Volkswagen ID.4. Szybka randka z elektrycznym SUV-em za 202 000 zł - TEST, OPINIA

Volkswagen ID.4 ma być motorem napędowym dla gamy elektryków marki. Wygląda ciekawie, ma dobre ceny i przyzwoite możliwości. Czy to wystarczy? Zaliczyłem krótką, trzygodzinną randkę z tym autem, która pozwoliła mi odkryć część zalet i wad.

Trzy godziny to zbyt mało czasu, aby dobrze poznać auto. Taki okres czasu wystarczy jednak na szybkie zweryfikowanie podstawowych cech danego pojazdu. A to akurat jedna z ciekawszych premier - Volkswagen ID.4. Tak, kolejny elektryk, ale z punktu widzenia marki potencjalnie najważniejszy dla gamy modelowej.

Dlaczego? Wiecie, że wszyscy kochają SUV-y. Do tego elektryki sprzedają się coraz lepiej w Europie. Musimy więc na chwilę zapomnieć o naszym specyficznym polskim rynku i skupić się na szerszym obrazku. Tutaj ID.4 ma się czym pochwalić.

Volkswagen ID.4 wygląda ciekawie

Powiem więcej - wygląda znacznie lepiej od modelu ID.3. Ciekawe proporcje, zgrabna linia i dopracowane detale sprawiają, że prezencja tego modelu jest ciekawa. O ile ID.3 jest strasznie ciężkim optycznie autem, o tyle tutaj dostajemy naprawdę ładnie narysowanego SUV-a.

Volkswagen ID.4

Ale są proste zasady - nie kupujecie go w nudnym kolorze. Ja wiem, że Volkswagen lubi przepełniać swoją paletę czerniami, szarościami i srebrem, ale takie odcienie całkowicie zabijają najciekawsze elementy auta. W gamie są też ciekawsze barwy, takie jak mocny odcień niebieskiego czy złoty. I na nich warto się skupić.

Auto, które widzicie na zdjęciach, to wersja 1ST Edition. Nie jest to jednak "jedynka" dopchnięta pod korek. Zabrakło tutaj świateł LED MATRIX z przodu oraz OLED z tyłu. Te pierwsze przydadzą się podczas jazdy po zmroku, te drugie są gadżetem (ale ciekawym wizualnie). W tym egzemplarzu zastosowano też 20-calowe koła, które w mojej opinii są idealnym kompromisem pomiędzy wyglądem a komfortem. 21-calowe felgi mają już niższy profil opony, co może przekładać się na obniżenie komfortu podróżowania.

Volkswagen ID.4

Volkswagen ID.4 ma proste i minimalistyczne wnętrze - ale jest ono przemyślane

Design kabiny jest mocno zbliżony do tego z modelu ID.3. Można wręcz powiedzieć, że te auta są niemal identyczne w środku. ID.4 zyskało nieco ładniej zaprojektowane detale, które ciągną się od drzwi po deskę rozdzielczą ("otulając" nas za kierownicą).

Mamy tutaj bardzo dużo uchwytów na kubki i schowków. W zamykanej konsoli środkowej są aż cztery miejsca na napoje, ładowarka indukcyjna i dwa gniazda USB-C. Przy mniejszej liczbie napojów mamy więc dużo miejsca na różne przedmioty.

Pozostając jeszcze "z przodu" nieco ponarzekam na dotykowe przyciski. Są one zarówno na kierownicy, jak i na konsoli centralnej. Tak, działają opornie i nie stanowią jakkolwiek ciekawego rozwiązania.

Niespodzianką jest za to sprawniej funkcjonujący system multimedialny. W listopadzie ubiegłego roku rozpoczęły się aktualizacje modeli ID.3. Tym samym ID.4 dostało od razu najnowszy wariant oprogramowania, który póki co nie zawodzi.

Warto też zwrócić uwagę na materiały wykończeniowe. W Volkswagenie ID.3 narzekałem na potwornie twarde plastiki, nieprzyjemne w dotyku i średnio pasujące do auta w tej cenie. Jak widać Volkswagen wziął sobie do serca uwagi, gdyż tutaj mamy znacznie więcej miękkich tworzyw. Oczywiście tylne drzwi, tak jak w Tiguanie, są twarde. Za to boczki z przodu pokryto miękkim tworzywem.

Miejsca na tylnej kanapie jest bardzo dużo

Dzięki konstrukcji platformy MEB zyskujemy tutaj całkowicie płaską powierzchnię, a kabina może być bardziej "rozciągnięta" pomiędzy osiami auta. Tym samym z tyłu mamy nie tylko bardzo dużo miejsca na nogi, ale też komfortowe warunki do podróżowania w trzy osoby. Na środku znalazły się nawiewy, ale osobnej strefy klimatyzacji tutaj nie ma. Nie zapomniano za to o podłokietniku z uchwytami na kubki.

Volkswagen ID.4

Bagażnik jest ogromny

543 litry pojemności kufra w Volkswagenie ID.4 to rewelacyjny wynik. Pod podłogą mamy też zagłębienie na kable, tak więc nie leżą one luzem. Z wad - mało haczyków do wygodnego mocowania zakupów - tutaj zdecydowaną przewagę ma bliźniacza Skoda Enyaq.

Jak jeździ Volkswagen ID.4?

Nie będę ściemniać - z trudem pokonałem około 40 kilometrów w te trzy godziny (korki, ulewa, przygotowanie zdjęć i filmu), ale dało mi to ogólny ogląd na auto. Warto też wspomnieć, że punktem odniesienia jest tutaj dla mnie Skoda Enyaq.

Co czuć na "dzień dobry"? Przede wszystkim auto jest sztywniejsze względem Enyaqa, co czuć na dziurach i na progach zwalniających. Czy to dobrze? Nie wiem - moim zdaniem SUV to nie jest auto sportowe, więc priorytetem powinien być komfort.

Układ kierowniczy jest komunikatywny, ale ma dość duże przełożenie. To cecha wynikająca z konstrukcji przedniej osi, oferującej bardzo duży skręt kół. Zaletą jest to, że ID.4 zawraca dosłownie wszędzie - i to na raz. Średnica zawracania i promień skrętu są na poziomie Volkswagen upa, co zasługuje na szczególną uwagę. Jestem pewien, że to auto pokochaliby... taksówkarze.

Wersja 1ST Edition wyposażona jest w baterię 77 kWh i silnik o mocy 204 KM, przekazujący moc na tylną oś. Zestaw więc niczym nie różni się od tego z Enyaqa. Osiągi też są na identycznym poziomie - setka pojawia się w 8,5 sekundy, a prędkość maksymalna to 160 km/h.

Przyspieszenie nijak nie wciska w fotel, ale to akurat mnie cieszy. To po prostu dynamiczny, ale nie zrywający asfaltu SUV. W drodze są mocniejsze warianty, w tym czteronapędowy model GTX, który poznamy jeszcze w kwietniu.

Ile kosztuje Volkswagen ID.4?

Wyjściowo - 156 390 zł. Cena bazowego modelu jest więc porównywalna z dobrze wyposażonym Tiguanem. Jednak im dalej w cennik, tym mniejsza różnica pojawia się między tymi autami. Samochód, którym jeździłem, skonfigurowano na 202 000 zł. Wyposażenie jest tutaj w zasadzie kompletne i niczego nie brakuje. Mamy podgrzewane fotele, dużo systemów bezpieczeństwa i wiele udogodnień. Można ponarzekać jedynie na nieobecność elektrycznie sterowanej klapy bagażnika, wyświetlacza head-up display i gorsze światła przednie.

Niemniej 202 000 zł to cena, która może być już czymś wartym rozważenia przez niektóre osoby. Owszem - o dopłatach można zapomnieć, a zaletą są głównie darmowe parkingi i możliwość jazdy po buspasach. W Polsce szalonych wyników sprzedaży nie ma się więc co spodziewać, aczkolwiek w Europie Zachodniej niemal na pewno będzie to bardzo popularny model i częsty widok na ulicach.