Dobry elektryk, ale z drugiej ręki. Jak go kupić, żeby nie wtopić?
Wybór aut elektrycznych na rynku wtórnym jest coraz większy, ceny znacznie atrakcyjniejsze niż w salonie, a przyjemność z jazdy i korzyści płynące z posiadania – niemal takie same, jak w przypadku fabrycznie nowego egzemplarza. Na co należy zwrócić uwagę przy zakupie? Eksperci z OTOMOTO, PSNM oraz Fundacji EV Klub Polska służą radą w poradniku „EV z drugiej ręki”. Przedstawiamy najważniejsze kwestie.
Rynek samochodów elektrycznych cały czas się rozwija – tyczy się to nie tylko pierwszych rejestracji nowych aut, lecz także liczby dostępnych pojazdów z drugiej ręki. Według danych portalu OTOMOTO w czerwcu liczba ogłoszeń sprzedaży używanych aut elektrycznych wyniosła 4492 – aż o 57 proc. więcej niż rok wcześniej i niemal dwa razy więcej niż stanowiły oferty sprzedaży nowych elektryków w tym samym miesiącu.
Rosnący wybór aut EV i spadające ceny mogą skusić do rozpoczęcia swojej przygody z elektromobilnością. Pojazdy elektryczne są prostsze konstrukcyjnie i w związku z tym, według ekspertów, pewniejsze niż samochody spalinowe – mniej elementów może się potencjalnie zepsuć, lecz poszukiwania i zakup elektryka z drugiej ręki wymagają nieco innej wiedzy, niż wybór i nabycie auta spalinowego.
Jak ją zdobyć? Warto sięgnąć po poradnik „EV z drugiej ręki” przygotowany przez ekspertów z portalu OTOMOTO oraz Fundacji EV Klub Polska uzupełniony o przegląd wybranych, używanych elektryków. Zebraliśmy dla was podstawowe aspekty poruszane przez autorów, ale jeśli chcecie dowiedzieć się więcej, możecie za darmo ściągnąć poradnik na stronie evklub.pl.
Ustalenie potrzeb: wielkość, budżet, zasięg, ładowanie
Tak samo jak w przypadku zakupu każdego samochodu, najpierw musimy określić do czego auto ma nam służyć, ile osób i bagażu powinno dać się zmieścić i jaki budżet planujemy przeznaczyć. W przypadku elektryka dochodzi jeszcze kwestia zasięgu i ładowania. Bowiem jeśli znaczną część tras pokonujemy w mieście i bliskich okolicach, inwestowanie w pojazd z dużym zasięgiem może okazać się zbędnym wydatkiem, a akumulator i jego pojemność są istotnym czynnikiem ceny.
Kluczowe jest także to, gdzie samochód planujemy ładować: w przypadku codziennej jazdy „dookoła komina” i większości ładowań w domu, szybkość ładowania może mieć znaczenie drugorzędne – wystarczy moc 7,4-11 kW przy ładowaniu prądem przemiennym. Instalacja wallboxa w garażu jest pozycją, którą należy doliczyć do zakładanego budżetu na auto elektryczne. Mając jednak w planach częstsze dalsze trasy, tym większą wagę będzie miał i zasięg i maksymalna moc ładowania i krzywa ładowania – a technologia, która to ulepsza kosztuje.
Elektryk za 20 tys. zł? Są takie oferty, raczej dla minimalistów
Jeśli nie mamy wysokich wymagań do zasięgu i szybkości ładowania, możemy się mile zaskoczyć, jak tanio można kupić używany samochód elektryczny, który spełni najbardziej podstawowe potrzeby – nawet dysponując budżetem do 30 tys. zł można stać się właścicielem prostego pojazdu elektrycznego, który może stanowić nie tyle fundament, co uzupełnienie domowej floty pojazdów.
W przeglądzie aut używanych, który jest dodatkiem do poradnika „EV z drugiej ręki” autorzy wybrali 18 modeli, które cieszą się dużym zainteresowaniem kupujących i są mocno reprezentowane w ogłoszeniach. Każdy z modeli został opisany przez pryzmat swoich cech, zalet i wad. Poniżej kilka, dla wstępnej orientacji w poziomie cen używanych elektryków wystawionych na OTOMOTO.
Zestawienie otwiera Renault Twizy, jedyny w swoim rodzaju mikrosamochód, którym mogą podróżować dwie osoby (w nietypowym układzie 1+1), a parkować można nawet w najciaśniejszych miejscach. Pojazd minimalistyczny i taka sama jest też cena: oferty zaczynają się już od 20 tys. zł, a średnia cena wynosi raptem 21 310 zł.
Dysponując budżetem do 60 tys. zł można wybierać spośród już pełnoprawnych aut, takich jak Volkswagen e-up! (średnia cena z ogłoszeń 61 894 zł), Dacia Spring (śr. 56 572 zł), Renault Zoe (śr. 58 324 zł) czy smart EQ fortwo (śr. 53 690 zł). Wciąż jednak są to samochody, które sprawdzą się głównie w mieście, natomiast poza nim będą wymagały starannego zaplanowania trasy i przystanków na ładowania.
Używane rodzinne auto elektryczne to wydatek bliżej 70 tys., Tesla – od 90 tys. zł
Najtańszy samochód elektryczny z drugiej ręki, który może sprostać wymaganiom małej rodziny to Nissan Leaf. Oferty zaczynają się już od 25 tys. zł, lecz średnia cena modeli dostępnych na OTOMOTO jest blisko trzykrotnie wyższa i wynosi 71 336 zł (rozrzut wynika z dwóch generacji auta). To kompakt, który oferuje zaskakująco przestronne wnętrze i całkiem pojemny bagażnik.
W przeglądzie rynku używanych EV autorzy przyjrzeli się też wszystkim modelom Tesli. Najbardziej popularny Model 3 można kupić za 100 tys. zł, jednak już średnia cen tego modelu (156 759 zł) jest tak naprawdę niewiele niższa od nowych egzemplarzy. Kluczowym atutem tego modelu jest jednak wysoka wydajność napędu i duży zasięg.
Większy Model S można kupić od 90 tys., lecz będą to auta 10-12-letnie, a średnia cena ofertowa dla używanych egzemplarzy tego modelu kształtuje się na poziomie 194 508 zł. Znacznie mniejszy rozrzut cenowy występuje w przypadku Modelu Y: sprzedający na OTOMOTO oczekują minimum 175 tys. zł, a średnia wynosi 197 940 zł.
Uwaga przy samochodach sprowadzonych z USA: mogą mieć inne złącza niż powszechnie stosowane w Europie. W takiej sytuacji konieczne będzie używanie adapterów lub przerobienie gniazda ładowania. Ceny takich „przejściówek” rozpoczynają się od kilkuset złotych, jednak całkowita przeróbka na europejskie porty ładowania wraz z odblokowaniem map i software’u mogą sięgać nawet kilkunastu tysięcy złotych – mówi Łukasz Lewandowski z EV Klub Polska.
Badanie stanu technicznego auta – zacznij od baterii i zrób to starannie
Akumulator jest najcenniejszym elementem samochodu elektrycznego, dlatego przed zakupem używanego auta należy mu się szczególna uwaga. Z biegiem lat, ładowań i przebiegu auta, ogniwa ulegają degradacji i ewentualne naprawy lub ich wymiana mogą dużo kosztować. Niemal wszyscy producenci aut elektrycznych udzielają jednak gwarancji na akumulator do 8 lat lub 160 tys. przebiegu. Szukając używanego elektryka warto sprawdzić ważność i pozostały okres producenckiej ochrony baterii.
Kondycję akumulatora eksperci określają mianem SoH – od angielskiego State of Health. Aby zdiagnozować sprawność akumulatora niezbędna jest wiedza ekspercka i odpowiedni sprzęt. Test baterii może przeprowadzić tylko wyspecjalizowany serwis lub ekspert, którego koszt usługi może pokryć sprzedający używane auto (aby zwiększyć atrakcyjność swojej oferty), lub kupujący, aby zyskać 100-procentową pewność. Zakup używanego pojazdu elektrycznego bez sprawdzenia SoH baterii, jest największym możliwym do popełnienia błędem – ostrzega Tomasz Chłopek, główny rzeczoznawca firmy DEKRA, która oferuje usługę testu baterii.
O stanie baterii dużo może powiedzieć też sam właściciel auta, ale nie musi być to zgodne z prawdą. Mimo to warto się go zapytać o realny zasięg pojazdu, jak często był ładowany na szybkich ładowarkach i czy nie występowały przy tym trudności z komunikacją z ładowarką. Uwaga na oferty bez akumulatora lub z akumulatorami w abonamencie – takie też się okazjonalnie zdarzają, szczególnie w przypadku starszych modeli Renault, które niegdyś oferowało taką formę oddzielnej własności auta i baterii.
Badanie nadwozia, układu jezdnego, hamulców – zasady jak w spalinówce
Specjaliści potrafią też ocenić stan przewodów wysokiego napięcia oraz złączy – laik może co najwyżej ewentualnie zauważyć ubytki w izolacji przewodów. Nieco łatwiej sprawa wygląda z elementami, które są takie same w autach spalinowych jak i elektrycznych. Przy badaniu nadwozia i ewentualnej wypadkowej przeszłości auta podstawowym narzędziem jest miernik lakieru – jeśli na którymś elemencie karoserii warstwa lakieru jest znacznie wyższa niż na pozostałych, zwykle wiąże się z tym kolizja. Jeśli byłą poważniejsza – mogą o tym też świadczyć różnice w datach produkcji szyb.
Dzięki rekuperacji hamulce aut elektrycznych zwykle zużywają się wolniej niż w autach spalinowych, jednak w egzemplarzach intensywnie użytkowanych mogą być „na wykończeniu” lub zużyte nierównomiernie. Kontrolując układ hamulcowy należy też sprawdzić poziom płynu hamulcowego. Uwaga należy się również układowi chłodzenia – ewentualne wycieki mogą oznaczać ryzyko przegrzewania, a przy niesprawnej klimatyzacji mogą się pojawić kłopoty z szybkim ładowaniem.
Podczas jazdy testowej nie trzeba wytężać słuchu na ewentualne stuki pochodzące z zawieszenia czy układu kierowniczego, tak bardzo jak w aucie spalinowym – w elektryku, z uwagi na cichy napęd będą one po prostu bardziej słyszalne, ale tak samo istotne. Wyczuwalne wibracje też będą zdradzały ewentualne defekty zawieszenia, które mogą kosztować i wpływać na bezpieczeństwo. Jeśli dźwięki miałyby być niepokojące, ale samochód, poza tym obiecujący, można zlecić kontrolę podwozia na podnośniku przez wykwalifikowanego specjalistę.
Pierwsze kroki po zakupie
Po udanym zakupie należy zaplanować wizytę w serwisie – elektryki wymagają co prawda mniej działań serwisowych niż auta spalinowe, odpada chociażby wymiana oleju w silniku, jednak pewne elementy jak płyn hamulcowy, chłodniczy czy filtry kabinowe warto odświeżyć na początku okresu posiadania.
Nowoczesne elektryki pozwalają też zdalnie, przy pomocy aplikacji na smartfona, kontrolować niektóre funkcje auta i sprawdzać lokalizację – powinniśmy się upewnić, że poprzedni właściciel usunął auto ze swojego profilu i sami powinniśmy takowy założyć, by móc korzystać z pełni cyfrowych funkcji samochodu.
Jeśli jest to nasz pierwszy elektryk i chcemy się uzbroić w praktyczną wiedzę, warto dołączyć do EV Klub Polska. W społeczności jest wielu właścicieli elektryków, którzy chętnie dzielą się doświadczeniem. Członkostwo daje także liczne zniżki np. na ładowanie – rozpoczynając więc korzystanie z usług ładowania w sieciach GreenWay czy Elocity możemy od początku cieszyć się preferencyjnymi stawkami i obniżyć koszty eksploatacji.