Możesz zamieszkać na Amaroku. Ja wybrałem jednak hotel Grand California. Jak mieszka się w Volkswagnie?
Czy Volkswagen Amarok może być mobilną sypialnią? Oczywiście. Miałem okazję na własnej skórze sprawdzić, czy taka forma nocowania może być alternatywą dla klasycznych kamperów i mam jedno zaskakujące spostrzeżenie.
Nie będę ukrywać - nie jestem fanem tego całego "vanlife". Próbowałem kilkukrotnie i nigdy nie udało mi się znaleźć w tym idealnej formy wypoczynku. To prawda, możliwość zjeżdżenia nieznanych okolic i spania w losowych miejscach ma swoje plusy, ale podczas urlopu cenię sobie też dobry sen, a z tym w takich samochodach mam duży problem. Kiedy więc dowiedziałem się, że mam spróbować spędzić noc w namiocie na pace Volkswagena Amaroka, dostałem lekkiego zawału serca. Wyszło też, że należę do ceniących sobie komfort leniuchów, gdyż finalnie wprowadziłem się do hotelu Grand California.
Rynek namiotów dachowych rośnie w ekspresowym tempie. Wszystko zmieniło się przez pandemię
Jeszcze kilka lat temu takie rozwiązania były niszowe i cenili je sobie podróżnicy. Gdy w 2020 roku możliwość klasycznego podróżowania i nocowania w hotelach nagle niemal zniknęła, wiele osób zaczęło szukać alternatyw. Wtedy właśnie namioty montowane na dachu zyskały ogromne uznanie.
Przyznam szczerze, że byłem w szoku patrząc na mnogość dostępnych rozwiązań. Namiot miękki, namiot twardy, namiot rozkładany na bok, namiot rozkładany do tyłu - opcji jest multum, a każda ma swoje wady i zalety.
Te zaczynają się od udźwigu dachu (akurat w Amaroku nie było to problemem, bo namioty montuje się na stelażu na pace), przez kształt i wymiary "mobilnej sypialni", aż po jego cenę. A ta może wahać się w granicach od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Na pierwszy rzut oka wygląda to całkiem nieźle
Na dobrą sprawę wystarczy kilka chwil, aby taki namiot otworzyć. otwieramy zaczepy, ewentualnie ściągamy pokrowiec i dostajemy nasze miejsce noclegowe. Potem wystarczy założyć drabinkę i można już delektować się przestrzenią do spania.
Miejsca nie ma w niej zbyt dużo, ale nawet dwójka wysokich osób może czuć się względnie komfortowo. Nie brakuje tutaj także rozwiązań ułatwiających utrzymanie porządku. Są na przykład schowki na buty, uchwyty na powerbank i smartfona, czy też "okienka", które pozwalają przewietrzyć namiot.
Plusem mocowania namiotu na samochodzie jest też ograniczona ilość brudu i owadów, docierających do jego wnętrza. Tym samym zalet tutaj nie brakuje - przynajmniej z pewnego punktu widzenia.
Położyłem się, sprawdziłem jak to wygląda i... przeniosłem się do kampera. Grand California zapewniła mi względnie wygodne łóżko
Dlaczego nie spałem w namiocie? Powody są dwa. Po pierwsze - mam dość duże problemy z zasypianiem przy jakimkolwiek hałasie. A w namiocie wszystko słychać "bardziej" - wiatr, szmery, rozmowy kogoś w aucie obok. To wystarczyłoby, abym przez wiele godzin nie zmrużył oka.
Drugą kwestię stanowiła pogoda. Prognozy sugerowały burze i ulewne deszcze. Uznałem więc, że Volkswagen Grand California, nawet dzielony z drugą osobą, będzie lepszą opcją.
Nie łudźcie się jednak, że to górne łóżko to king-size bed z dobrego hotelu. Nic bardziej mylnego. Jest tam ciasno i dość klaustrofobicznie, a wyższa osoba musi wykonywać prawdziwie akrobatyczne ruchy, aby dostać się na górę i zejść na dół.
Doceniłem jednak inne rzeczy. Pole kempingowe zapewniało prąd, a to oznaczało obecność klimatyzacji i możliwość zasilenia urządzeń. Niby mała rzecz, ale w momencie, w którym dużo się pracuje i trzeba mieć prąd w telefonie i laptopie, to takie udogodnienie jest na wagę złota.
Szybko przekonałem się o tym, że był to dobry ruch
Pierwsza noc była spokojna, ale druga zaczęła się od potężnej burzy. Po wspólnej kolacji z resztą kompanów z wyjazdu wszyscy udali się do swoich samochodów lub namiotów. W Grand Californii monotonny szum deszczu przyjemnie usypiał, więc szybko "wylogowałem się" z rzeczywistości i przespałem całą noc.
Rano zaś byłem świadkiem inwazji zombie. Ci, którzy zostali w namiotach, obudzili się zmęczeni (bo nie mogli zmrużyć oka), a do tego część ich rzeczy zamokła, gdyż niektóre kieszenie nie były wodoszczelne.
Volkswagen Amarok z namiotem ma jednak dużą przewagę
A jest nią mobilność. Volkswagen zaprosił nas nad jezioro Garda, gdzie mieliśmy okazję sprawdzić ich kamperową ofertę. Zabranie Grand Californii na przejażdżkę było nie tylko czasochłonne (odłączyć wodę, wyłączyć gaz, schować markizę, zabrać podkładki poziomujące, schować krzesełka i stolik). Amaroka zamykało się w kilka minut, a na krętych i ciasnych drogach radził sobie nie gorzej, niż duży SUV.
I to pokazuje dla kogo są te samochody. Volkswagena Amaroka docenią mobilni, Grand California zachęca do długich postojów w jednym miejscu
Volkswagen Grand California to moim zdaniem wybór dla osób, które cenią sobie życie na kempingu. Przyjeżdżasz w jedno miejsce, rozkładasz się, masz rowery na wycieczki i tak spędzasz czas. Z kolei Amaroka z namiotem można traktować jako "przedłużenie" hotelu. W momencie, gdy raz na jakiś czas w podróży chcecie przenocować na dziko lub na kempingu, jest to ciekawą alternatywą. Nie nazwałbym tego jednak sposobem na długi urlop, gdzie każda noc byłaby w namiocie.
A sama Garda dla fanów kamperowania jest rajem
Piękne kempingi, świetne trasy rowerowe i piękne okolice do zwiedzenia - każdy tutaj znajdzie coś dla siebie. Fani wspinaczek wysokogórskich zaliczą ferraty, inni zaś docenią kąpiel w jeziorze. Jeśli więc jest Wam blisko do takiego spędzania czasu, to zdecydowanie warto się skusić.