The Grand Tour będzie odgrzewany niczym kotlet w tanim barze. Dla kasy zrobi się wszystko
The Grand Tour lada moment przejdzie do historii - przynajmniej w obecnej formie. Kultowe trio prowadzących powiedziało wprost: "czas na emeryturę". Nie oznacza to jednak, że ten program zniknie. Chętnych na dalsze kontynuowanie formatu nie brakuje. Pojawia się tylko jedno pytanie: po co?
Jeśli lubicie oglądać motoryzacyjne przygody Jeremiego Clarksona, Richarda Hammonda i Jamesa Maya, to czeka Was ostatnia przejażdżka. The Grand Tour w tym składzie powróci z jeszcze jednym odcinkiem specjalnym. Po nim panowie zgaszą światło i zajmą się swoimi nowymi projektami.
Kultowe trio podjęło tę decyzję z prostego powodu - wieku. Clarkson ma 63 lata, May 61, a Hammond 54. Kondycja i możliwości są już zupełnie inne niż te 10-20 lat temu, kiedy tworzyli jeszcze Top Geara. Drugą kwestię stanowi zaś wypalenie formuły, odgrzewanej od lat. Choć bywa wciąż zabawna, to jest daleka od tej cudownej świeżości, którą przynosił Top Gear.
Nie myślcie sobie jednak, że The Grand Tour zniknie na dobre
Dla platformy Amazon Prime jest to zbyt ważna "dojna krowa", której nikt nie będzie chciał ubić. Amerykanie mają prosty plan - znaleźć nowych prowadzących. To jednak ogromne wyzwanie, co pokazał Top Gear po zmianie składu. BBC wielokrotnie żonglowało prezenterami, szukając idealnego zestawu. Dopiero z Chrisem Harrisem udało się zgrać ciekawy zespół, choć oglądalność i tak była dużo niższa, niż przed laty.
Amazon ponoć wybrał już Studio Lambert, które ma podjąć się wyzwania stworzenia nowego wydania "The Grand Tour". Na tę chwilę nie wiemy w jakiej formule, ani z jaką grupą prowadzących. Pewne jest jednak to, że nazwa ma pozostać przy życiu, a motoryzacja nie zniknie z tej platformy.
Tylko tym razem będzie to podły odgrzewany obiad w podrzędnym barze
Powiedzmy sobie szczerze - aby coś na nowo "chwyciło" widzów, musi być świeże i ciekawe. Zrobienie takiego show to ogromne wyzwanie, a za sterami muszą usiąść odpowiednie osoby. Warto też pamiętać, że zmieniły się priorytety widzów, zwłaszcza tych młodszych.
Nastolatkowie coraz rzadziej interesują się motoryzacją i nie spijają tych emocji z ekranu tak jak my, gdy na początku lat dwutysięcznych Top Gear powrócił jako napakowany emocjami program dla pasjonatów.
Czy jestem ciekaw co z tego wyjdzie? Oczywiście. Jednocześnie cieszę się, że Clarkson, May i Hammond postanowili zgasić światło i zająć się swoimi nowymi pasjami. Ich czas już nadszedł i schodzą z motoryzacyjnej sceny (przynajmniej częściowo) w dobrym momencie.