dodge Charger Daytona przyciąga uwagę

Kim jest potencjalny klient na taki samochód? To osoba z grubym portfelem, która ma ochotę spróbować czegoś z zupełnie innej bajki. Mając wiele samochodów szuka nietypowego pojazdu do jazdy na co dzień - czegoś z pazurem, szybkiego, ale również rzadkiego.

I tu wchodzi, cały na czarno, Dodge Charger Daytona. Na żywo wygląda... dobrze. Muszę odszczekać wszystkie swoje negatywne komentarze na temat tego samochodu, gdyż jego wygląd robi wrażenie. Co więcej, jest to kawał samochodu, czego zupełnie nie zanotowałem. Wiecie, że jego długość to blisko... 5,25 metra?

Czekam teraz tylko na debiut wersji z poszerzonymi nadkolami - wtedy będzie to naprawdę smakowity kąsek w atrakcyjnym wizualnie wydaniu.

Wnętrze to duża zmiana względem poprzednika

Jak wiadomo Challengera produkowano przez lata, a wnętrze zawsze było słabym elementem tego samochodu. Tu jest znacznie lepiej - jakościowo i wizualnie. Nie powiem, żeby był to najbardziej porywający projekt, niemniej jest w nim coś ciekawego i oryginalnego.

Do tego mamy niezłą ergonomię, a pozycja za kierownicą (jak na elektryka) jest kapitalna. Nie brakuje też bagażnika, a to duży plus w takim samochodzie.

Dodge Charger Daytona

Oczywiście obszedłem auto ze wszystkich stron, wymacałem wnętrze, ale najbardziej zależało mi na posłuchaniu tego słynnego wydechu. Dodge opracował konstrukcję o nazwie Fratzonic, która stosuje specjalne komory do amplifikowania dźwięku z głośników. Efekt jest... specyficzny.

Kliknij tutaj, aby obejrzeć nasz film o Chargerze Daytona - WIDEO

Tak, brzmi to sztucznie - i jest głośno, może nawet zbyt głośno. Ale skoro już mówimy o samochodzie w głupiej wersji, to taka wisienka na torcie jest jak najbardziej adekwatna. Poza tym 3-litrowa rzędowa szóstka też gada dość sympatycznie i ucieszy fanów spalinowych silników. V8, przynajmniej według zapowiedzi Stellantisu, jest w drodze.

Dodge Charger Daytona test

Jakie są plany wobec tego samochodu?

KWA pracuje nad dopasowaniem Chargera do europejskich regulacji. Tu mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, gdyż to elektryk ma szanse być... najtańszą wersją. Wszystko za sprawą podatków i emisji CO2. W ofercie pojawi się też wariant Six Pack z 3-litrowym R6 Hurricane. Ten drugi to coś, co przemawia do mnie nieco bardziej, niż elektryk.

Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo chętnie sprawdziłbym ten samochód na drodze. Ma 670 KM, 850 Nm i baterię 100,5 kWh. Jest piekielnie ciężki, bo waży 2606 kg, ale Challenger też nie był przedstawicielem wagi piórkowej.

Nie spodziewajcie się, że będzie to hit w Europie, niemniej jest ciekawostką wartą odnotowania. I tutaj brawa dla KWA i dla dealerów takich jak Edmark za to, że próbują "wypchnąć" takie samochody na europejskie drogi.