TEST: Terenowe monstrum. Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35

Firma Arctic Trucks oferuje swoje pakiety dla kilku aut dostępnych na naszym rynku, w tym dla jedynego oferowanego w Europie osobowego modelu Isuzu.

Kilka miesięcy temu pokazywaliśmy Wam Nissana Navarę AT32, która przeszła znaczne modyfikacje względem cywilnej wersji. Prawdziwie terenowy pakiet przewidziano jednak dla dwóch pikapów kojarzonych z pracą w ciężkich warunkach – Toyoty Hilux i właśnie testowanego przez nas Isuzu D-Maxa. Auta te, zgodnie z oznaczeniem AT35, poruszają się na wielkich kołach o rozmiarze 35 cali. Ale to nie koniec zmian.

Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35 | fot. Dominik Kopyciński

Profesjonalnie przygotowany

Testowany D-Max stanął na ogumieniu BFGoodrich w rozmiarze 315/70 R17, co wymusiło znaczne modyfikacje podwozia i nadwozia, a także zastosowanie felg firmowanych przez autora przeróbek, czyli markę Arctic Trucks. Auto otrzymało 2-centymetrowy lift, a także podniesione o 3 cm zawieszenie OLD MAN EMU, co w połączeniu z większymi kołami dało zwiększony prześwit, wynoszący około 30 cm (seria: 23,5 cm).

Zastosowanie pokaźnego ogumienia wymusiło przycięcie nadkoli, błotników i przedniego zderzaka, a następnie poszerzenie nadwozia i polakierowanie nowych elementów, które przy okazji nadały pikapowi bardzo efektownego wyglądu. A testowana konfiguracja moim zdaniem wciąż nie pokazuje maksimum tego, jak może się prezentować to auto. Warto przy konfigurowaniu D-Maxa spojrzeć na odmianę ONYX, która wprowadza jeden z czterech ciekawych lakierów, czarne i grafitowe wykończenie detali, czy wreszcie charakterystyczny czerwony emblemat ISUZU na grillu.

Wróćmy jednak do pakietu AT35. Kolejnymi jego składnikami są dodatkowe stopnie ułatwiające wsiadanie, a także przymocowane dodatkowymi linkami chlapacze. Wraz z pakietem otrzymujemy również klucz do felg, a ofertę podsumowują niezbędne czynności, takie jak wyważenie kół, wykonanie geometrii zawieszenia oraz badań technicznych, a także kalibracja prędkościomierza. Z pewnych powodów… o tej ostatniej czynności wspomnę jeszcze w dalszej części testu.

Do tego momentu dopłacamy „jedynie” 48 585 złotych brutto. Niestety pakiet nie obejmuje takich dodatków jak wyciągarka, czy snorkel. Przednia osłona podwozia, czy orurowanie, które widzicie na zdjęciach, również wymagają dodatkowej dopłaty. Progi w naszym egzemplarzu także są dokupione oddzielnie i muszę przyznać, że świetnie spełniają swoją rolę. Wszystko to jednak swoje kosztuje. Cena naszego egzemplarza, bez wymienionych dodatków dostępnych poza pakietem AT35, już przekracza 200 tysięcy złotych.

Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35 | fot. Dominik Kopyciński

Tym bardziej, że testowane auto bez akcesoriów, w odmianie LSX Prime z dołożonymi kilkoma opcjami, jest warte około 160 tysięcy złotych. Bazową odmianę możemy mieć co prawda za kwotę poniżej 110 tys. złotych, ale będzie to typowo robocza, przeciętnie wyposażona wersja z pojedynczą kabiną (choć wciąż z napędem na obie osie). W czym więc tkwi siła D-Maxa?

Nie do zatrzymania

Testowane auto podczas jazdy po nieutwardzonych drogach sprawia wrażenie nieugiętego i kompletnie niewzruszonego rzeźbą terenu. Zawieszenie pracuje tak, jakby miało znieść znacznie większe przeciążenia, niż byłem mu w stanie zaserwować na różnego rodzaju drogach. Samo prowadzenie auta jest dość toporne, choć przy tak znacznych modyfikacjach i tak zdaje się być zaskakująco przyjazne na co dzień. Co więcej, Isuzu bardzo pewnie zachowuje się w szybko pokonywanych łukach. Oczywiście do pierwszej nierówności, którą podwozie potraktuje jak małą skocznię.

Mimo wszystko, testowany D-Max jest dość komfortowym autem z cicho pracującym zawieszeniem, a sposób pokonywania przez niego przeszkód sprawia, że czujemy się „panami” każdej drogi. Terenowe opony przekazują oczywiście do wnętrza sporo hałasu, choć i tak spodziewałem się po nich czegoś znacznie gorszego. Nie wprawiają nadwozia w jakieś dramatyczne wibracje, które miałyby uprzykrzyć codziennie życie z autem, ani nie ograniczają specjalnie zwrotności.

Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35 | fot. Dominik Kopyciński

Co ciekawe, zaskakująco rozsądne, jak na tak przygotowane auto, okazuje się być spalanie. Na komputerze pokładowym przez przeważającą część testu widniały wskazania rzędu 10 - 11 l/100 km, niezależnie od tego, czy pokonywaliśmy miasto w godzinach szczytu, drogę ekspresową, czy okoliczne pagórki. Oprócz samego silnika, była to również zasługa automatycznej skrzyni biegów, która pracowała gładko, ale ze znacznym opóźnieniem, na przykład przy redukcjach.

Wspominałem wcześniej o kalibracji prędkościomierza, która jest nieodłącznym elementem pakietu przygotowanego przez Arctic Trucks. Nie wiem, czy w testowanym egzemplarzu ten etap pominięto, czy został źle przeprowadzony, ale przekłamanie rzędu 13-14% w górę względem wskazań GPS-u to trochę za dużo. Niestety, pod koniec testu nie miałem już czasu na wykonanie ponownych pomiarów, dlatego, zamiast robić je na szybko od nowa, skupiłem się na zmierzeniu zużycia paliwa przy około 140 km/h wg GPS, czyli licznikowych 155 km/h.

Zużycie paliwa (w nawiasie realna prędkość wg GPS): Isuzu D-Max 1.9 Diesel AT35
przy 100 (87) km/h 7,1 l/100 km
przy 120 (106) km/h 9,3 l/100 km
przy 140 (125) km/h 11,1 l/100 km
przy 155 (140) km/h 12,5 l/100 km
w mieście 10,7 l/100 km

Zostawmy jednak przyziemne sprawy i skupmy się na tym, co auto potrafi najlepiej. Jest to dość spore wyzwanie, bo znaleźć teren pod tak przygotowaną terenówkę nie jest wcale łatwo. „Pustynia” będąca naszym plenerem zdjęciowym to raczej miejsce stworzone wprost dla Suzuki Jimny, które pokona je równie sprawnie, albo i lepiej, dzięki znacznie niższej masie. Potrzebne są więc głębokie koleiny, czy też strome podjazdy i zjazdy.

I tutaj dopiero Isuzu pokazuje pazury. Góry o dużym nachyleniu nie stanowią dla niego większego problemu, a dzięki dużemu prześwitowi możemy śmiało pokonywać głębokie koleiny i ostre wierzchołki bez obaw o zahaczenie „brzuchem”. Przy szerokim ogumieniu zwiększającym rozstaw kół nie musimy się też specjalnie martwić o wywrotność auta po podniesieniu (bez modyfikacji kąt przechyłu bocznego wynosi 49 stopni). O bezpieczne pełzanie w dół dba z kolei sprawnie utrzymujący niską prędkość asystent zjazdu.

Strome podjazdy pokazują jednak zauważalny efekt uboczny zastosowania 35-calowych kół, czyli brakujące niutonometry momentu obrotowego. O ile przy manualnej przekładni pomógłby czasem zwykły „strzał ze sprzęgła”, o tyle przy automatycznej skrzyni niektóre wzniesienia wymagają już odpowiedniego rozpędu. Nigdy jednak nie jeździłem autem dającym tak ogromny zapas  subiektywnie postrzeganej pewności jazdy w terenie. Zarówno pod względem bezpieczeństwa, jak i obaw o ewentualne uszkodzenie podwozia, czy nadwozia.

Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35 | fot. Dominik Kopyciński

Duży prześwit i twardy charakter pomogą też w miejscach, w których zatrzymanie się spowodowałoby uniesienie, czy całkowitą utratę przyczepności jednego z kół każdej osi. Z terenowych pomocy, D-Max posiada bowiem wyłącznie reduktor oraz system eLSD, w minimalnym stopniu nadrabiający prawdziwą blokadę tylnego mostu, dostępną u większości konkurencji.

W podróż i na co dzień

Isuzu może się za to pochwalić świetnymi możliwościami transportowymi. Jest w stanie udźwignąć przyczepę ważącą 3,5 tony, a jego ładowność w najwyższej wersji wynosi 1080 kg. Przestronne wnętrze w wygodnych warunkach pomieści z kolei cztery dorosłe osoby, a i piąta w razie potrzeby bez problemu może zająć środkowe miejsce w całkiem niezłych warunkach. Na duże uznanie zasługują pojemne schowki, których dawno nie widziałem tak wielu w nowym aucie, nawet włączając w to segment MPV.

Choć stylistyka wnętrza średnio przypomina europejskie produkty, tak naprawdę niczego tu nie brakuje. Jest system multimedialny z obsługą Android Auto i Apple CarPlay, nie najgorzej grające audio z bardzo (lub zbyt) licznymi ustawieniami, czy jednostrefowa automatyczna klimatyzacja. Szkoda, że przy pełnym słońcu ekran staje się słabo czytelny. Samo jego działanie jest sprawne, a menu łatwe do wyuczenia.

Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35 | fot. Dominik Kopyciński

W codziennej jeździe przeszkadzać może nieco pozycja za kierownicą, która w moim przypadku była daleka od ideału za sprawą braku poziomej regulacji kolumny kierowniczej. Przyzwyczajenia wymagać też będzie widoczność do tyłu – przez bardzo wysokie nadwozie, praktycznie nie widzimy auta stojącego za nami, jeśli nie jest „co najmniej” SUVem. Przy parkowaniu pomoże oczywiście kamera cofania, której brak byłby tu bardzo uciążliwy.

Wbrew pozorom, podczas kilku dni testu nie odczułem jednak większego dyskomfortu związanego z jazdą „Arctic Truckiem” po swoich stałych trasach. Prowadzenie w mieście wymaga oczywiście przyzwyczajenia, ze względu na ograniczoną widoczność, a także większej uwagi i respektu do auta przy wykonywaniu manewrów. Warto też pomyśleć o odpowiedzialności, jaka spoczywa na nas w momencie ewentualnego starcia z innymi pojazdami, które mogłoby być nieciekawe w skutkach. Jeśli jesteście na to wszystko przygotowani i szukacie auta, które nie boi się trudnych przeszkód, a przy tym dysponujecie odpowiednią gotówką i chcecie otrzymać gotowy produkt, D-Max z pakietem AT35 jest autem stworzonym dla Was.

Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35 | fot. Dominik Kopyciński

Podsumowanie

Na polskich drogach wygląda jak przybysz z innej planety, a większość przeszkód w terenie pokonuje z dużym zapasem. Jest przy tym wciąż stosunkowo wygodnym i praktycznym autem o nadwoziu pickup z krwi i kości. Tak przygotowane Isuzu swoje jednak kosztuje.

Dane techniczne

NAZWA Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Prime AT35
SILNIK turbodiesel, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni Common Rail
POJEMNOŚĆ 1898
MOC MAKSYMALNA 163 KM (120 kW)
MAKS. MOMENT OBROTOWY 360 Nm przy 2000-2500 obr./min
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 6-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD wielowahaczowe
ZAWIESZENIE TYŁ resory piórowe
HAMULCE tarczowe wentylowane/bębnowe
OPONY 315/70 R17
BAGAŻNIK
ZBIORNIK PALIWA 63
TYP NADWOZIA pickup
LICZBA DRZWI / MIEJSC 4/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) wersja bez pakietu: 5295/1860/1795
ROZSTAW OSI 3095
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1910/1080
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/3500
ZUŻYCIE PALIWA 9,3/6,9/7,8
EMISJA CO2 205
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 13
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 180
GWARANCJA MECHANICZNA 5 lat lub 100 tys. km
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 6 lat/5 lat
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ L (pojedyncza kabina): 106 948
CENA WERSJI TESTOWEJ 117 450
CENA EGZ. TESTOWANEGO (bez dodatków pozapakietowych) 206 025