Volkswagen Öko-Polo. Dwa cylindry, kompresor i 3l/100 km. W 1988 roku
Volkswagen Öko-Polo wyprzedził o ponad 10 lat oszczędne Lupo 3l. W 1988 roku miał zużywać 3l/100 km dzięki oryginalnemu układowi napędowemu.
Już ponad 30 lat temu Volkswagen zastanawiał się nad samochodem z bardzo oszczędnym silnikiem. Nie to, żeby Polo jakoś specjalnie dużo paliło - podejrzewam, że około 7 l/100 km. Według koncernu, to dwa razy za dużo i pomyślano nad samochodem, który będzie palił 3 l/100 km. Tak powstał Volkswagen Öko-Polo, z zupełnie nowatorskim układem napędowym.
Volkswagen Öko-Polo miał tylko dwa cylindry, ale bezpośredni wtrysk
Standardowe Polo wyposażono w silnik, który był połową któregoś z czterocylindrowych diesli koncernu, o nieco zmienionych parametrach. Miał zatrważającą pojemność 0,9 litra i dysponował mocą 12 KM, dzięki bezpośredniemu wtryskowi paliwa. Ktoś jednak wpadł na pomysł, że mała moc nie będzie równać się małemu spalaniu i dołożył do Polo trochę mocy. Przy pomocy kompresora, pożyczonego z usportowionego Polo G40. Dzięki temu Volkswagen Öko-Polo miał 40KM. I, jak sądzę, były to wyjątkowo głośne konie. Dwa cylindry z kompresorem, i to diesel. Musiało klekotać, gwizdać i wibrować tak, że głowa mała. I to mimo tego, że silnik został obłożony specjalną pianką, mającą redukować hałas i wibracje. Do paliwa dolewany był płynny tlenek żelaza, który pozwalał oczyszczać spaliny w specjalnym katalizatorze. W samochodzie był jego dwulitrowy zbiornik, co miało pozwolić na przejechanie bez "dolewek" 80 000 km. Do tego Volkswagen miał filtr cząstek stałych. Brzmi skomplikowanie.
A to nie wszystko. Myślicie, że samochód rozpędzał się do 115 km/h dzięki zwykłej skrzyni? Nie. Volkswagen Öko-Polo miał specjalną, pięciobiegową przekładnię z automatycznym sprzęgłem. Że co? Podobną skrzynię miała Kia Rio, którą testował Naczelny parę miesięcy temu. Ale tylko trochę. Co do zasady, sprzęgło było sterowane elektroniczne i rozłączało napęd... poprzez pociągnięcie dźwigni zmiany biegów. Popchnięcie znów włączało bieg. Było też coś w rodzaju systemu Start-Stop.
Smutny koniec
Volkswagen Öko-Polo nigdy nie trafił do produkcji seryjnej. Ciekawe dlaczego? Wszak w testach zużył 1,7 l/100 km (przejazd z Wolfsburga do Marsylii), a dźwięk w trakcie jazdy miał być nie głośniejszy niż BMW 750i z V12. Za to koszt samochodu wynosił więcej niż wspomniana "beemka". Znacznie więcej. Dlatego wszystkie 75 sztuk, które powstały, to prototypy. Wyróżniały się białym lakierem, białym wnętrzem i tęczowym pasem przez całe nadwozie. Niestety, wiele z tych samochodów nie przetrwało do dnia dzisiejszego. Traciły foliowy pas i... silniki. Nie wiem, czy któryś z nich wciąż ma oryginalną jednostkę.
Obecny na zdjęciach egzemplarz należy do Rossa Couplesa, amerykańskiego kolekcjonera Volkswagenów. Pod maską ma zwykły, litrowy silnik.