Zaczynamy "Projekt Trackday". Czy ściganie może być tanie?
Witajcie w naszej nowej serii o nazwie "Projekt Trackday". Pokażemy Wam w niej jak wejść w świat jazdy na torze odpowiednio przygotowaną maszyną. O wszystkim zamierzamy pisać ze szczegółami, także z tymi bolesnymi (a tych nie brakuje). Gotowi? Zapinajcie pasy i ruszamy!
Już od dawna szykowaliśmy się do przygotowania całej serii wpisów o ściganiu się. Projekt Trackday narodził się w naszych głowach ponad 3 lata temu, jednak przez cały czas brakowało nam kluczowego składnika tej układanki - auta. Pod koniec ubiegłego roku nasz redakcyjny kolega Michał postanowił zakupić taki pojazd, który stał się naszym "obiektem doświadczalnym". I oczywiście pierwsze doświadczenia były dość bolesne.
Projekt Trackday - wybraliśmy BMW E36 328i w wersji sedan
Może inaczej - auto wybrało za nas. Michał dostał po prostu ofertę, którą grzechem było odrzucić. Dość kompletne i teoretycznie nieźle wyglądające auto udało się kupić za nieco ponad 4 000 zł. Oznaczało to solidny zapas pieniędzy na pierwsze inwestycje.
A te pojawiły się bardzo szybko. Jeszcze w zimie postanowiliśmy zabrać BMW na ośnieżony plac, aby skorzystać z warunków i sprawdzić auto. W wyniku naszej zabawy lewe tylne koło postanowiło pożegnać się z mocowaniami wahaczy, co skończyło się wypożyczeniem przyczepy i ciągnięciem auta do serwisu. Wtedy też okazało się, że zawieszenie wymaga większych inwestycji - spawania i wymiany poszczególnych elementów. Auto trafiło do specjalistów od BMW E36, którzy naprawdę dobrze ogarnęli temat.
Wraz z rozpoczęciem sezonu z jazdą przerzuciliśmy się w nieco lepsze miejsce, czyli na Tor Modlin. Tutaj regularnie organizowane są imprezy typu trackday, w trakcie których w kontrolowanych warunkach można nie tylko solidnie się wyszaleć, ale przede wszystkim szlifować swoje umiejętności. W trakcie tej imprezy dostępna jest także jazda z instruktorem, co przynosi cenną wiedzę w temacie pokonywania ciasnych technicznych zakrętów.
Pierwsza dłuższa zabawa na torze skończyła się "końcem" hamulców. Cały układ powiedział "papa" i skapitulował. Kolejne nakłady gotówki poszły więc w uporządkowanie tego tematu i przygotowanie go do bardziej wyczynowej jazdy. W międzyczasie auto przechodziło też pewne poprawki mechaniczne, które połączono z okresową obsługą.
Trackday w BMW E36 to czysta zabawa, ale widać, że auto wymaga dalszych inwestycji
Głównym kierowcą i szefem naszego jakże profesjonalnego zespołu wyścigowego jest Michał, aczkolwiek i ja dobieram się za kierownicę tego auta. Kilka dni temu miałem okazję wymęczyć ten samochód w Modlinie podczas bardzo deszczowego wydania ich cyklicznej imprezy.
Przede wszystkim cały czas jestem pod wrażeniem solidności tego auta. Jednostka M52B28 nie tylko zapewnia naprawdę dobre osiągi, ale też zdaje się być niepokonana podczas intensywnej pracy. A przebieg ma spory, bo przekraczający 300 000 km.
Seryjne BMW wymaga jednak pewnych wyrzeczeń podczas torowej zabawy. Przede wszystkim problematyczna jest pozycja za kierownicą, typowa dla starych aut tej marki. W efekcie nie siedzimy prawidłowo i bezpieczenie. Do tego standardowe fotele mają zerowe trzymanie boczne, tak więc w ostrzejszych zakrętach łatwo wybrać się na wycieczkę na drzwi lub na prawą stronę samochodu. W przypadku Toru Modlin odpada problem wysokich prędkości, gdyż cały tor pokonuje się w zasadzie na dwójce.
Ostatnio miałem przyjemność jeździć w bardzo deszczowe popołudnie, co szybko pokazało trzy problemy. Po pierwsze - w takich warunkach dobra guma to podstawa. Dunlopy założone na tym aucie są "tymczasowe" i ledwo radzą sobie z odprowadzaniem wody. Do tego tylne zawieszenie ugina się w bardzo nietypowy sposób, co oznacza zapewne konieczność wymiany amortyzatorów i sprężyn. Przyzwyczajenia wymaga też otwarty dyfer, który przy uślizgu potrafi zaskoczyć. Poza tym smażenie jednego kapcia na wodzie wygląda zabawnie.
Oto krótki wyrywek z akcji. Było mokro, ślisko, a ja cały czas uczyłem się limitów w tym samochodzie - po raz pierwszy jeździłem nim po jakimkolwiek torze.
Ile kosztuje taki trackday i czy jest to droga zabawa?
Powiedzmy sobie szczerze - nawet tanie ściganie nie jest tanie. Zakup samochodu to jedno, ale później pojawiają się kolejne wydatki związane z naprawami i modyfikacjami. W tej chwili obsługa tego BMW i doprowadzenie go do sensownego stanu pochłonęło blisko 10 000 zł, a konieczny jest... remont całego nadwozia. Michał ma jednak ambitne plany - klatka dopasowana do wersji sedan jest już zakupiona, a pozostałe graty kompletują się w garażu.
Trackday na torze w Modlinie kosztuje 250 zł i z reguły odbywa się dwa razy w tygodniu. Do tego doliczamy 60 zł za drugiego kierowcę (jeśli ja też jeżdżę) i ponad 200 zł na paliwo. Po niektórych imprezach trzeba też od razu odwiedzić mechanika, co oznacza następne wydatki.
Nasza wersja ścigania wciąż jednak pozostaje względnie "budżetowa". Póki nie dopracujemy i nie poznamy dobrze auta nie mamy planów dotyczących wizyt na innych, znacznie większych i szybszych torach. Być może do listy obiektów "zaliczonych" dołączy jedynie Słomczyn. Cała reszta musi natomiast poczekać na ten piękny dzień, kiedy samochód zostanie doszlifowany, odpowiednio przygotowany i oklejony w zielone barwy autoGALERII.