USA i Europa znalazły kompromis. To 15% cło i konkretne wymagania
USA i Europa mają ramowy plan nowego cła, który niebawem wejdzie w życie. Producenci samochodów może i nie odetchną z ulgą, aczkolwiek nie są w tak złej sytuacji, jak pierwotnie zakładano.
- USA i Europa znalazły kompromis w kwestii cła
- Sięgnie ono 15% i obejmie większość kluczowych dziedzin gospodarki
- Stal dalej jest objęta 50% cłem
- Europa zobowiązała się także do inwestycji i zakupów w USA
Wizja trzydziestoprocentowego cła na samochody póki co przesunęła się w czasie. Donald Trump i Ursula von der Leyen ogłosili ramowy plan działania, który zabezpieczy interesy zarówno po naszej stronie Atlantyku, jak i w Stanach Zjednoczonych. USA i Europa mają szczegółowy plan działania, który powinien przynieść korzyści.
Przede wszystkim kluczowe będzie cło wynoszące 15%. Obejmie ono między innymi branżę motoryzacyjną, ale także szereg innych dziedzin gospodarki. Cło na stal pozostało na poziomie 50%, zaś branża lotnicza, produkty rolnicze, chemikalia i między innymi surowce krytyczne nie są objęte cłami.
USA i Europa: cło na poziomie 15% i ogromne "zakupy"
W ramach umowy zawartej w Szkocji, Europa zobowiązała się kupować półprzewodniki, ropę naftową, gaz (LNG) i paliwo jądrowe od USA. W ciągu trzech lat ma na to przeznaczyć aż 640 miliardów euro (750 milionów dolarów). Z kolei nieco ponad 500 miliardów euro Unia Europejska przeznaczy na inwestycje w USA, między innymi w sektorze militarnym.
Branża motoryzacyjna odetchnęła, ale nie ma jeszcze powodów do radości
Przede wszystkim cło nadal jest znacznie wyższe, niż było jeszcze w ubiegłym roku, za czasów Joe Bidena. Ówczesna stawka 4,8% zapewniała dużo większy komfort działania europejskim producentom. Konieczność inwestowania w USA może zmotywować wybranych producentów do budowy fabryk za oceanem, co pozwoli im ominąć cło.
Ryzyko wprowadzenia aż 30-procentowego cła mocno uderzyło w koncerny, które bazują na sprzedaży w USA. Mowa tutaj między innymi o grupie Volkswagena, która za oceanem ma mocną pozycję. W szczególnie trudnej sytuacji było Audi i Porsche.
Nie da się jednak ukryć, że w momencie, w którym producenci samochodów "tracą Chiny", a w Europie walczą ze spadającą sprzedażą i z inwestycjami w elektromobilność, osłabienie pozycji w USA nie jest dla nich niczym dobrym.


