To nie fuzja, to przejęcie. Nissan nie połączy się z Hondą. Carlos Ghosn miał rację
Trudno powiedzieć, czy Carlos Ghosn jest "prorokiem", czy też doskonale wiedział do czego mogą prowadzić działania Hondy. Według japońskich mediów, które powołują się na swoich informatorów, Nissan wycofuje się z fuzji. Powód jest prosty: to nie miała być współpraca, a pełne przejęcie marki.
Tuż przed świętami pojawiła się głośna informacja o tym, że Honda i Nissan rozpoczynają rozmowy dotyczące fuzji. Jest to wynik fatalnej sytuacji tej drugiej marki, która stoi na skraju bankructwa. Japończycy szukają więc każdej dostępnej deski ratunku - i taką była propozycja Hondy.
Pierwotnie mówiło się tutaj o fuzji, która miała przynieść wiele korzyści - na polu tworzenia nowych modeli, sprzedaży i rozwoju tych firm jako koncernu. Pierwotnie do stołu dosiadło się także Mitsubishi, które jednak już kilka dni temu zapowiedziało, że nie wejdzie w skład nowego koncernu.
Teraz okazuje się, że Nissan najprawdopodobniej wycofa się z tej współpracy. Powód jest zaskakujący - i zasadniczo realizuje wizję, którą roztaczał Carlos Ghosn.
To nie fuzja, a przejęcie. Nissan miałby stać się "częścią" Hondy
Nikkei i Asahi Shimbun powołują się tutaj na swoich informatorów z każdej z firm. Według nich rozmowy zarzucono, gdyż nie znaleziono kompromisu, który zadowoliłby obie strony. Honda oczekiwała pełni władzy i chciała uczynić z Nissana dodatkową markę w swoim portfolio - być może tańszą i celującą w konkretnych odbiorców.
Tymczasem Nissan chciał być równym partnerem w tej fuzji. Co ciekawe oznacza to, że Carlos Ghosn doskonale wiedział, jakie plany może mieć Honda. To sugerowałoby, że ta marka już wcześniej mogła obserwować Nissana, szukając opcji przejęcia tej marki.
Według Asahi Shimbun, Nikei i Reutersa, Nissan zwoła dzisiaj posiedzenie rady nadzorczej. Na nim odbędzie się głosowanie dotyczące prowadzenia dalszych rozmów. Tu sytuacja robi się ciekawa, gdyż najprawdopodobniej nie ma tutaj jednego głosu. Część członków zarządu mimo wszystko chciałby współpracy z Hondą, nawet przy utracie niezależności marki. To Honda decydowałaby o przyszłości Nissana.
Jakie opcje ma Nissan?
Tak naprawdę ich pole do popisu jest niewielkie. Japoński producent może próbować dalszej restrukturyzacji, aczkolwiek cięcia kosztów muszą być ogromne. Drugą opcją jest wsparcie ze strony innej dużej japońskiej grupy. Pewne jest to, że rząd Japonii robi wszystko, aby ta marka nie trafiła w obce ręce - na przykład do chińskiego inwestora.


