TEST: Lexus RX 450h po liftingu - wciąż bardzo komfortowy, ale pora na jakieś zmiany
Lexus RX 450h w zeszłym roku przeszedł lifting. Pojawiły się lepsze multimedia, nowe technologie świateł i... w zasadzie tyle. Czy to wciąż dobra oferta?
Lexus RX 450h w testowanej konfiguracji Omotenashi, a więc z najwyższym możliwym wyposażeniem, kosztuje 439 900 zł (dołożono lakier za 5 500 zł oraz panoramiczny dach szklany za 8 500 zł). Biorąc pod uwagę, że wyposażenie jest dość bogate (fotele z wentylacją, audio Mark Levinson, wyświetlacz HUD, adaptacyjne światła LED, czy wysokiej klasy skórzana tapicerka) oraz ceny, jakie osiągają SUV-y konkurencji, wydaje się to być dobrą ofertą. Z drugiej strony, w SUV-ach np. z Niemiec możemy mieć o wiele bardziej zaawansowane technologie i więcej "gadżetów", a także większą możliwość personalizacji wnętrza i nadwozia. Lexus RX na pewno przekonuje potencjalną bezawaryjnością i niską utratą wartości. Czym jeszcze?
Niewielkie nowości
Tak naprawdę trudno nazwać RX-a modelem po faceliftingu. Dla niewprawnego oka samochody trudno będzie odróżnić. Zmieniła się sygnatura świetlna świateł z tyłu, pojawiły też się nowe adaptacyjne lampy LED z przodu. Wyglądając nieco inaczej i mają nową technologię wycinania "dziur" w snopach światła. Zamiast przesłon są wirujące ostrza, które obracając się wydzielają poszczególne fragmenty strumienia światła. Jak to działa? To chyba trzeba spytać osób potencjalnie oślepianych przez kierowcę Lexusa. Ale świeci ładnie.
Poza tym wciąż mamy wysokiej jakości materiały, świetne spasowanie oraz dość dobrą ergonomię.
W kontekście tej ostatniej ważną informacją jest pojawienie się wsparcia dla Android Auto i Apple CarPlay. Lexus bardzo cierpiał na problemy z systemem inforozrywkowym - był archaiczny i nieergonomiczny. Teraz nieco go poprawiono. Wygląda niemal tak samo, ale poprawiono trochę prędkość działania i funkcje, a panoramiczny ekran jest teraz dotykowy. Choć nie jest przy samym kierowcy, to ułatwia zadanie, bo touchpad w japońskiej marce nie należy do najłatwiejszych w użyciu. Do tego wspomniane interfejsy, które pozwalają na wrzucenie Google Maps, czy Spotify całkiem "usprawniają" jazdę RX-em. W końcu, bo tu Japończycy dość mocno odstawali od konkurencji.
No i to by było na tyle. Dalej to ten sam wygodny Lexus z szerokimi fotelami z bardzo miłą skórzaną tapicerką, ogrzewaniem i wentylacją oraz elektrycznym sterowaniem (również tylną, podgrzewaną kanapą). O dobre samopoczucie dba również system audio Mark Levinson, choć mam wrażenie, że nie robi już takiego wrażenia jak kiedyś. Albo coś pozmieniano, albo większość producentów dopracowała swoje układy.
Wygodnie siedzi się nie tylko z przodu, ale i z tyłu. Mimo linii dachu niczym w BMW X6, miejsca nad głową jest sporo, a i na nogi raczej wszyscy znajdą przestrzeń.
Bagażnik na pierwszy rzut oka nie porywa - 453 litry i bardzo wysoki próg załadunku. W praktyce okazuje się dość płaski, ale bardzo ustawny oraz naprawdę pakowny - zwłaszcza po rozłożeniu siedzeń wchodzi do niego całkiem sporo "gratów".
Ten sam, ale jakby inny
Lexus RX 450h to odmiana moim zdaniem optymalna - biorąc pod uwagę, brak diesla. Oczywiście, jakieś 450 "bez" h byłoby miłe, ale umówmy się, że do charakteru samochodu pasuje V6 z systemem hybrydowym.
Wciąż mamy tu do dyspozycji 3,5-litrowy silnik oraz dwie jednostki elektryczne, po jednej przy każdej osi. W sumie kierowca ma pod prawą nogą 313 KM i całkiem sporo momentu obrotowego, łącznie ponad 600 Nm. Spięte jest to wszystko jedną, bezstopniową przekładnią automatyczną. Czyli Lexusowy standard. Na papierze wygląda też całkiem nieźle - 7,7 sekundy do 100 km/h, prędkość maksymalna 200 km/h i przyzwoite zużycie paliwa.
Ponieważ 3 lata temu miałem okazję testować RX-a w tej samej konfiguracji, byłem ciekaw, czy po modernizacji coś się zmieniło. I podejrzewam, że niesławne nowe normy WLTP oraz Euro 6 odcisnęły swoje piętno na silniku. O ile w ustawieniach sportowych dynamika jest więcej niż zadowalająca, a SUV z miłym pomrukiem V6 wyrywa się do przodu, to w standardowym ustawieniu jest wyraźnie mniej żwawy. Nie ma mowy o tym, że mocy brakuje, ale "względem papieru" przyspiesza gorzej. Byłbym w stanie to zaakceptować bez słowa, gdyby przy tym... nie wzrosło zużycie paliwa.
Po mieście, gdzie układ hybrydowy ma najwięcej do roboty, wyniki wcale nie są spektakularne. Rekordowo udało mi się zejść do 7 l/100 km, ale znacznie częściej widziałem wskazania na poziomie ok. 10 l/100 km. W trasie również zrobiło się jakoś mniej oszczędnie - o 1-2 l/100 km więcej. Bo trudno mi uwierzyć, że w każdej sytuacji (kilka pomiarów na sprawdzonych odcinkach) jechałem pod wiatr.
Zużycie paliwa: | Lexus RX 450h |
przy 100 km/h: | 8,8 l/100 km |
przy 120 km/h: | 9,7 l/100 km |
przy 140 km/h: | 11,2 l/100 km |
w mieście: | 7,1 - 12,0 l/100 km |
Amerykański komfort
V6 i hybryda dobrze pasują do charakteru samochodu. Gdyby określać go jednym słowem, to byłby to "komfort". Wóz jest mięciutki, nierówności połyka bez większych problemów, a przy tym jest fantastycznie wyciszony. Nawet jazda z wysokimi prędkościami nie powoduje dyskomfortu. Podobnie jak nawierzchnie bez asfaltu. W sam raz na relaksującą podróż.
Śmiem twierdzić, że Lexus ze swoim całkiem przyzwoitym prześwitem, byłby niezłą "terenówką", gdyby nie to, że nawet napęd na cztery koła to bardziej zimowa pomoc, albo próba poprawienia sytuacji przy zakrętach "z nogą w podłodze" niż realne 4x4. Realizowany jest on bowiem przez silnik elektryczny przy osi. Ale wystarczy spojrzeć na parametry, żeby zobaczyć, że tylna oś dysponuje jedynie 68 KM. Nie ma więc nawet szansy na rozkład mocy 50:50.
A przydałoby się, bo RX jest podsterowny. Do tego buja się dość mocno, nurkuje przy hamowaniu i "staje dęba" niczym motorówka przy starcie. Układ kierowniczy działa całkiem przyjemnie, ale nie jest bardzo precyzyjny. Duży SUV Lexusa ma wyraźnie amerykańskie korzenie, na proste drogi i łagodne zakręty autostrad. Na krętych drogach wyraźnie odstaje. Jeśli Wam to nie przeszkadza, to otrzymacie kawał przyjemnie resorującego samochodu, którym na dodatek można sprawnie manewrować. Mamy kamery (wyraźnie słabszej jakości niż u konkurencji, co widać zwłaszcza w nocy), mamy też asystentów w postaci wspomagania pasa ruchu oraz adaptacyjnego tempomatu, czy ostrzeżeń o samochodzie nadjeżdżającym z tył (to przy wyjeżdżaniu z miejsc parkingowych).
Podsumowanie
Mam trochę problem. Z jednej strony Lexus RX 450h to wciąż kawał fajnego samochodu. Świetnie wyciszony, bardzo komfortowy z wygodnym i pakownym wnętrzem. Do tego ma V6 i w końcu sensowne multimedia. Tylko zrobił na mnie... słabsze wrażenie, niż starszy model. I, porównując z modelami konkurencji, trudno mi po prostu uznać, że jest dla innego klienta. Pewnie trochę tak, a trochę po prostu potrzebuje znacznie większych poprawek. Lexus potrafi to zrobić - aktualny LS jest genialny. Tutaj wystarczyłoby poprawić prowadzenie i zrobić coś, żeby znów mniej palił. Reszta ma mniejsze znaczenie.
Lexus RX 450h
SILNIK | benzynowy, V6, 24 zaw. + dwa elektryczne przy osiach |
---|---|
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni + baterie Li-Ion |
POJEMNOŚĆ | 3456 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 262 KM przy 6000 obr./min (elektr. 167+68 KM); razem: 313 KM |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 335 Nm przy 4600 obr./min. (elektr. 335+139 Nm) |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, bezstopniowa |
NAPĘD | 4x4, tył dołączany silnikiem elektrycznym |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe went. |
OPONY | 235/55 R20 |
BAGAŻNIK | 453 |
ZBIORNIK PALIWA | 65 |
TYP NADWOZIA | SUV |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 5/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4890/1895/1705 mm |
ROZSTAW OSI | 2790 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 2178/537 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/2000 kg |
ZUŻYCIE PALIWA | średnie: 7,6-8,0 l/100 km |
EMISJA CO2 | 171-183 g/km |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 7,7 s |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 200 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 3 lata lub 100 tys. km |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 lat/3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | (RX 300 Elegance) 265 900 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 425 900 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 439 900 zł |