Smart fortwo 0.9 Turbo BRABUS
Jedynka, dwójka, tetris między pasami. W głośnikach leci “Breaking The Law” Judas Priest. Z tyłu powarkuje silnik przerzucający całą moc na tylne koła. Nie, nie jedziemy Ferrari czy jakimkolwiek supersamochodem - oto najcudowniejsza forma bezsensownego szaleństwa, czyli Smart Fortwo Brabus!
Jeśli jesteście rozsądni i nie lubicie samochodów, których zakup trudno uzasadnić, to lepiej nie czytajcie tego testu. Smart Fortwo w wydaniu Brabusa jest kompletnie bez sensu. Żaden z niego sportowiec, nie jest ekonomiczny, a jego miejską praktyczność zaburzają ogromne koła na które naciągnięto opony o niskim profilu. Czym jednak byłby świat motoryzacji bez takich cudaków?
Co jak co, ale Smart z szaleństwem jest za pan brat. Pamiętacie Crossblade’a? Nie miał drzwi, dachu oraz przedniej szyby (pomijając drobną owiewkę, która dawała mniej więcej tyle, ile rozłożenie parasolki z bazarku na środku morza podczas szalejącego sztormu). Mimo to wszystkie 2000 sztuk sprzedało się na pniu, a właściciele tych aut po dziś dzień organizują międzynarodowe spotkania. Dla niektórych pokonanie takim autem długiej trasy może zakrawać o masochizm i wyraźne problemy psychiczne, które powinny być leczone w pruszkowskich Tworkach. Użytkownicy tych samochodów mają to jednak w głębokim poważaniu, ciesząc się ze swojego niepohamowanego braku rozsądku.
Wow!
Smarta w wydaniu Brabusa rozpoznacie na pierwszy rzut oka. Maleństwo to otrzymało zdecydowanie agresywniej zaprojektowane zderzaki, które nadają mu całkowicie nowego charakteru. Z tyłu dodatkowo “dorzucono” dwie końcówki wydechu, które niemal na siłę wciśnięto w mocno wyeksponowany tłumik. No i te 17 i 18-calowe koła, które zabijają resztki jakiejkolwiek praktyczności w tym samochodzie. Owszem, zachowano nieziemski promień skrętu oraz zawracania, ale wszelkie krawężniki stają się największym wrogiem. Cały ten brak dyskrecji został jeszcze “spryskany” bijącym po oczach pomarańczowym lakierem, idealnie komponującym się z całym autem.
Pewnym zaskoczeniem jest natomiast wnętrze, które tak dla odmiany od typowych “kolorowych” wersji jest głównie… czarne. Może i ma to jakiś sportowy charakter, ale brakuje tutaj dodatków utrzymanych w kolorystyce nadwozia. Poza tym wszystko po staremu, czyli bez większych zmian na tle standardowego Fortwo. Kierownica, dość gruba ale i duża, świetnie leży w dłoniach. Fotele nie mają zbyt dobrego trzymania bocznego, ale można im to wybaczyć - tym bardziej, że pozwalają na wygodne dobranie pozycji, zarówno dla wyższych osób. Deska rozdzielcza to ciekawa mieszanka plastików i tkaniny. Większą część konsoli środkowej wykończono miękkim siateczkowym materiałem z foteli.
Kokpit nie mógł być zbyt banalny. Pod centralnie umiejscowionym wyświetlaczem ukryto ciekawie rozwiązany panel klimatyzacji, gdzie pierwsze skrzypce gra suwak z lupą, którym regulujemy temperaturę. Ze starszych modeli zapożyczono też koncepcję “grzybków”, czyli obrotomierza zamocowanego na specjalnej nóżce. Jest on regulowany, dzięki czemu możemy dowolnie dostosować jego kąt. Pod lewarkiem skrzyni ukryto zaś bardzo praktyczną szufladę - przykładowo na klucze lub dokumenty. Przyznam Wam, że rozwiązanie to jest strzałem w dziesiątkę. Nie pamiętam, kiedy ostatnio jakiś schowek aż tak przypadłby mi do gustu. Owa szuflada jest bowiem praktycznie niewidoczna, dzięki czemu nie kusi potencjalnych złodziei. Ba! Nawet pasażer potrafi mieć problemy z jej odnalezieniem.
Resztki praktyczności ukryto za fotelami - mieści się tam bowiem mały, acz wystarczająco przestronny kufer. W wersji z nagłośnieniem JBL jest on nieco ograniczony subwooferem, ale i tak można tam upchnąć 190 litrów bagażu. Na większe zakupy lub przewiezienie drobnych przedmiotów w zupełności wystarczy. Ba, nawet walizka kabinowa wejdzie tam bez większego problemu.
Buuu!
Jak zapewne wiecie trzecia generacja Smarta Fortwo powstała w komitywie z Renault. Oznacza to, że wiele elementów zapożyczono z francuskiego współudziałowca tego projektu. Ma to swoje zalety, ale niestety i sporo wad. Przykłady? Weźmy chociażby system inforozrywki, czyli "mały" R-Link2 znany z Renault Clio. Może i jest estetyczny, ale nieco irytuje obsługą oraz powolną pracą. Dodatkowo ma jedną wadę, która mnie osobiście wyjątkowo irytuje. Od kilku lat w zasadzie nie słucham radia - preferuję własną zróżnicowaną muzykę nad zapętlone playlisty lub wszelkie polityczne gadanie. Najczęściej wykorzystuję do tego streaming przez Bluetooth - brak kabli, minimum kombinowania i podłączania. Większość producentów zauważyła, że warto jest zaprogramować systemy inforozrywki w taki sposób, aby pamiętały ostatnio wybraną opcję. Tego w Smarcie nie uświadczymy - domyślnie zawsze wylądujemy w zakładce radio (gdzie najprawdopodobniej zaatakuje nas pechowo znienawidzony gatunek muzyczny), a przeklikanie przez trzy karty celem odpalenia zewnętrznych mediów jest delikatnie mówiąc irytujące. Wkurzających elementów z Renault zresztą tutaj nie brakuje, ale o tym nieco później.
Smart otóż nie wystrzegł się swoich własnych wpadek. Komputer pokładowy? Jak najbardziej obecny, choć brakuje w nim jednej przydatnej funkcji - wyświetlania zasięgu. Dopiero na rezerwie pojawia się dodatkowa informacja o ilości pozostałego paliwa w baku. Czemu na coś takiego marudzę? Otóż wskaźnik paliwa jest cyfrowy i wyjątkowo nieprecyzyjny. Smart zaś przy swoim apetycie na bezołowiową oraz małym zbiorniku nie powala zasięgiem. W mieście nie będzie to duży problem, ale jeśli zdarzy się Wam zapuścić w jakąś trasę, to może być dość gorąco.
Weeeeee!
Wygląd to jednak nie wszystko - w parze z agresywniejszą stylistyką powinny iść lepsze właściwości jezdne oraz przyzwoite osiągi. Patrząc jednak na silnik, który siedzi za plecami kierowcy i pasażera można mieć lekkie wątpliwości. Jest to jednostka 0.9 TCe, którą Brabus podkręcił na 109 koni mechanicznych. W praktyce zapewne przyczepiono wyłącznie plakietkę, a za całość odpowiadał dostawca silnika. Tak czy siak 109 koni w tak małym i lekkim samochodzie powinno robić niemały przeciąg. Tutaj na szczęście zawodu nie ma - może i brakuje nieco ciekawszego dźwięku (choć zmodyfikowany wydech delikatnie poprawia sytuację), ale radocha, którą daje to auto jest nieziemska. Moc na tylne koła trafia za pośrednictwem - i tutaj ciekawostka - 6-biegowego dwusprzęgłowego automatu. Całość tworzy wyjątkowo dzięczny, ale i dość nerwowy zestaw. Skrzynia sprawnie przeskakuje pomiędzy kolejnymi przełożeniami, poszarpując przy tym całym autem. Pierwsza setka pojawia się na liczniku w 9,5 sekundy (“zwykły” Smart z 90-konnym silnikiem potrzebuje na to 9,9 sekundy), zaś prędkość maksymalna to 170 km/h (jest ona ograniczona elektronicznie). Ciekawostką jest obecność systemu launch control - w trybie Sport wystarczy lewą nogą mocno wcisnąć hamulec, a prawą “wpakować w podłogę”. Nie trzeba bawić się w żadną przyciskologię czy też rytualne uruchamianie “szybkiego startu”.
Smart twierdzi, że Brabus zyskał całkowicie inaczej zestrojone zawieszenie oraz - co powinno cieszyć przy napędzie na tył - delikatniej reagujące ESP. O ile z pierwszą obietnicą można się zgodzić, o tyle z drugą już nie do końca. Fortwo w wydaniu Brabusa nie tylko wyrywa ze świateł, ale także bardzo pozytywnie zaskakuje w zakrętach, gdzie króciutki rozstaw osi zdaje się nie mieć znaczenia. Auto dzielnie podążą obranym torem jazdy, nawet przy wysokich prędkościach. Trzeba się jedynie przyzwyczaić do specyficznego układu kierowniczego, który to między skrajnymi pozycjami ma niemal 3,5 obrotu. Czasami przydają się więc “szybkie ręce”, zwłaszcza gdy mamy przed sobą kombinację ostrzejszych łuków. Co ciekawe pomimo zastosowania 17 i 18-calowych kół (odpowiednio z przodu i z tyłu) na brak komfortu nie można narzekać.
Kontrola trakcji niestety wciąż jest całkowicie pozbawiona możliwości nawet lekkiego ograniczenia jej reakcji. Oznacza to, że nawet minimalny uślizg tylnej osi jest momentalnie zabijany przez elektronikę. Z punktu widzenia bezpieczeństwa jest to jak najbardziej wskazane (znów wracamy do krótkiego rozstawu osi i układu kierowniczego), ale w Brabusie przydałoby się nieco więcej “charakteru” i możliwości uwolnienia auta.
Najlepsze w tym wszystkim jest jednak to, że wciąż zachowano niezwykłą zwinność, która potrafi uratować w zatłoczonym mieście. Bez problemu zaparkujemy "w poprzek" miejsca równoległego lub zawrócimy na przestrzeni niemal jednego pasa. Wciśniemy się również w każdą lukę pomiędzy potężnymi SUV-ami, o ile potem damy radę wygramolić się z auta (tutaj utrudnieniem są bardzo długie drzwi).
Wrócmy jednak do braku rozsądku, tym razem jednak zaglądając do portfela i weryfikując zużycie paliwa - tutaj Smart nie ma się czym chwalić. Zresztą jest to przypadłość jednostki 0.9 TCe. Jednostka Renault potrafi konsumować małe ilości paliwa, ale dzieje się to raz do roku, przy pełni księżyca, pomiędzy zwrotnikiem Raka i Koziorożca. Każde mocniejsze “depnięcie” powoduje natychmiastowy wzrost apetytu małego Smarta. W mieście naprawdę ciężko jest osiągnąć wynik poniżej 9 litrów na setkę. Prawda jest też taka, że samochód ten zwyczajnie zachęca do dynamicznej jazdy, co dodatkowo nie sprzyja zabawie w eco-driving. Wyłączając na chwilę sportowe aspiracje oraz wybierając się za miasto można “wykręcić” nieco lepsze wartości - spokojna jazda ze stałą prędkością oscylującą w granicach 80 km/h pozwoli na uzyskanie wyniku na poziomie 3,8-4 litrów na setkę.
zużycie paliwa: | Smart Fortwo Brabus |
---|---|
przy 80 km/h | 3,7 l/100km |
przy 100 km/h | 5,1 l/100km |
przy 120 km/h | 7,4 l/100km |
w mieście | 9,4 l/100km |
Ouch!
Krótko i na temat - 96 708 zł. Dokładnie tyle kosztuje prezentowany egzemplarz. Dużo? Na pokładzie znajduje się w zasadzie kompletne wyposażenie, począwszy od szklanego dachu (stałego, nie otwieranego), systemu inforozrywki, dodatkowych wskaźników, podgrzewania foteli, audio JBL aż po wiele innych mniej lub bardziej przydatnych dodatków. Smarta Fortwo w wydaniu Brabusa można jednak “wyrwać” już za 84 500 zł - kwota ta otwiera cennik tego modelu. Wówczas otrzymamy nieco uboższe wyposażenie, ale nie stracimy świetnego wyglądu (felgi Monoblock IX prezentują się doskonale), dwusprzęgłowej skrzyni i mocniejszego silnika.
Podsumowanie
To nie jest samochód, który kupuje się mając odrobinę oliwy w głowie. Zresztą prawda jest taka, że samochód ten zawsze będzie drugim lub trzecim w rodzinie, stojąc obok raczej dość drogich braci. Czy to wada? Skądże! Jak widać zapotrzebowanie na szalonego Smarta wciąż nie maleje. Niech żyje więc głupota i brak rozsądku, skropione dozą miejskiej praktyczności!
Dane techniczne
NAZWA | Smart fortwo 0.9 Turbo BRABUS |
---|---|
SILNIK | benzynowy, turbo, R3, 12 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk wielopunktowy |
POJEMNOŚĆ | 898 |
MOC MAKSYMALNA | 109 KM (80 kW) przy 5750 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 170 Nm przy 2000 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 6-biegowa |
NAPĘD | tylny |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | oś De Dion |
HAMULCE | tarczowe/bębnowe |
OPONY | P: 185/50 R16 T: 205/40 R17 |
BAGAŻNIK | 190 |
ZBIORNIK PALIWA | 35 |
TYP NADWOZIA | hatchback |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 2/2 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 2740/1663/1543 |
ROZSTAW OSI | 1873 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 995/200 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | b.d |
ZUŻYCIE PALIWA | 5,2/4,1/4,5 (TEST: 9,4/4,5/8,9) |
EMISJA CO2 | 102 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 9,5 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 170 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 / 3 lata |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | co 20 tys. km lub co rok |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | fortwo: 46 600 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | BRABUS: 84 500 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 96 708 |