Gdyby nie ta Toyota Supra, dziś nie cieszylibyśmy nowymi sportowymi modelami tej marki

Ten konkretny samochód sprawił, że mamy całą linię modeli GR. Nie chodzi tu o model, a o jego rolę dla Akio Toyody. Ta Toyota Supra była jego "L-ką" na Nurburgringu i pokazała mu, że marka, którą zarządza, musi wrócić do tworzenia sportowych aut.

Jest zniszczona i poobijana. Brakuje jej dekielków na felgach, a przedni zderzak wygląda jak po latach szaleństw na szutrach. Normalnie taki samochód nie pojawiłby się na stanowisku jakiejkolwiek marki - o ile oczywiście nie ma dla niej specjalnego znaczenia. A ta konkretna Toyota Supra dla japońskiego producenta, a zwłaszcza dla Akio Toyody, jest bardzo ważna.

To właśnie ona sprawiła, że Toyota stworzyła dział Gazoo Racing. Można pokusić się nawet o odważniejsze stwierdzenie: bez niej Japończycy dalej oferowaliby wyłącznie nudne samochody.

Ta Toyota Supra "nauczyła" Akio Toyodę i wielu innych inżynierów marki jazdy po torach wyścigowych, a w szczególności po Nurburgringu

Od zawsze uważam, że Akio Toyoda to po prostu fajny gość. Widać, że ma pasję do motoryzacji i kocha sportowe samochody. W 2007 roku, gdy był "tylko" zastępcą dyrektora wykonawczego, postanowił zbliżyć się do świata motorsportu.

Nie było to łatwe. Zarząd marki nie planował powrotu do sportu w pełnej postaci, a w ofercie brakowało ciekawych i szybkich samochodów. Akio Toyoda trafił jednak pod skrzydła człowieka, który nauczył go tajników wyścigowej jazdy.

Był to Hiromu Naruse, jedna z najważniejszych postaci w Toyocie. Swoją karierę w tej firmie zaczął w 1963 roku jako mechanik. Przez lata pracował przy różnych projektach, zarówno samochodów wyścigowych, jak i drogowych. Pracował między innymi nad kultową i pożądaną przez kolekcjonerów Toyotą 2000 GT. W latach osiemdziesiątych był jednym z głównych kierowców testowych, szlifujących wszystkie nowe auta. W latach dziewięćdziesiątych został ich szefem, a jego pracownicy nadali mu pseudonim "Meister".

Nie był to przypadek. O Naruse mówiło się jako o człowieku, który znał "każdy zakręt i każdy tor". To właśnie on postanowił nauczyć Toyodę jazdy. I wykorzystał do tego jedyne sensowne dostępne auto, czyli właśnie Suprę A80.

Ten samochód widywano często podczas tak zwanego "Industry Pool", czyli sesji dla producentów. Właśnie wtedy testuje się nowe samochody, a kierowcy mogą szkolić się, aby zdobyć specjalną licencję umożliwiającą im pracę i starty w wyścigach na Nurburgringu.

Toyota Supra A80 Akio Toyoda Morizo

Akio Toyoda postanowił wykorzystać to doświadczenie, startując w 24-godzinnym wyścigu na tym trudnym torze

Na jego potrzeby zbudowano wyścigówkę na bazie Lexusa IS pierwszej generacji, znanego w Japonii jako Toyota Altezza. Nad projektem czuwał Naruse - i tak też zrodziło się Gazoo Racing. Akio Toyoda wystartował z kolei pod pseudonimem Morizo, aby nie wzbudzać nadmiernego zainteresowania mediów.

Jego doświadczenie, a także spostrzeżenia z wyścigu (Altezza Gazoo Racing nie była zbyt szybka) sprawiły, że postanowił walczyć w firmie o powrót do budowy sportowych modeli. To był dobry moment, gdyż w tym samym czasie Lexus finalizował projekt modelu LF-A. Chwilę później Toyoda objął stanowisko dyrektora wykonawczego, co dało mu pełnię kontroli nad marką.

Tak zrodziły się modele pokroju Toyoty GT86, a później całej rodziny GR, która teraz jest jedną z najbardziej pożądanych wśród fanatyków sportowych samochodów.

Ta Toyota Supra A80 jeszcze przez kilka lat służyła jako samochód szkoleniowy dla inżynierów. Teraz "odpoczywa" w Japonii, będąc swego rodzaju "dumą" dla tej marki.

Japończycy mawiają też, że duch Hiromu Naruse czuwa nad Nurburgringiem

Naruse zginął w wypadku w 2010 roku, testując Lexusa LF-A Nurburgring Edition na drogach w okolicach toru. Japoński kierowca zderzył się czołowo przy dużej prędkości z testowym BMW. Pomimo wielopunktowych wyścigowych pasów i kasku na głowie obrażenia były bardzo poważne. Kierowca i pasażer BMW także ledwo uszli z życiem z tego zdarzenia.