Toyota Alphard i Vellfire wracają z nową generacją. Luksusowe minivany trzymają się mocno
Toyota Alphard i Vellfire czwartej generacji właśnie trafiają na rynek. Jak zwykle, dostaniemy tu niespotykany komfort. No i nowe silniki.
Niektórzy twierdzą, że są okropne. Niektórzy, że niepotrzebne, ale Toyota Alphard oraz Vellfire to "samochód-instytucja" w Azji. Drogie, olbrzymie, bardzo luksusowe i zaskakująco popularne vany zyskują właśnie czwartą generację. Mają olbrzymie grille, nowoczesne technologie i zmienioną paletę silników.
Jedno na pewno się nie zmieni. To wciąż idealne samochody do transportu w luksusowych warunkach.
Toyota Alphard i Vellfire. Czym się różnią?
W stosunku do trzeciej generacji, samochody są dość podobne. Zachowano formę i cechy charakterystyczne. Powiększono jedynie atrapę chłodnicy i dodano kilka detali. Wciąż wyglądają jak potężne wagony na kołach. Charakterystyczna i nie do pomylenia jest linia boczna z "zagięciem" w połowie.
Oba modele będą miały drzwi przesuwane z dwóch stron, a także wysuwany automatycznie stopień ułatwiający dostęp do obszernego wnętrza. To urosło nieznacznie, Toyota przekonuje, że przestrzeń na nogi wzrosła o 5 mm w drugim rzędzie i o 10 mm w trzecim. Wszystkie wersje mają sześć lub siedem miejsc, z kapitańskimi fotelami w środkowym rzędzie.
Samochody między sobą różnią się detalami, choć to Vellfire jest pozycjonowana wyżej. Oba jednak będą miały takie gadżety jak opuszczane (niczym w pociągach czy autobusach) rolety przeciwsłoneczne oraz nowe fotele, które zaprojektowano tak, aby dodatkowo redukowały wibracje w trakcie jazdy.
Dodatkowo samochód ma sztywniejszą konstrukcję, również dzięki nowej platformie TNGA-K. Zastosowano też nowe zawieszenie, z kolumnami MacPhersona z przodu i wahaczami podwójnymi na tylnej osi. Wszystko dla komfortu, podobnie jak większa ilość materiałów wygłuszających oraz możliwość zaparkowania tego mastodonta zdalnie, z pomocą aplikacji.
Klienci, poza wyborem modelu, mogą zdecydować się na jeden z trzech rodzajów napędu. Na szczycie gamy jest dostępny wyłącznie w modelu Vellfire nowy silnik 2.4 Turbo, o mocy 280 KM i momencie obrotowym 430 Nm. W opcji jest tu też napęd na cztery koła.
Jest oczywiście też system hybrydowy - taki sam jak w Lexusie LM. Czyli 2,5-litrowy silnik benzynowy spięty z jednym (przedni napęd) lub dwoma silnikami elektrycznymi (AWD) o mocy 250 KM. Słabszy Alphard może mieć też po prostu 2,5-litrową "benzynę" o mocy 180 KM). W zależności od silnika dostaniemy skrzynię automatyczną - albo CVT, albo ośmiobiegowego "klasyka". I super.
W późniejszym okresie do gamy dołączy też hybryda typy plug-in.
Toyota Alphard i Vellfire są już dostępne w japońskich salonach. Ceny zaczynają się od 5 400 000 jenów za bazowego Alpharda (ok. 155 000 zł) do 8 920 000 jenów za najwyższą odmianę Vellfire. To około 250 000 zł, a widząc jak wyposażony i jak ciekawy to samochód... nie jest drogi.
Toyota zakłada, że będzie sprzedawać ok. 8 500 sztuk miesięcznie - obu modeli.