Tesla traci kable. To sensowna i zarazem ryzykowna decyzja
Żadna nowa Tesla nie będzie posiadała na wyposażeniu klasycznego kabla do ładowania z domowego gniazdka. Ma to sens, ale budzi pewne obawy.
Ładowanie dużego elektryka z klasycznego gniazdka jest szaleństwem. "Zatankowanie" baterii do pełna trwa nawet 60 godzin - i to przy dobrym wietrze, gdy nie ma żadnych ograniczeń na danym gniazdku. Mało kto decyduje się więc na taką metodę ładowania swoich aut. Tesla wykorzystuje to, aby z wyposażenia samochodu wyrzucić właśnie taki przewód.
Tesla fabrycznie wyjedzie bez kabla. Czy to ma sens?
Z ekonomicznego punktu widzenia - jak najbardziej. Elon Musk podkreśla, że coraz mniejsza liczba użytkowników korzysta z takich kabli.
Większość właścicieli Tesli ładuje swoje auta za pomocą wallboxów marki, lub na Superchargerach. W obydwu przypadkach są to urządzenia ze zintegrowanym kablem.
Co więcej, większość szybkich stacji, także w Europie, posiada wbudowane kable. A to sprawia, że wożenie przewodów w aucie bywa zbędne - z pewnymi wyjątkami. Problemem stają się miejsca, gdzie do ładowarki trzeba podpiąć własny kabel, ze specjalną końcówką.
Te jednak i tak nie były oferowane w standardzie - większość producentów wymaga dopłaty za taki przewód. Brak klasycznego kabla do gniazdka może więc stać się bolesny tylko i wyłącznie w przypadku sytuacji awaryjnej, gdzie nie mamy pod ręką żadnej ładowarki.
Gniazdko w prywatnym domu nie będzie więc ostatnią deską ratunku, podobnie jak i agregat prądotwórczy.
Prawda jest też taka, że Tesla zaoszczędzi na tym dużo pieniędzy
Kable będą dostępne jako akcesorium w cenie 200 dolarów - przynajmniej w USA. Można śmiało założyć, że taki przewód kupowany będzie przez co trzeciego, może nawet co piątego klienta. Tym samym produkcja kabli zostanie ograniczona, a Tesla zostawi w swoim portfelu większe sumy na inne inwestycje.
Brzmi to rozsądnie? Bez wątpienia. Zresztą podobne decyzje podejmuje też konkurencja. KIA EV6 w USA w standardzie nie posiada przewodu do ładowania z gniazdka. W Europie znajdziemy go w bagażniku, ale na przykład 1881 złotych trzeba dopłacić do kabla do ładowania 3 fazowego.
Co sądzicie o takiej decyzji? Czy auta elektryczne nie muszą już być oferowane z klasycznym przewodem do ładowania z domowego gniazdka?