Testujemy przednionapędowe MINI Countryman Cooper S w pełnej indywidualizacji

To jest tak zwany test z drugim dnem. Bo poza tym, że MINI Cooper S z przednim napędem i skrzynią automatyczną to ciekawa propozycja, ten egzemplarz to jeżdżąca reklama możliwości indywidualizacji.

Samochód, którym mieliśmy okazję pojeździć przez kilka dni, to w naszym kraju niemalże "biały kruk". I nie mówię tu o lakierze, specjalnych felgach, naklejkach i innych detalach - na to przyjdzie czas później. Przede wszystkim, to Countryman Cooper S bez napędu All4, czyli "ośka". Takich samochodów sprzedaje się bardzo niewiele - klienci szukający mocnego Countrymana stawiają na pewniejszy i szybszy w sprincie model AWD. Tymczasem przednionapędowy Cooper S też ma swoje zalety. Jest lżejszy, a przy tym wciąż zadziwiająco skuteczny.

Mini Countryman Cooper S | fot. Marcin Napieraj

Pod kontrolą

MINI zawsze kojarzy się ze świetnym prowadzeniem. I również w modelu największym i najmniej "przyziemnym" ta teoria się sprawdza. Zwłaszcza, że w kompaktowym crossoverze i silnik jest wystarczający. Przy czym "wystarczający" rozumiem jako - dość szybki. Jeśli kojarzycie Coopera S jako bezkompromisową, bardzo szybką i "ostrą wersję" - to muszę Was zmartwić - w przypadku Countrymana to oznacza, że 190-konna, dwulitrowa jednostka turbo pozwala na zejście poniżej 7,5 sekund do 100 km/h (dokładnie 7,4 s), ale nie spodziewajcie się bardzo sportowych wrażeń. To raczej jest "szybkie daily" niże "kieszonkowa rakieta". Silnik dysponuje za to 280 Nm momentu obrotowego, dostępnego w zakresie 1 750-4 500 obr/min, a więc wystarczająco szeroko, żeby w móc bardzo wygodnie i elastycznie jeździć samochodem zarówno w mieście, jak i w trasie. Choć trochę utrudnia to skrzynia biegów. W testowanym samochodzie mamy do dyspozycji nową automatyczną przekładnię o dwóch sprzęgłach i siedmiu biegach. Testowaliśmy ją już w Clubmanie Cooper. Tutaj sprawdza się wcale nieźle, szybko dobierając przełożenia w górę i nie szarpiąc podczas powolnej jazdy (A to duży plus przy "dwusprzęgłówce"). Gorzej, że o ile samochodem nie jedziemy "pełnym ogniem" to skrzynia ma tendencje do przysypiania przy redukcjach. Z tego powodu Countryman Cooper S zachowuje się trochę jak nabój do procy. Po wciśnięciu gazu następuje chwila zawahania, potem redukcja i nagły "wystrzał" do przodu.

Mini Countryman Cooper S | fot. Marcin Napieraj

Swoją drogą, MINI na szybkich trasach pokazuje, na co je stać. Brzmienie nie jest dokuczliwe (samochód bywa głośny, ale nieprzesadnie i nieporywająco), ale za to przy prędkościach autostradowych pojawiają się szumy wynikające z konstrukcji nadwozia ( głównie powietrze opływające lusterka i okolice słupka A). Tylko co z tego, jak MINI jest stworzone do szybkiej jazdy. Jest niesamowicie stabilne przy wysokiej prędkości, a łuki autostrady połyka bez najmniejszego zawahania. Dobrze leżąca w dłoniach kierownica świetnego układu kierowniczego pozwala prowadzić Countrymana przez zakręty płynnie i pewnie. Dopiero na ciaśniejszych łukach zaczyna brakować napędu All4, a samochód wpada w wyraźną, choć szybko hamowaną przez ESP podsterowność. Jeśli nie przesadzimy, odwdzięczy się pewnym prowadzeniem również na ciaśniejszych, krętych drogach.

Pomaga w tym również sztywne zawieszenie oraz bardzo dobre, akcesoryjne fotele. Te ostatnie nieźle trzymają w zakrętach i zapewniając wysoki komfort również na trasie. To pierwsze nie spodoba się osobom mieszkającym w obszarach o dziurawych lub wyłożonych brukiem drogach. MINI jest dość twarde i nie wychyla się na zakrętach, ale komfort potrafi być ograniczony na mniej równych nawierzchniach. Najlepiej czuje się na gładkich drogach. Jeśli chodzi o nierówności, to co prawda przez progi zwalniające przejeżdża nie wybijając plomb pasażerom i kierowcy, ale wyraźnie podskakuje. Nie pomagają w tym również duże koła - felgi mają średnicę 19 cali. Za to opony o szerokości 225 mm zapewniają wystarczającą przyczepność. Dokładając do tego skuteczne hamulce, MINI jest po prostu bardzo pewnym samochodem - kierowca, poza redukcjami, nie traci kontroli nad jazdą i jeśli nie oczekuje bardzo sportowych emocji, Countryman sprawia mu przyjemność, angażując w jazdę.

Mini Countryman Cooper S | fot. Marcin Napieraj

No i nie bardzo psuje humor pod dystrybutorem, choć akurat to zależy od naszych zdolności do płynnej jazdy. Jeśli  będziecie nerwowo stepować po pedale gazu, nie powinniście być zdziwieni średnim spalaniem przekraczającym 10-12 litrów na każde 100 km (choć 14 raczej trudno przekroczyć). Jeśli warunki pozwolą, to i w mieście zejdziecie poniżej 10,5 l/100 km. W trasie bardzo ładnie - rozpiętość wyniosła od 6 do 8 litrów w zależności od prędkości.

Zużycie paliwa: MINI Countryman Cooper S
przy 100 km/h: 6,0 l/100 km
przy 120 km/h: 6,8 l/100 km
przy 140 km/h: 8,2 l/100 km
w mieście: 10,8 l/100 km

Szyte na miarę

Marka MINI od zawsze kojarzy się z indywidualizacją, modą i czymś stylowym. Dlatego nie dziwi, że konfiguracja "swojego" samochodu może być bardziej czasochłonna niż urządzanie mieszkania - oprócz standardowej listy opcji są jeszcze "księgi" z akcesoriami, gdzie możemy zdziałać naprawdę dużo. Jeśli szary Countryman ze zdjęć wydaje się Wam zwykły to...  jesteśmy zdziwieni. Tak naprawdę wóz cały wypakowany jest akcesoryjnymi dodatkami. Ze "zwykłych" opcji znajdziemy tylko kilka elementów wyposażenia (m. in. nawigacja, ogrzewane siedzenia, automatyczna klimatyzacja, czujniki parkowania z kamerą, światła LED czy wielokolorowe oświetlenie nastrojowe wnętrza), szary lakier i dach w białym kolorze. Reszta to właśnie dodatkowe gadżety.

Mini Countryman Cooper S | fot. Marcin Napieraj

Samochód stylizowany jest na nieistniejącą odmianę John Cooper Works. To właśnie z niej pochodzą fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, pokryte skórą, tkaniną oraz alcantarą w odcieniach szarości i czerwieni. "Works" to również kierownica oraz plakietki na progach. Cały pakiet wnętrza i wyposażenia JCW to koszt 26 244 zł (z wyposażenia zewnętrznego obejmuje tylny spoiler nad szybą i "pakiet aerodynamiczny"). A na zewnątrz mamy nie tylko biały dach, ale również białe felgi John Cooper Works (14 800 zł), dodatkowe reflektory dalekosiężne na atrapie chłodnicy, pasy przez środek nadwozia (480 zł na masce, drugie tyle na dachu), specjalne obudowy lusterek (740 zł) i plakietki na błotnikach (za 980 zł). No i akcesoryjny kluczyk, dopasowany stylistyką do reszty samochodu. Brakuje tylko personalizacji poprzez własne napisy (również dostępna w MINI opcja) oraz zmodyfikowanego wydechu John Cooper Works. Ale i tak, przy cenie bazowej za MINI Coopera S wynoszącej 128 800 zł, kwota tego egzemplarza robi wrażenie. 192 889 zł to cena po doposażeniu o większość opcji. Do tego wspomniane wyżej dodatki + jeszcze kilka, które dają ok. 19 - 20 tys. do ceny powyżej. Czyli testowany egzemplarz MINI przekracza 210 000 zł. A to już naprawdę dużo - warto więc ostrożnie obchodzić się z konfiguratorem.

Zamiast kompaktu

Nie znaczy to, że macie MINI Countrymana skreślić. Tak naprawdę to świetny zamiennik jakiegoś kompakta premium. O ile nie przeszkadza Wam buda w stylu crossovera. "Wieśniak" jest bardzo przyjemnym samochodem. W końcu też jest bardzo dobrze wykonany. Materiały sprawiają dobre wrażenie i są solidnie spasowane. Obsługa, mimo pozornej komplikacji, jest dość prosta, a przeniesiony z BMW iDrive połączony z nieco bardziej "designerskim" interfejsem powoduje, że przyjemnie się korzysta ze wszelkich opcji brytyjsko-niemieckiego samochodu. Lotnicze przełączniki oraz podświetlane panele dodają niepowtarzalnego stylu, który (o ile nie wybierzemy różowego podświetlenia) nie wygląda kiczowato.Mini Countryman Cooper S | fot. Marcin Napieraj

Sporo pochwał, również u osób postronnych, zbiera przestronność MINI Countrymana. Wsiada się do niego wygodnie (wysokie, prostokątne drzwi), a w środku jest dość dużo miejsca - jak w dobrym samochodzie kompaktowym. Oczywiście, nad głową jest go w bród, co nie dziwi przy takim kształcie nadwozia. Ważne, że na tylnej kanapie siedzi się dość wygodnie nawet wyższym osobom. Sporo miejsca jest również w bagażniku. Zwłaszcza, że nie mamy tutaj napędu na cztery koła oraz "dojazdówki" - dzięki temu obiecane 450 litrów przestrzeni "w dwóch poziomach" jest jak najbardziej realne - a to dobry wynik w samochodzie tej wielkości. Zwłaszcza, jeśli MINI rozpatrujemy jako alternatywę dla BMW serii 1, albo chociażby Mercedesa GLA. A, no i w bagażniku (za 529 zł) mamy prześwietny patent w postaci piknikowej ławeczki rozwijanej na tylny zderzak. Dzięki temu można sobie usiąść pod dachem otwartej klapy na łonie przyrody i korzystać z ładnej pogody.

Mini Countryman Cooper S | fot. Marcin Napieraj


Podsumowanie

Niesamowicie ciekawy samochód. Możliwość pełnej personalizacji to jedno i bardzo to doceniam, a praktyczne, przestronne i przede wszystkim szybkie i pewne auto, to druga rzecz. MINI Countryman Cooper S nawet w wersji z napędem na przód jest po prostu bardzo fajnym samochodem, którym jeździ się przyjemnie, bez dużych wyrzeczeń.