Trochę buggy, trochę Porsche. Meyer Manx LFG sprawia, że "garbus" uśmiecha się w motoryzacyjnym niebie
Kultowy Meyers Manx powraca w zupełnie nowym wydaniu. Wciąż jest stylowym buggy, ale teraz przy tylnej osi kryje się silnik, który ma iście demoniczną charakterystykę.
Zacznijmy od krótkiej lekcji historii, gdyż niektórzy mogą w ogóle nie wiedzieć, czym jest Meyers Manx. A mowa tutaj o pojeździe kultowym, który przeszedł do historii głównie za sprawą... surferów z Kalifornii.
To właśnie tam opracowano lekkie nadwozie z włókna szklanego, które z łatwością mocowano na przebudowanym lekko podwoziu "garbusa". Pierwsza seria była bardzo droga i powstało tylko 12 takich pojazdów, ale druga, uproszczona i tańsza, odniosła spory sukces.
Około 6 tysięcy zestawów nadwozia opuściło zakład, a szacunkowo na drogach było łącznie około 250 000 tysięcy podobnie wyglądających pojazdów. Wiele firm inspirowało się Manxem i tworzyło swoje własne nadwozia, łączone z podzespołami z Garbusów.
W 2020 roku Meyers Manx powrócił w nowym wydaniu. Teraz, jako mała manufaktura w rękach multimiliardera, tworzy eleganckie interpretacje klasyki, a także produkuje elektryczną wersję. Do tych dwóch pojazdów dołączył właśnie trzeci. Nazywa się LFG Tuthill Porsche i te ostatnie dwa słowa są tutaj bardzo ważne. Dlaczego?
To Meyers Manx z demonicznym charakterem. Ma silnik z Porsche 911K
Sześciocylindrowy bokser o pojemności 3,1 litra oferuje bliżej nieznaną moc (z pewnością ponad 250 KM) i łączy się z sekwencyjną skrzynią biegów. Moc trafia na cztery koła, więc zabawy jest tutaj co nie miara.
To wszystko ulokowano w świetnie wyglądającym nadwoziu, które zaprojektował Freeman Thomas. Spod jego ołówka wyszło między innymi pierwsze Audi TT (zaprojektowane przy współpracy z Peterem Schreyerem). W 2020 roku został szefem Manxa, więc ten projekt jest jego "oczkiem w głowie".
Design nadwozia wyszedł właśnie spod jego ręki i w ciekawy sposób nawiązuje do oryginału, ale uzupełnia to masywniejszą bryłą i bardziej kanciastymi detalami.
Specyfikacja tego samochodu pozostaje w dużej mierze tajemnicą, aczkolwiek zdjęcia wyraźnie pokazują solidne zawieszenie z podwójnymi amortyzatorami i proste wnętrze z szeregiem udogodnień (co ciekawe jest też "hydrołapa"). Meyers Manx chce wyprodukować 100 egzemplarzy modelu LFG, a pierwsze sztuki wyjadą z fabryki na przełomie 2026 i 2027 roku. Cena pozostaje tajemnicą, ale niskiej liczby nikt się tutaj nie spodziewa.


