Volkswagen Rallye Golf rzucił wyzwanie Delcie Integrale. Obecnie jest rarytasem
Volkswagen Rallye Golf nie stał się tak legendarnym autem jak Lancia Delta Integrale, ale obecnie jest autem poszukiwanym przez kolekcjonerów. Niemcy stworzyli go na potrzeby homologacji auta rajdowego, a pod zmodyfikowanym nadwoziem ukryli wiele ciekawych rozwiązań.
Druga generacja Golfa była dla marki z Wolfsburga niezwykle ważna. Ten popularny samochód nie tylko stanowił trzon sprzedaży, ale także był platformą do eksperymentowania. Niemcy testowali tutaj wiele ciekawych rozwiązań, które prezentowane były w formie aut prototypowych. Golf przetarł też szlak dla SUV-ów z modelem Country, w którym podniesiono zawieszenie i zastosowano solidny napęd na cztery koła. Mało kto jednak pamięta o jeszcze jednym projekcie, który jest najciekawszym wcieleniem tego auta. Był to Volkswagen Rallye Golf.
Samochód ten powstał w jednym konkretnym celu - Niemcy musieli przygotować wersję homologacyjną dla swojego auta rajdowego. Aby zmieścić się w wyznaczonych kryteriach klasy 1700 wzięto na warsztat model GTI, który gruntownie przebudowano.
Volkswagen Rallye Golf to pokaz inżynierskiej pomysłowości
Lata osiemdziesiąte to era turbodoładowania. Potężne turbosprężarki, budzące się do życia przy wysokich obrotach, stały się symbolem motorsportu. To dzięki nim bolidy F1 stały się szaleńczo szybkie i niezwykle niebezpieczne, a samochody rajdowe pożerały w abstrakcyjnym tempie odcinki specjalne.
Zresztą mówi się, że były to czasy, kiedy "seks był bezpieczny, w przeciwieństwie do wyścigów i rajdów". Jest w tym sporo prawdy. Volkswagen jednak do tego wyścigu nie przyłączył się w konwencjonalny sposób.
Przede wszystkim aspiracje marki były nieco skromniejsze. Audi triumfowało ze swoim modelem S1, więc w Wolfsburgu wybrano nieco niższą półkę - klasę 1700.
Na warsztat trafił wspomniany już Golf GTI, który po części stał się bazą dla nowego projektu. Niemcy delikatnie zmniejszyli objętość skokową silnika (do 1760 cm3), ale dodali "związek X", który pozwolił Golfowi pokazać pazura.
Była to sprężarka mechaniczna w kształcie litery G, z ceramicznym wirnikiem. Dzięki niej ta mała jednostka wyciskała 160 KM, co stanowiło już dość przyjazną wartość.
To jednak nie wszystko, gdyż eksperymenty z Golfem Country pozwoliły na wpasowanie tutaj napędu na cztery koła. Całkowicie odmienił on charakter tego samochodu i zapewnił mu fenomenalną trakcję w najróżniejszych warunkach - od suchego asfaltu, aż po mokre szutry.
Auto ubrano także w ciekawe nadwozie
Aby Rallye Golf wyglądał bojowo na tle standardowych odmian, przygotowano tutaj szereg modyfikacji nadwozia. Przede wszystkim jest ono znacznie szersze za sprawą pięknych kanciastych rozbudowanych błotników. Zmieniono też pas przedni, gdzie okrągłe lampy zastąpiono prostokątnymi. W nadkolach znalazły się z kolei felgi opracowane specjalnie z myślą o tym aucie.
W kabinie z kolei jedynym wyróżnikiem są kubełkowe fotele oraz dyskretne oznaczenia Rallye, pojawiające się na różnych detalach.
Volkswagen Rallye Golf nie został legendą rajdów i nigdy nie był "autem z plakatów". Teraz jednak kolekcjonerzy chętnie polują na te auta
Dlaczego? Przede wszystkim jest to kluczowy element historii motorsportu w Volkswagenie. Poza tym z fabryki w Brukseli (tak, ta wersja powstawała w Belgii) wyjechało tylko 5000 takich samochodów.
Teraz są to więc prawdziwe rarytasy dla fanów niemieckiej motoryzacji. Ceny konsekwentnie rosną - jeszcze kilka lat temu dobre egzemplarze można było dorwać za 5-7 tysięcy euro, gdyż mało kto interesował się tym autem.
Teraz względnie znośne auta kosztują nawet 12 tysięcy euro, a najlepsze egzemplarze to wydatek rzędu 40 tysięcy euro! To tylko pokazuje, że nawet te auta, które nigdy nie były marzeniami, stają się dobrymi inwestycjami.