Ten samochód zbudowali 18-latkowie. Jeździliśmy unikalną Skodą Mountiaq
Co robiliście w wolnych chwilach w wieku 18 lat? Pierwsze piwa w knajpach, imprezy lub wyjazdy? Dla przykładu uczniowie szkoły Skody każdy niezagospodarowany moment poświęcili na budowę własnego auta.
Kiedy blisko pięć lat temu ruszył pierwszy projekt Azubi Car organizowany przez technikum i szkołę zawodową zlokalizowaną przy fabryce Skody w Mlada Boleslav nikt nie zadawał sobie sprawy, że będzie on rozwijany tak długo i w tak zaawansowany sposób. Idea była prosta i jednocześnie niezwykle fascynująca - dać uczniom samochód, który będą mogli przerobić w dowolnie wybrany sposób. Szlaki przetarł Citijet, czyli roadster na bazie Citigo. Następnym w kolejce autem był Funster (Fabia Pickup), Atero (Rapid coupe), Element (elektryczne buggy na bazie Citigo i e-up!) oraz Sunroq, czyli Karoq bez dachu. Szóstym autem stworzonym przez kolejny rocznik 18-latków jest Mountiaq, czyli Kodiaq Pickup. I jedno trzeba przyznać - patrząc na ten projekt z bliska można odnieść wrażenie, że nie tylko jest on najbardziej dopracowany ze wszystkich, ale przede wszystkim ma w sobie bardzo dużo z produkcyjnego samochodu. Pokazuje to jaki kierunek myślenia zaczyna przyświecać młodym podopiecznym Skody i na co ich stać.
Mountiaq, czyli chciałbyś go mieć
Kiedy zobaczyłem pierwsze zdjęcia Skody Mountiaq pomyślałem, że jest to strzał w dziesiątkę. Spotkanie na żywo tylko utwierdziło mnie w tym przekonaniu, a przejażdżka tym pojazdem sprawiła, że... naprawdę chciałbym zaparkować go w swoim garażu.
Pojazd ten swój żywot zaczął jednak jako zwyczajny Kodiaq Sportline. Gotowe nadwozie w surowym stanie trafiło do warsztatu, gdzie grupa 35 wyselekcjonowanych uczniów rozpoczęła nad nim prace. Po długiej burzy mózgów zdecydowano, że ich Kodiaq zamieni się w pickupa. Przebudowanie nadwozia wymagało nie tylko precyzyjnej pracy "tnących" konstrukcję oraz spawaczy, ale przede wszystkim starannych obliczeń konstrukcyjnych. Z tego powodu chociażby pieczę nad tym projektem sprawują doświadczeni nauczyciele oraz pracownicy Skody, którzy dzielą się swoją wiedzą i szeroko pojętym "know-how". W ten sposób Kodiaq w bezpieczny sposób zamienił się w pickupa, nie tracąc jednocześnie wielu użytkowych walorów. Gotowe auto polakierowano w odcień Sunset Orange z tzw. "gamy flotowej" tego producenta, czyli w odcień oferowany m.in. w Czechach.
Na zdjęciach Skoda Mountiaq sprawia wrażenie auta dość małego. Jest to jednak złudzenie, bowiem samochód ten mierzy ponad 5 metrów długości, czyli więcej niż seryjne auto. Do tego pojawiły się świetnie wyglądające poszerzenia z każdej strony (po 5 cm), co zbudowało masywny wizerunek. Przyznam szczerze, że właśnie takich poszerzeń brakuje wersji RS - pomyślcie sobie, jak fajnie by wyglądała...
Auto też wyraźnie podniesiono (do ponad 20 cm prześwitu), oraz dodano progi ułatwiające wsiadanie i wysiadanie. W nadkolach zainstalowano efektowne terenowe felgi. Skoda nalegała na koła z gamy producenta, ale uczniowie byli nieugięci i postawili na coś, czego próżno szukać nawet w katalogu z akcesoriami tego producenta. Aby jednak zachować spójność stylistyczną specjalne dekielki wydrukowano na drukarce 3D.
Co było największym wyzwaniem przy tym projekcie? Paradoksalnie nie "paka", a stworzenie otwieranej tylnej klapy. Uczniowie bardzo chcieli wprowadzić takie rozwiązanie, bowiem zaprezentowany kilka lat wcześniej Funster był zabudowany "na sztywno". Problemem jest brak odpowiednich części - nawet zawiasy z Amaroka nie byłyby tutaj odpowiednie. Dlatego też finalnie stworzono własne rozwiązanie na bazie najróżniejszych elementów wyciągniętych z magazynów Skody. Kłopotliwa była też instalacja "kangura" z wyciągarką o sile uciągu do 5 ton. Tutaj konieczne były pewne kombinacje i majsterkowanie, ale finalnie stworzono nie tylko efektownie wyglądający front, ale także w pełni użyteczną i działającą konstrukcję. Jak widać dla chcącego nic trudnego.
Szereg zmian wprowadzono również we wnętrzu. Za przednimi fotelami ukryto ogromny wzmacniacz audio (2000 wat mocy) oraz subwoofer. Obok niego ulokowano także lodówkę turystyczną oraz dodatkowe przedmioty potrzebne podczas jazdy w terenie. Kokpit został także obszyty skórą w czarnym i pomarańczowym odcieniu, zaś w podsufitce ukryto oświetlane ledowo logo Skody. Te elementy wykonała jednak zewnętrzna firma, gdyż Skoda nie prowadzi u siebie kierunków szwalniczych.
No dobrze, ale jak to jeździ?
Powiem Wam, że dawno nie miałem takiej radości z jazdy "zwyczajnym" autem. Przede wszystkim w Mountiaqu siedzi się znacznie wyżej niż w seryjnej wersji, a tuż za fotelami kończy się cała kabina. Sercem tego auta jest jednostka 2.0 TSI o mocy 190 KM. Uczniowie bardzo chcieli zainstalować silnik 2.0 BiTDI 240 KM, ale problemem okazało się być mocowanie silnika, które jest inne w wersji RS, co wymagałoby dodatkowej pracy w komorze silnika. Aby jednak dorzucić nieco sportowego charakteru (wszak każdy 18-latek chce zaszpanować) zainstalowano sportowy i bardzo głośny układ wydechowy. Ciekawy dźwięk potęguje tutaj przebudowany układ dolotowy z wyprowadzonym na zewnątrz snorkelem. Dźwięk zasysanego powietrza miesza się tutaj z hałasującą turbiną (co wyeksponowano) oraz buczącym wydechem - coś ciekawego! Prowadzenie trudno ocenić, bowiem poruszaliśmy się po wąskim torze z małymi prędkościami, ale wszystko wskazuje na to, że stabilność tego pojazdu została zachowana. Co więcej, napęd 4x4 jest wciąż w pełni funkcjonalny, co udowodniono podczas prób terenowych po prezentacji auta. Jedynym problemem są hamulce, które nie dają sobie rady z dużą nadwagą tego auta - Mountiaq waży bowiem aż 2450 kilogramów, głównie ze względu na masywne wzmocnienia paki, które znacząco zwiększyły jego masę.
W salonach niestety się nie pojawi
Podobno szef Skody, Berhard Maier, po obejrzeniu auta na żywo stwierdził, że widziałby je w produkcji. W salonach tego auta jednak nie zobaczymy. Powód? Fabryki i tak już ledwo wyrabiają na zakrętach, a Mountiaq wymagałby wielomilionowych inwestycji celem dopasowania go do potrzeb rynku. Specyficzna grupa odbiorców nie zapewniłaby też odpowiedniego zwrotu poniesionych kosztów (Kodiaq Pickup to raczej propozycja dla wąskiego grona klientów). Warto jednak wiedzieć, że Ci, którzy pracowali nad tym autem, będą niebawem tworzyć inne nowe Skody. Największą zaletą Skoda Academy jest bowiem to, że każdy uczeń tej szkoły (zarówno technikum jak i zawodówki) ma zapewnione miejsce pracy w koncernie. Co ciekawe nawet po rezygnacji z pracy i decyzji o kontynuowaniu edukacji na studiach, Skoda podtrzymuje ofertę do czasu zakończenia nauki. W efekcie wielu uczniów tej placówki zasila szeregi Skody i zapewnia, że nie pojawią się żadne problemy kadrowe. A jest to cenne, bowiem Czesi podkreślają, iż liczba specjalistów w swoich dziedzinach (takich jak spawanie czy inne specyficzne zawody) spada z roku na rok i może doprowadzić do kryzysu na rynku.