Tesla od dawna wiedziała o słabościach swoich podzespołów. Mimo to zrzucała winę na użytkowników

Nikogo nie powinno to dziwić, ale Tesla cały czas zarzeka się, że problemy z samochodami tej marki są wynikiem niewłaściwej eksploatacji. Jak jednak pokazuje śledztwo przeprowadzone przez dziennikarzy Reutersa, ta amerykańska marka doskonale zdawała sobie sprawę z tego jak wiele podzespołów jest wadliwych i niedopracowanych.

Być może doskonale pamiętacie historie o odpadających kołach i o rozpadającym się zawieszeniach w samochodach tej marki. W sieci pojawiły się też informacje o nieprzykręconych kierownicach i dużych problemach mechanicznych, które pojawiały się w egzemplarzach na całym świecie. Tesla twierdziła i cały czas podkreśla, że znakomita większość tych poważnych usterek jest wywołana przez niewłaściwą eksploatację.

Problem w tym, że to kłamstwo. Śledztwo, które przeprowadził Reuters ujawniło wewnętrzne dokumenty marki. Te sięgają 2016 roku i zawierają wszystkie kluczowe informacje. Marka doskonale wiedziała o słabościach wielu podzespołów - i świadomie nic z tym nie robiła.

Tesla ukrywała dane i zrzucała winę na użytkowników. Elon Musk w ogóle nie zainteresował się problemem

Raporty z lat 2016-2023, które przygotowali serwisanci i rzeczoznawcy, wyraźnie wskazywały na słabość wielu elementów konstrukcyjnych tych samochodów. Marka z kolei przekazywała krótką i jasną odpowiedź - zrzucać winę na użytkowników.

Skąd taka liczba problemów? Odpowiedź jest prosta - proces projektowania i testowania samochodów skrócono do minimum. Mniejsza liczba inżynierów pracowała pod ogromną presją czasu, szykując nowe modele (zwłaszcza Model 3 i Model Y) do rynkowego debiutu.

W efekcie zabrakło dbałości o każdy detal, czego efektem były poważne uszkodzenia i wypadki. Niektóre naprawy, np. przy utracie koła przy blisko 100 km/h (!) kosztowały nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Tesla nie dołożyła do nich nawet grosza, zawsze szukając winy w użytkownikach.

Tesla problemy awarie gwarancja

Tymczasem Elon Musk nadal uważa, że produkuje najlepszy samochód na świecie

Czy jest to jeden z najtańszych i najsensowniejszych elektryków na rynku? Owszem. Wydajność napędu jest tutaj na bardzo wysokim poziomie. Niestety, cała reszta kuleje i odstaje od tego, co oferuje konkurencja. Fatalna jakość produktów z niektórych fabryk (problemy ze spasowaniem, wykonaniem, lakierowaniem i montażem) nie jest tutaj żadnym zaskoczeniem. Mimo to wiele osób wybiera te produkty w ciemno, kierując się jedynie ceną i wiarą w produkt Muska.

Warto dodać, że Tesla jak mało która firma posiada gigantyczną liczbę danych, które pozwalają im na pełny wgląd w stan samochodów. Jest to wynik prowadzenia sprzedaży bezpośredniej, gdzie punkty dealerskie i serwisowe należą do marki. W efekcie wszystkie raporty z każdego przeglądu od razu trafiają do bazy danych marki - tylko są tam po prostu zakopywane.

Co więcej, udokumentowane są sytuacje, w których marka najpierw przyznaje się do problemu, po czym kilka chwil później zrzuca winę na właściciela pojazdu, odmawiając naprawy gwarancyjnej. To absolutny standard w każdym kraju.

Teraz Tesla aktualizuje ponad 2 miliony samochodów w USA

NHTSA, czyli Amerykański urząd ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, zmusił markę do poprawy działania systemu Autopilot. Według ekspertów informacje, które otrzymywali użytkownicy samochodów, sugerowały im, że ich auta są w pełni autonomiczne. Oczywiście jest to bzdurą, którą marka Muska musi teraz poprawić. Update z oprogramowaniem 2023.44.30 ma wprowadzać więcej ostrzeżeń wizualnych i dźwiękowych, które przypomną kierowcy o konieczności trzymania rąk na kierownicy i obserwacji drogi.

Źródło: Reuters