Volkswagen zrobił bardzo zły żart na Prima Aprilis. Fani marki nieco się zirytowali
Oto idealny przykład na to, że pewne żarty mogą obrócić się przeciwko ich twórcy. Volkswagen kilka dni temu ogłosił powrót serii Harlequin, bardzo cenionej przez fanów marki. Oczywiście okazało się, że to żart z okazji 1 kwietnia. I wiele osób jest z tego powodu bardzo niezadowolonych.
Jak pewnie wiecie, Volkswagen ma wielu wiernych fanów. Nie chodzi tutaj jednak o osoby ceniące sobie "standardowe" modele tej marki. Wokół firmy z Wolfsburga wyrosło ogromne grono pasjonatów tuningu, dla których Volkswageny są idealną bazą do modyfikacji. Szczególne uznanie zyskała seria Harlequin, która jest bazą dla wielu unikalnych projektów.
Teraz więc łatwiej jest zrozumieć duże zainteresowanie wiadomością, która pojawiła się pod koniec marca. Niemiecki producent ogłosił, że "Harlequin powróci" - w elektrycznym wydaniu. To bezpośrednio wskazywało na model ID.3, który miał być bazą. Niestety, tak się jednak nie stało.
Volkswagen ID.3 Harlequin nie istnieje, a marka nie ma w planach tworzenia takiej unikalnej serii
I to można nazwać uczciwie strzałem w stopę, a nawet w stopy. Fani marki byli gotowi pobiec do salonu i zostawić niemal dowolną kwotę za taki samochód. Wystarczyłoby, aby posiadał kolorowe panele nadwozia, tabliczkę z nazwą Harlequin i może numer seryjny egzemplarza. Tymczasem wszyscy obeszli się smakiem, Volkswagen widzi w tym świetny żart, a pasjonatom tej serii jest nie do śmiechu.
Ich komentarze zebrał z sieci serwis The Drive. Kilku pasjonatów skomentowało też całą sytuację, wyrażając dość otwarcie swoje rozczarowanie podejściem Volkswagena. I niestety ciężko się z nimi nie zgodzić. Ta marka nie tylko zaserwowała nieśmieszny dla większości osób żart, który poza gronem fanów przeszedł bez echa. Przede wszystkim oszukano ich, dając nadzieję na dodanie do kolekcji pierwszego od lat Harlequina, do tego elektrycznego.
W mojej opinii jest tylko jedna metoda, aby odkręcić tę sytuację
I nie wymaga ona gigantycznych nakładów finansowych. Stworzenie dużo droższej limitowanej serii dla Volkswagena nie powinno stanowić problemu. To jedynie kwestia chęci i działania ze strony zarządu. Niech już nawet te elementy nadwozia nie będą lakierowane, a oklejone folią. To rozwiązałoby problem, przynajmniej częściowo.
Obawiam się jednak, że Niemcy nie zdecydują się na taki ruch - w Excelu nie ma dla niego wielkiego uzasadnienia. A szkoda, bo byłaby to świetna "klamra" dla historii serii z lat dziewięćdziesiątych.