Unikalny pomysł Volkswagena. Niemcy chcą sprzedawać swoją platformę innym producentom

Nie od dzisiaj wiadomo, że samochody elektryczne przyniosą producentom znacznie mniejsze zyski. Jednocześnie ich opracowanie jest niezwykle kosztowne. Volkswagen znalazł jednak receptę na ten problem.

Według niemieckiej gazety Tagesspiegel szef strategii Volkswagena, Michael Jost, chce, aby nowa platforma MEB stała się uniwersalną konstrukcją wykorzystywaną przez wielu producentów. W ten sposób producent z Wolfsburga chce nie tylko ułatwić proces elektryfikacji motoryzacji, ale i stać się czołowym dostawcą kluczowego podzespołu, będącego najdroższym w opracowaniu elementem samochodów na prąd. Wydatki, które poniósł Volkswagen na stworzenie tej modułowej konstrukcji wyniosły dziesiątki miliardów euro. Pojazdy elektryczne nie są też specjalnie dochodowe dla producentów. Dlaczego? Przede wszystkim odpada w nich kwestia częstego serwisowania. Wymiany oleju oczywiście są całkowicie wyeliminowane, ale np. tak podstawowe elementy jak tarcze czy klocki hamulcowe wytrzymują znacznie większe przebiegi dzięki funkcji rekuperacji energii, czyli hamowania jednostką elektryczną przy jednoczesnym doładowywaniu baterii. W samochodach elektrycznych jest też znacznie mniej elementów mechanicznych, które podlegają regularnemu zużyciu.

Pierwszą marką, która może wykorzystać platformę MEB, jest Ford. Współpraca pomiędzy tymi markami póki co tyczy się samochodów użytkowych, aczkolwiek obie strony podkreśliły, że możliwe jest jej rozszerzenie między innymi o budowę samochodów elektrycznych. Dla amerykańskiego koncernu byłby to układ idealny - koszty licencji/kupowania platformy są znacznie niższe od opracowywania całej konstrukcji od podstaw. Jednocześnie platforma MEB oferuje możliwość łatwego dopasowywania do wielu segmentów, a to dodatkowa zaleta.

Jedna platforma, wielu producentów. Same korzyści?

Wyobraźmy sobie następujący scenariusz - Volkswagen faktycznie rozpoczyna sprzedaż swojej platformy wielu producentom. Rozwiązanie to z perspektywy pasjonatów motoryzacji brzmi przerażająco, bowiem może doprowadzić do ujednolicenia charakteru wielu aut. Z drugiej strony jest to szansa na reaktywowanie wielu marek lub uatrakcyjnienie oferty mniejszych producentów, których budżet na rozwój technologii nie pozwala na postawienie tak dużego kroku. Platforma MEB domyślnie jest tylnonapędowa, ale pozwala także na stworzenie napędu na cztery koła poprzez dołożenie silnika na przedniej osi. Co więcej, przy odpowiednim zestrojeniu całego układu jezdnego możliwe jest uzyskanie ciekawych i mocno zróżnicowanych efektów. Można więc przyjąć, że w dobie elektryfikacji, gdzie silniki elektryczne i tak oferują w zasadzie identyczną charakterystykę pracy, może to być klucz do nowego rozdziału w świecie motoryzacji. Dla Volkswagena z kolei taki krok przyniósłby ogromne zyski, których oczywiście nikt sobie nie odmówi.

MEB - nowa platforma, "nowe" zakłady

Aktualnie Volkswagen przeprowadza stopniową modyfikację swoich fabryk, dostosowując je do produkcji samochodów elektrycznych. Na modernizację zakładu w Zwickau przeznaczono 1,2 miliarda euro - to tutaj ma powstawać 330 000 samochodów rocznie. Docelowo osiem zakładów zostanie dostosowanych do produkcji samochodów elektrycznych - poza Zwickau jest to Emden, Drezno i Hanower w Niemczech, Mlada Boleslav w Czechach, Anting i Foshan w Chinach oraz Chattanooga w USA.