Najlepsza nowa Toyota. Kosztuje grosze, jest hybrydą i nie boi się ciężkiej pracy
W obecnej formie jest na rynku od 11 lat, a sama konstrukcja formalnie ma ponad 23 lata. Toyota Probox mimo swojego wieku cieszy się uznaniem i jest idealnym wołem roboczym.
- Toyota Probox to jeden z najpopularniejszych samochodów użytkowych w Japonii
- To małe kombi, które przygotowano do ciężkiej pracy
- Pod maską jest obecnie napęd hybrydowy, a na pokładzie pojawiły się systemy ADAS
- Probox cieszy się też uznaniem poza rodzimym rynkiem
Wyobraźcie sobie samochód, który ma proste fotele ze zintegrowanymi zagłówkami, obszyte w całości skajem. Z tyłu, zamiast kanapy, jest prosta składana ławka, która wygląda niczym z Tarpana. Wnętrze w zasadzie "nie wygląda", gdyż jest plastikową wytłoczką z podstawowymi przełącznikami. Właśnie te cechy sprawiają, że Toyota Probox cieszy się ogromnym uznaniem.
To jest coś, czego w Europie nikt jeszcze nie zrozumiał. Rynek się zmienia, co jest oczywiste, a wraz z nim oczekiwania klientów. W Japonii uznano jednak, że stara konstrukcja z lekkimi poprawkami jest w zupełności wystarczająca. Do tego jej wiek jest tutaj atutem, gdyż przekłada się na niską cenę, prostotę i dostępność części.
I choć lata lecą, to Probox nigdzie się nie wybiera. Toyota właśnie go usprawniła, po raz kolejny. Tym razem dorzucono garść systemów wsparcia i kilka udogodnień.
Toyota Probox ma prostą hybrydę pod maską, skrzynię CVT i spory bagażnik
W najnowszym wydaniu dodano systemy wsparcia kierowcy, w tym przedni radar, który rozpoznaje pieszych, rowerzystów i inne samochody. Może on też aktywować system awaryjnego hamowania. Dodano tutaj także opcjonalną kamerę cofania, którą ukryto w lusterku wstecznym.
Toyota postawiła także na nowy zestaw zegarów, z wyświetlaczem komputera pokładowego. To jednak jedyny ekran w tym samochodzie (poza wyświetlaczem zaszytym w lusterku, dla wspomnianej kamery). Multimediów tutaj nie ma. Ba, nie ma nawet radia. Są za to miejsca do montażu odpowiednich urządzeń (np. radia 1DIN). Kierowca ma też uchwyt na telefon i specjalną kieszeń na napoje.
Ten spartański charakter ma odzwierciedlenie w cenie. W przeliczeniu na złotówki taki samochód kosztuje w bazowym wydaniu... 45 000 złotych. Z kolei topowa wersja z hybrydą i klimatyzacją automatyczną wymaga wydania 52 000 złotych.
Gdyby w Europie za takie pieniądze dało się kupić fabrycznie nowy samochód użytkowy, oszczędny i prosty, to w salonach byłby... długie kolejki. Zostaje nam co najwyżej Ducato, które ma już 20 lat, ale kosztuje stosunkowo dużo jak na auto użytkowe.


