TEST: Hyundai Kona Hybrid - hybryda to najlepsze co spotkało ten model
Wygląda ciekawie i całkiem nieźle jeździ. Cały czas brakowało w tym aucie jednak jakiegoś rozsądnego silnika. Aż do teraz - Hyundai Kona Hybrid to najlepszy wybór do tego auta.
Kilka miesięcy temu mój znajomy zadał mi możliwie najgorsze pytanie, którego dziennikarze motoryzacyjni często unikają. Z jego ust padły proste słowa: Jakie auto mam kupić córce? Chwilę później sprecyzował wymagania i oczekiwania, lecz w mojej głowie padło już hasło "komora maszyny losującej jest pusta, następuje zwolnienie blokady". Następnie zacząłem analizować wszelkie rozsądne i nierozsądne propozycje, aż w końcu padło słowo-klucz: hybryda, SUV, rozsądne wymiary. Jedyną opcją stała się więc Toyota C-HR, choć ta, w opinii kupującego, była zbyt duża. Teraz wiem, że postawiłbym na coś innego. Byłby to Hyundai Kona Hybrid.
Wymagania były proste: auto podniesione (czyli SUV lub crossover), hybryda, automatyczna skrzynia biegów i ciekawa stylistyka. Do tego raczej miejskie wymiary i dobre wyposażenie. W przypadku nowego modelu Hyundaia wszystkie te elementy tworzą idealną kombinację w układance. A przy okazji mówimy o najsensowniejszym wariancie tego auta.
Hybryda jest po prostu najlepsza
W Warszawie Hyundai Kona jest dość popularnym i często widywanym autem. Większość egzemplarzy moim zdaniem korzysta z jednostki 1.0 T-GDI i są użytkowane raczej w typowo miejskim środowisku. Zresztą wymiary tego modelu nie czynią go idealnym wycieczkowcem. Z czwórką osób na pokładzie będzie bardzo ciasno i niewygodnie, więc trzy sztuki homo sapiens w tym aucie to zdecydowanie wystarczająca liczba.
Silniki? Do tej pory wybór ograniczał się do czterech jednostek. Silnik 1.0 T-GDI oferuje 120 KM i warkot trzech cylindrów, zaś mocniejsza benzyna zapewnia aż 177 KM, ale przy okazji pije abstrakcyjne ilości paliwa. Plusy? Napęd na cztery koła, choć w takim aucie mało kto wykorzysta jego potencjał. Diesel? 136 KM (1.6 CRDi) to rozsądna, ale droga w zakupie propozycja. Do tego jest jeszcze droższa odmiana elektryczna, która jednak nie każdemu będzie pasować.
Teraz mamy też hybrydę, która jest złotym środkiem. 141 KM to wystarczająca w takim aucie moc. Napęd na przednią oś, silnik 1.6, dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna (tutaj nie ma przekładni CVT) i niskie zużycie paliwa. Same zalety? Zdecydowanie!
Sprawdzona technologia
Zastosowany tutaj system wywodzi się z Hyundaia IONIQ Hybrid. Tam był dopracowywany i szlifowany, tak więc nie jest to nowość dla marki. Jednostka 1.6 z rodziny Kappa (oferuje 105 KM) spięta jest z silnikiem elektrycznym (43 KM i 170 Nm) i baterią o pojemności 1,56 kWh, która oczywiście ładuje się samoczynnie. Następuje to podczas hamowania lub przy pracy silnika spalinowego.
Bateria może i jest mała, ale w zupełności wystarcza aby wraz z jednostką elektryczną solidnie wesprzeć konwencjonalną jednostkę. Hyundai Kona Hybrid nie jest jednak demonem prędkości. Przyspieszenie do 100 km/h zajmuje od 11,2 do 11,6 sekundy (zależnie od stanu naładowania baterii), zaś prędkość maksymalna to 160 km/h. Wszystko to sprawia, że hybrydowa Kona zdecydowanie lepiej czuje się w mieście niż w trasie.
Oszczędnie - i to cieszy
Zresztą właśnie miasto uwydatnia zalety tego auta, czyli przede wszystkim niskie zużycie paliwa. Nie są to wyniki, które mogą dorównać Toyocie, ale trzeba wziąć pod uwagę fakt, że Japończycy pracują nad swoją technologią już ponad 20 lat. Kona bez większego zająknięcia utrzymuje 5-6 litrów na sto kilometrów w mieście, choć przy odrobinie wysiłku można spokojnie zejść do 3,9-4,5 litra.
Zużycie paliwa: | Hyundai Kona Hybrid |
przy 100 km/h: | 4,9 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 6,6 l/100 km |
w mieście: | 4,5-6,6 l/100 km |
Sam system hybrydowy ma prosty i zarazem ciekawy system działania. Zaraz po uruchomieniu samochodu po długim postoju jednostka spalinowa od razu bierze się za ładowanie baterii. I tak zużycie paliwa w tym momencie jest zwiększone, tak więc przy procesie nagrzewania jednostki do temperatury roboczej można doładować akumulatory.
Wady? Po pierwszych czterech-sześciu kilometrach (w zależności od temperatury zewnętrznej), komputer pokładowy w Konie pokaże konsumpcję na poziomie nawet 10 litrów. Potem jednak cały układ hybrydowy wchodzi do akcji i wartości te zmniejszają się w ekspresowym tempie. Całość pracuje bardzo płynnie i bez większych szarpnięć, zwłaszcza w momencie przełączania pomiędzy jednostkami.
Osiągi tak jak wspomniałem nie rzucają na kolana. Na drogach szybkiego ruchu 140 km/h to absolutne maksimum, bowiem i do tej prędkości Kona rozpędza się bez większego zapału. Cieszy za to fakt, że nawet na autostradzie wyciszenie zadowala, choć SUV Hyundaia zdecydowanie woli spokojniejszą jazdę.
Rekuperacja - największa różnica względem IONIQa
Do hybrydowej Kony przesiadłem się prosto z odświeżonego Hyundaia IONIQa Hybrid. Największą niespodzianką okazało się to, że łopatki za kierownicą nie służą w Konie do regulacji rekuperacji, a odpowiadają klasycznie za zmianę biegów. Szkoda, że mały SUV nie dostał tej funkcji, bowiem przydałaby się do lepszego odzyskiwania energii w mieście. Oszczędziłoby to także zużycie klocków hamulcowych, a to kolejny plus w perspektywie kosztów użytkowania.
Lekki w prowadzeniu
Hyundai Kona Hybrid to swego rodzaju łącznik w gamie marki. Z jednej strony układ jezdny nie jest jeszcze tak dobry jak w nowszych modelach, ale nie posiada też tej okrutnej sztuczności, która trapiła starsze generacyjnie samochody.
Układ kierowniczy nie jest zbyt komunikatywny, ale pracuje lekko i przyjemnie. Zawieszenie jest sztywne, jednak nie na tyle, aby ograniczyć codzienny komfort podróżowania. Powiem więcej - w połączeniu z nieco większym prześwitem powstaje tutaj przyjemna i świetna w mieście kombinacja. Do tego Kona naprawdę sprawnie radzi sobie w zakrętach, co cieszy. Zwrotności nie można niczego zarzucić - średnica zawracania to zaledwie 10,6 metra, co w takim aucie jest bardzo dobrym wynikiem.
W sam raz do miasta
Jak już wspomniałem, Kona to naprawdę dobry wybór na auto miejskie. Podwyższone nadwozie to nie tylko komfort pokonywania dziur i krawężników (typowy miejski "offroad"), ale także wygodniejsze zajmowanie miejsca za kierownicą. Fotel jest szeroki i nie ma za grosz trzymania bocznego, ale zupełnie to nie przeszkadza. Ważne jest to, że siedzi się tutaj wygodnie, a zajęcie właściwej pozycji za kierownicą to czysta formalność.
Miejsca na tylnej kanapie nie ma zbyt wiele. Choć Hyundai Kona teoretycznie ma bliżej do segmentu C niż B (bazuje na platformie modelu i30), to jednak przestrzeń dla pasażerów jadących z tyłu jest mocno ograniczona. Bagażnik? Ten ma pojemność wynoszącą 361 litrów w standardowym ustawieniu i 1143 litry po złożeniu kanapy. Niestety pozostaje tutaj typowy dla takich aut "schodek", co utrudnia przewożenie większych rzeczy.
O plastikach w Konie pisaliśmy już wielokrotnie. Te nie są pozytywnym zaskoczeniem - dużo twardych elementów nie prezentuje się zbyt dobrze. Konkurenci jednak nie są lepsi. Np. Volkswagen T-Roc oferuje równie kiepsko wykończone wnętrze.
Problemem jest tylko cena
Hyundai Kona Hybrid ma zasadniczo tylko jedną wadę - jest nią cena. Cennik tego auta otwiera kwota 99 900 zł (choć aktualnie oferowany jest specjalny rabat w wysokości 7 000 zł). W hybrydzie bazowym wariantem jest Comfort, który oferuje jest sensowne, ale niezbyt bogate wyposażenie. Radio z Bluetooth, klimatyzacja, skórzana kierownica, monochromatyczny ekran komputera pokładowego, światła LED czy część systemów bezpieczeństwa (takich jak np. nadwrażliwy asystent pasa ruchu) są tutaj w standardzie. Jednak aby zobaczyć w aucie takie rzeczy jak w testowym egzemplarzu, czyli multimedia z doskonałym ekranem 10,25-cala, podgrzewane fotele, ledowe światła i wiele innych, trzeba zapłacić ponad 120 000 zł.
W połączeniu z metalizowanym lakierem Lagoon Blue (genialny odcień), czarnym dachem, szyberdachem i skórzaną tapicerką, docieramy do poziomu 132 700 zł za jednak dość małe auto. Dużo. I nawet ten rabat w wysokości 7 000 zł nie jest tutaj wielkim wsparciem.
Dla porównania wyposażony pod korek wariant 1.6 T-GDI (z napędem na przód) kosztuje 121 800 zł przed rabatami. Trudno jest więc uzasadnić tak dużą dopłatę do wariantu hybrydowego. Hyundai zdecydowanie powinien obniżyć cenę tego auta, tak aby to ta wersja stała się najatrakcyjniejszą propozycją w gamie.
Podsumowanie
Gdyby nie cena, to Hyundai Kona Hybrid byłby naprawdę fajną propozycją. Ta koreańska marka nie słynie jednak z hojnej polityki rabatowej - trzeba więc liczyć na to, że cennik ulegnie lekkim zmianom w nieodległej przyszłości.
Dane techniczne: Hyundai Kona Hybrid
SILNIK | benz., R4, 16 zaw. |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 1580 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 105 KM (77 kW) przy 5700 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 147 Nm przy 400 obr./min. |
MOC SYSTEMOWA | 141 KM i 265 Nm |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 6-biegowa |
NAPĘD | przedni |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe wentylowane/tarczowe |
OPONY | 225/45 R18 |
BAGAŻNIK | 361/1141 litrów |
ZBIORNIK PALIWA | 38 litrów |
TYP NADWOZIA | SUV |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4165/1800/1565 mm |
ROZSTAW OSI | 2600 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1376/504 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 600/1300 kg |
EMISJA CO2 | 90 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 11,8 sekundy |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 160 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 5 lat |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12/5 lat |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 1.0 T-GDI: 72 900 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | Hybrid: 99 900 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 132 900 zł |