Tesla Cyberwhistle - Czy wszyscy oszaleli (poza Elonem Muskiem)?
Tesla Cyberwhistle to pewnie najpopularniejsze wyszukiwane dziś hasło. Na Teslę Cybertruck przyjdzie nam poczekać, ale gwizdek robi furorę. Co takiego?!
Jeśli należycie do grona osób śledzących działalność Tesli, albo zapisaliście się na futurystyczego pickupa Cybertruck, to wiecie, że przyjdzie Wam jeszcze na niego poczekać. Ale zapłaciliście 100-kę wpisowego (w dolarach) i możecie spokojnie czekać na ogłoszenie produkcji seryjnej w ciągu najbliższych kilku lat. Ale Elon Musk wypuścił właśnie coś o nazwie Tesla Cyberwhistle. Tak, to gwizdek o kształcie Cybertrucka. Zwykły gwizdek, w cenie połowy rezerwacji całego samochodu.
Tesla Cyberwhistle - gwizdek za 50 USD, który już się wyprzedał
A już myśleliście, że ściereczka z mikrofibry za 19 USD, którą oferowało Apple, to szczyt przegięcia. A tu wchodzi Elon Musk, cały na biało z gwizdkiem za dwie stówy. I jeszcze pisze
Czyli, nie zawracajcie sobie głowy drobiazgami, jak ściera od Appla, tylko kupcie gwizdek.
Oczywiście gwizdek zdążył się już wyprzedać. Nie mam pojęcia, jak bardzo jest to limitowana oferta, ale ruch w interesie jest, skoro znalazło się tylu chętnych.
I najwyraźniej jest ich więcej, bo "spekulanci" handlują cybergwizdkiem na eBayu. I tu dochodzimy do drugiego etapu szaleństwa. Zamówienia na Tesla Cyberwhistle (zamówienia, nie fizycznie otrzymane produkty!) "chodzą" po... minimum 200 USD. I, gdy zagrzebiemy się w oferty, zobaczymy że wiele osób kupiło produkt właśnie w ten sposób.
Gwizdek! za 800 zł!
A warto zauważyć, że są i oferty sięgające 1000 USD.
No dobra, to czym jest Tesla Cyberwhistle, że kosztuje aż tyle? Teslą. Poza tym producent z Fremont chwali się, że jest to "przedmiot kolekcjonerski premium", wykonany z nierdzewnej stali "medycznej" z polerowanym wykończeniem. Ma swoje etui z piankowym wyłożeniem. Marketingowcy dodali też zdanie: "integrated attachment feature for added versatility". Można je przetłumaczyć na "ma zintegrowaną funkcję mocowania, zwiększającą wszechstronność". Tłumacząc to ponownie, z marketingowego na polski, ma ucho do smyczy, albo breloczka.
I ja niby rozumiem, że podgrzewanie atmosfery przed premierą to stała zagrywka producentów. I rozumiem, że firma Elona Muska ma specyficznych klientów i specyficzny marketing (kreowany przez Tweety prezesa), ale mam wrażenie, że gdzieś tu zaginęły nawet resztki zdrowego rozsądku. Mniej więcej gdzieś z potwierdzoną datą premiery Cybertrucka.