Twike 5 to mały elektryczny pojazd, w którym możesz pedałować jak na rowerze, i który pojedzie 200 km/h
Jest mały, elektryczny, aerodynamiczny, nie ma kierownicy, można w nim pedałować jak na rowerze i rozpędza się do ponad 190 km/h. Oto Twike 5, unikalny pojazd prosto z Niemiec.
Twike nie jest żadną nowością. Marka ta powstała w latach 80. i produkowała elektryczne trójkołowe "motorowery". Wraz z CityEl uznawano te modele za futurystyczne spojrzenie na motoryzację. Mały silnik elektryczny, niewielka bateria i możliwość jazdy "niczym na rowerze" sprawiły, że auto zrobiło wrażenie na wielu osobach poszukujących ekologicznego środka transportu.
Twike o dziwo jest pojazdem dwuosobowym
Teraz Twike powraca w nowym wydaniu
Od 1985 roku, kiedy to marka oficjalnie zaprezentowała pierwszy produkt, Twike przeszło szereg modyfikacji. Po kilkukrotnej zmianie właścicieli projekt ten wchodzi na nowy poziom. Teraz ten elektryczny trójkołowiec ma oferować unikalne możliwości. Oczywiście celem jest też zachowanie uniwersalności projektu.
Najnowsze wcielenie, Twike 5, ma 3,33 metra długości i 1,21 metra wysokości. Masa jest mniejsza niż 500 kg, dzięki czemu auto - w zależności od napędu i kraju - będzie rejestrowane także w kategorii dla osób, które ukończyły 14 lub 16 lat.
Ciekawostką będzie sam napęd. Bazowy wariant zaoferuje moc 15 kW, jednak najmocniejszy będzie generować 45 kW, z chwilowym wzmocnieniem do 70 kW (moc szczytowa). Dzięki temu ten topowy model rozpędzałby się do setki w mniej niż 4 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosiłaby 190-200 km/h.
Bateria w Twike ma mieć 30 kWh
To naprawdę dużo jak na tak mały samochód. Producent chce osiągnąć zużycie energii na poziomie 6-7 kWh, co przekładałoby się na 500 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu. Pomoże w tym świetna aerodynamika. Aktualny prototyp cechuje się współczynnikiem Cx na poziomie 0,24. Niemcy twierdzą, że zejdą nawet do 0,21 dzięki zastosowaniu kilku sprytnych trików.
Ten pojazd prowadzi się zupełnie inaczej
Kierownica? A na co to komu? Twike wyposażone jest w dwa dżojstiki, które odpowiadają za sterowanie autem. Ma to działać mniej więcej tak jak w czołgu lub w buldożerze. Proste?
Co więcej, jak zabraknie nam prądu, a będziemy potrzebowali doładować baterię, to możemy przerzucić się na siłę naszych mięśni. Dzięki wbudowanym pedałom będzie można delikatnie zwiększyć zasięg lub po prostu przejechać kilka kilometrów poprawiając przy tym swoją kondycję.
Prototyp wyjedzie na drogi już w tym roku
Wraz z nim rozpocznie się produkcja 500 testowych egzemplarzy. To one mają zweryfikować opinię rynku na temat tego pojazdu. Jednocześnie marka będzie pracowała nad udoskonalonym modelem Twike 6, który miałby już trafić do seryjnej produkcji. Producent chce tutaj skorzystać także z crowdfundingu.