Następny Volkswagen Golf nie powstanie. Niemcy nie zamykają jednak drzwi
Kolejny Volkswagen Golf nie wyjedzie na drogi - tak przynajmniej stwierdził prezes marki Thomas Schäfer. W wywiadzie stwierdził jednak, że brane są pod uwagę różne scenariusze, a wśród nich jest stworzenie kolejnego auta spalinowego. To tylko pokazuje, że nowe regulacje Unii Europejskiej wprawiają w zakłopotanie nawet największe koncerny.
To jest robienie dobrej miny do złej gry - a w zasadzie do zabawy, której wynik jest wielką tajemnicą. Wszystkie czołowe koncerny stawiają na pełną elektryfikację, widząc w niej jedyną szansę dla motoryzacji w nadchodzących latach. Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych od 2035 roku zmotywował wiele firm do tego, aby już wcześniej zelektryfikować całą gamę. Cel jest prosty - uniknąć normy EURO 7, która będzie wielkim wyzwaniem. Z tego powodu chociażby kolejny Volkswagen Golf nie powstanie. Albo powstanie - bo taką opcję prezes Volkswagena też bierze pod uwagę.
Zaraz zaraz, jak to Volkswagen Golf nie powstanie, ale może powstanie?
To brzmi jak masło maślane, bo w praktyce nim jest. Po prostu nawet w wielkich koncernach pojawiają się obawy, że nowe regulacje mogą być problematyczne na wielu poziomach.
Już teraz auta elektryczne stanowią coraz większą część oferty wielu marek. Wciąż pozostają jednak stosunkowo drogie, co uniemożliwia zakup takowych wielu osobom. Do tego niektóre kraje, z Polską na czele, wciąż rozczarowują infrastrukturą ładowania.
W 2030 roku do gry wkroczy też norma EURO 7. Ta budzi ogromne wątpliwości, gdyż wymusza ograniczenie emisji CO2 w autach spalinowych o 55% względem standardów z 2021 roku. Wszystkie marki mówią jednogłośnie, że osiągnięcie takich wyników jest wręcz nierealne.
Oznacza to w dużej mierze rezygnację z tanich samochodów i drastyczne podniesienie cen tych średnich i dużych pojazdów, także za sprawą uzbrojenia ich w zaawansowane systemy hybrydowe. Schäfer podkreśla więc, że między innymi z tego powodu Polo zniknie z rynku. Spalinowy samochód w jego opinii kosztować będzie tyle samo, co elektryczny Volkswagen ID.2All.
Tyle samo, ale wciąż bardzo dużo - to nie będą kwoty na każdą kieszeń
Motoryzacja znowu stanie się więc mniej dostępna i osiągalna tylko dla ludzi z zasobniejszymi portfelami. Przynajmniej tak to wygląda na tę chwilę, choć upowszechnienie wielu rozwiązań powinno wpłynąć na obniżenie cen aut na prąd.
Volkswagen Golf też stanie się ofiarą tych zmian. O ile T-Roc, Passat i Tiguan będą ostatnimi nowymi autami spalinowymi koncernu, o tyle Golf nie zyska już dziewiątej generacji. Planowany jest jedynie duży lifting w 2024 roku, który przyniesie solidne odświeżenie tej konstrukcji.
Thomas Schäfer zauważa jednak, że Volkswagen zostawia sobie otwarte drzwi
Jedno zdanie z jego wywiadu dla Automobilwoche jest bardzo ciekawe. Otóż szef Volkswagena podkreśla, że zmiany na rynku będą analizowane na bieżąco i koncern nie wyklucza konieczności zrobienia nowych aut spalinowych w okolicach 2026 lub 2027 roku.
Co prawda Schäfer zupełnie w to nie wierzy, ale mimo wszystko zachowawczo uwzględnia taką opcję. A to tylko pokazuje, że nowe regulacje stawiają więcej znaków zapytania, niż drogowskazów nadających właściwy kierunek rozwoju.
Niemcy wciąż obawiają się masowych zwolnień związanych z przejściem na pełną elektromobilność. Wynegocjowany z Unią Europejską zapis o e-paliwach to tylko malutkie zwycięstwo w obliczu większego problemu, który prędzej czy później może nas uderzyć. Paliwa syntetyczne mogą pozostać drogie i dostępne tylko dla wąskiego grona odbiorców z luksusowymi samochodami sportowymi.
A więc Volkswagen Golf odejdzie na emeryturę po dziesiątkach lat na rynku? Na to wygląda, o ile wszystko znowu nie zostanie wywrócone do góry nogami. Wówczas ten model z numerem 9 może stać się ostatnią deską ratunku dla koncernu z Wolfsburga.