Volkswagen Taigo - TEST. Tak, klienci marki go pokochają. Oto dlaczego
Jeśli myśleliście, że marka z Wolfsburga ma kompletne portfolio modeli, to jesteście w błędzie. Volkswagen Taigo, choć zdaje się być zbędnym dodatkiem, to jest tak naprawdę strzałem w dziesiątkę.
Do Polski wreszcie dotarł Volkswagen Taigo. Nowy crossover marki ma uzupełnić ofertę marki, a jego miejsce wyznaczono pomiędzy modelami T-Cross i T-Roc. Jak się tam odnajduje, czy ma sens i czy jest autem wartym uwagi?
Oto szybka relacja z krótkich, bo raptem trzygodzinnych premierowych jazd tym autem po ulicach Warszawy.
Volkswagen Taigo wygląda naprawdę dobrze
To dla mnie duża niespodzianka. Na zdjęciach coś nie pasowało mi w sylwetce tego auta - spodziewałem się masywnego "klocka". Tymczasem Taigo na żywo sprawia wrażenie podniesionego hatchbacka i dużo bardziej przypomina mi stare Polo Cross.
A to zaleta, bo mamy tutaj szereg atutów crossoverów (tak, mają atuty), wielki bagażnik i ciekawszą dla wielu osób stylistykę. Dobrze narysowany front i tył może nie chwytają za serce, ale mogą się spodobać.
W kabinie znajdziemy zaś cały przekrój atutów z modeli T-Cross i Polo. Co ciekawe z tego drugiego pożyczono deskę rozdzielczą z miękkim wykończeniem w górnej części - to duży plus.
W standardowym wyposażeniu modelu Taigo dostajemy system multimedialny, klimatyzację oraz solidne wyposażenie z zakresu szeroko pojętego komfortu i bezpieczeństwa. Nie ma tutaj także analogowych wskaźników - standardowo dostajemy 8-calowy ekran, zaś za dopłatą można go zamienić na wskaźniki z ekranem 10,25 cala.
I nad zegarami muszę się poznęcać. Początkowo zrobiły one na mnie dobre wrażenie, ale czar prysł w momencie resetowania komputera pokładowego. Aby to zrobić nie możecie przytrzymać przycisku na kierownicy.
Wycieczka wygląda następująco: klikamy zakładkę POJAZD w systemie multimedialnym, dalej Ustawienia, Ustawienia Wskaźników i dopiero tam znajdziemy stosowną opcję. To nie żart - naprawdę nie ma innej opcji.
Volkswagen Taigo jest wystarczająco przestronny
Ścięta linia dachu w tylnej części nadwozia budziła moje wątpliwości, wszak mogła negatywnie wpłynąć na przestrzeń dla pasażerów. To jednak nie jest problem. Mając 184 cm wzrostu mieszczę się tam bez przekrzywiania szyi.
Gorzej wypada za to przestrzeń na nogi - tej dużo nie ma. Można śmiało powiedzieć, że Taigo oferuje tyle samo miejsca, ile Polo, z którym jest spokrewnione.
Bagażnik za to cieszy - ma 438 litrów pojemności. Do tego Taigo posiada przesuwaną tylną kanapę, więc możemy go dodatkowo powiększyć. Pod podłogą jest miejsce na koło dojazdowe (oczywiście opcjonalne). Mając zestaw naprawczy zyskujemy więc niewykończoną, ale jednak cenną przestrzeń na dodatkowe przedmioty.
Volkswagen Taigo ma doskonale znane silniki
W ofercie znajdziemy jednostkę 1.0 TSI i 1.5 TSI. Ta pierwsza dostępna jest w wariancie 95 i 110 KM, zaś 1.5 TSI oferuje 150 KM. Diesli brak - te nie są tutaj potrzebne.
W moje ręce trafiła wersja 1.0 TSI 110 KM, połączona ze skrzynią DSG. Według Volkswagena to właśnie taki wariant będzie najchętniej wybierany przez klientów. Czy słusznie?
Cóż, lista zarzutów pod adresem tego zestawu jest niezmienna - oprogramowanie skrzyni DSG zabija przyjemność z jazdy. Opóźnienie w reakcji na gaz jest momentami wręcz karygodne i niebezpieczne. Plusem są więc łopatki za kierownicą, które przydają się od czasu do czasu.
Poza tym felerem silnik 1.0 TSI i skrzynia DSG to dobry zestaw do leniwej i spokojnej jazdy. Zużycie paliwa w mieście wyniosło 6,8-7,4 litra na setkę, a dynamika na autostradzie pozostawała bez zarzutu. Długie podróże nie będą tutaj żadnym wyzwaniem.
Volkswagen Taigo - trzy wersje, bogate wyposażenie
Klienci mają do wyboru trzy warianty tego auta: Life, Style i R-Line. Wersje Style i R-Line zasadniczo stawiane są na równi, jednak różnią się detalami wyposażenia, o wyglądzie nie wspominając.
Z ciekawych elementów, na które warto zwrócić uwagę, trzeba wymienić światła LED MATRIX i system IQ.Drive Travel Assist. Te pierwsze swoją przewagę pokażą po zmroku - tego niestety nie miałem okazji sprawdzić. Z kolei system IQ.Drive Travel Assist faktycznie pozwala delektować się zautomatyzowaną jazdą. Warto jednak mieć na uwadze fakt, że nie ma tutaj elektronicznego ręcznego, co uniemożliwia automatyczne zatrzymanie samochodu na światłach.
W wyposażeniu jest tutaj także komplet poduszek powietrznych, z centralnym airbagiem na czele. To nowość, która będzie oferowana we wszystkich autach Volkswagena.
Właściwości jezdne nie zawodzą
Volkswagen Taigo jest wygodny i komfortowy, ale jednocześnie zapewnia pewność prowadzenia w zakrętach. To idealny kompromis, który dodatkowo jest wzbogacony lekko zwiększonym prześwitem. Przydaje się to w miejskim offroadzie, na przykład przy pokonywaniu krawężników.
Cena?
Od 89 690 złotych - wyjściowo. Volkswagen zakłada, że cena transakcyjna typowego egzemplarza wynosić będzie 120 000 złotych. Sporo, ale z drugiej strony u konkurencji dużo taniej nie będzie. Poza tym niemiecka marka przewiduje sprzedaż głównie lepiej wyposażonych wariantów.
Myślę, że Taigo może być ciekawym uzupełnieniem oferty. Przede wszystkim wygląda lepiej od T-Crossa, a jednocześnie w cennikach wypada lepiej od T-Roca. Dla fanów aut z Wolfsburga będzie to więc atrakcyjna propozycja.