Volkswagen Tiguan Sport&Style 2.0 TDI
Tiguan powstał z połączenia słów 'tiger' i 'iguana'. Nazwa brzmi dosyć drapieżnie, jest nawet trendy. Zachęca do wypróbowania możliwości tego SUV'a. Zatem let's drive! Góry czekają na nowego przybysza z Wolfsburga, kusząc pięknem krajobrazu i ostatnimi promieniami letniego słońca tego roku.
Japońscy producenci aut już dawno temu przewidzieli zapotrzebowanie na auta typu SUV. Toyota produkuje swoją RAV4 od 1994 roku, Honda zaś ma w ofercie CR-V już od 12 lat. Niemieccy inżynierowie chyba trochę zaspali. Czyżby obawiali się wejścia w nowy dla nich segment? Przecież w 2002 roku przywalili od razu z grubej rury, pokazując światu Touarega, wielkiego i luksusowego SUV-a, przeznaczonego dla zamożniejszej części ludu. Jednak w segment mniejszych aut tego typu, weszli dopiero w zeszłym roku, prezentując w na targach we Frankfurcie rzeczonego Tiguana. Na pewno liczyli na sukces, ale raczej nikt nie spodziewał się aż takiej ilości chętnych. Na Tiguana posypała się ponoć taka ilość zamówień, że koncern musiał podwoić moce przerobowe w swojej fabryce, a klienci i tak muszą długo czekać na swoje wymarzone auto.
Czy rzeczywiście wart jest swojej ceny?
Odmianę Trend&Fun z benzynowym, doładowanym silnikiem o pojemności 1,4 litra i mocy 150 koni mechanicznych, można kupić już za niespełna 107.000 złotych. To nie tak drogo, biorąc pod uwagę listę wyposażenia standardowego i nowoczesny, mocny, lecz małej pojemności silnik. Testowana przez nas wersja 2.0 TDI Sport&Style plus dodatki to niestety sporo większy wydatek. Konfigurator na ostatnim etapie kompletowania wyposażenia testowego auta oscyluje wokół kwoty 155.000 złotych.
Za te pieniądze dostaniemy skórzaną tapicerkę, podgrzewane przednie fotele, biksenonowe reflektory główne z funkcją doświetlania zakrętów, system nawigacji z ekranem dotykowym, połączony z kamerą cofania, radiem CD/MP3 i, działającym niestety tylko na postoju, DVD. Piszę "niestety", bo przecież pasażer też człowiek i nie rozumiem, dlaczego nawet on nie może zaznać trochę rozrywki podczas jazdy. Jeśli filmy można oglądać tylko na postoju, to ja wolę robić to w domu, albo po prostu iść do kina. Kontynuując listę wyposażenia trzeba też wspomnieć o tym, że fotel kierowcy w tej wersji jest regulowany elektrycznie chyba we wszystkich możliwych kierunkach, łącznie z podparciem lędźwiowym. Do dyspozycji mamy też fotochromatyczne lusterko wsteczne, automatyczną, dwustrefową klimatyzację, a w razie nagłej potrzeby nawet 6 poduszek powietrznych. Nad bezpieczeństwem jazdy czuwa układ ESP ze stabilizacją przyczepy i kontrolą przechyłu, ABS ze wspomaganiem hamowania, ASR, EDS i MSR.
Dwa światy
Już z daleka widzę go na parkingu. Szczerzy się do mnie pokaźnym chromowanym grillem, dumnie prezentując logo VW. Taki prosty zabieg, żeby nikt nie miał wątpliwości, z kim ma do czynienia. Zadziornie łypie na mnie swoimi biksenonowymi ślepiami, zaczepia potężnym zderzakiem w kolorze nadwozia, pod którym widać czarną osłonę wyłapującą większe przeszkody napotkane na drodze. Srebrzy się w promieniach słońca, starannie wymyty, masywny ale i zgrabny zarazem. Trzeba przyznać, że świetnie się prezentuje. Ma charakter.
Prawdę mówiąc, spodziewałem się raczej kolejnej "golfopodobnej" sylwetki, albo czegoś mniej lub bardziej przypominającego Passata. Jednak, mimo widocznego gołym okiem bliskiego pokrewieństwa z innymi braćmi lub siostrami z niemieckiego koncernu, on naprawdę ma swój styl. Mówiąc, że jest bezpłciowy, po prostu bym skłamał. Duże, 18-calowe koła dobrze komponują się z podniesioną bryłą nadwozia. Stoi tak dostojnie, pewnie, ale i lekko zarazem, czekając na to, aż do niego wsiądę i poprowadzę na ścieżkę przygody.
Wsiadam...
...i od razu uświadamiam sobie, że istnieją tutaj jakby dwa światy. Ten zewnętrzny - robiący dobre wrażenie, i ten w środku - gorszy - ciemny i smutny. Niestety, wnętrze Tiguana w tej wersji przytłacza. Czuję, że pod koniec tygodniowego testu będę musiał zadzwonić do znajomego psychologa i umówić się na krótką terapię. Ech, czemu nie trafiła mi się do testu wersja z jasną tapicerką? Byłoby naprawdę o wiele milej podróżować. A plany są nie byle jakie, bo ponad 1500 kilometrów w różnych warunkach z naciskiem na górskie drogi. Przed oczami mam dosyć ładną, dobrze leżącą w dłoniach, skórzaną kierownicę i proste, czytelne zegary. Obrotomierz jest wyskalowany do 6 tysięcy obrotów na minutę. Czerwone pole dla tego Diesla zaczyna się przy cyferce 5. Pośrodku tablicy zegarów, dobrze znany z innych aut koncernu VAG, wyświetlacz komputera pokładowego. Przebieg testowanego egzemplarza to niespełna 19.000 kilometrów.
Ustawiam...
...regulowane elektrycznie lusterka zewnętrzne. Od razu zwracam uwagę na ich spory rozmiar i bardzo dobrą widoczność. Potem jakieś 10 minut próbuję ustawić sobie odpowiednio fotel i kierownicę. Okazuje się to wcale nie takie proste. Ale bynajmniej nie jest to zarzut skierowany do konstruktorów Volkswagena. Chyba po prostu nie jestem przyzwyczajony do tak szerokiego zakresu regulacji. Ale w końcu siedzę wygodnie.
Czas na silnik. Przekręcam kluczyk do oporu i nagle do mych uszu dobiega nieprzyjemny dźwięk. Zaraz, zaraz, chwileczkę, przecież to miał być już system Common Rail, a nie wysłużone pompowtryskiwacze. Czyżby pomyłka w danych? Silnik na postoju próbuje mnie przekonać swoim dźwiękiem, że to stara technologia. A jednak jest inaczej... Ruszam i moje wrażenie pogłębia się jeszcze bardziej. Nawet po porządnym rozgrzaniu się motoru, negatywne odgłosy nie ustępują.
To niestety pierwsza poważna rysa na wizerunku niemieckiego SUV'a. W chwilę potem pojawia się też druga. Skrzynia biegów. To znaczy nie sam zestaw trybów, wodzików i innych zębatek, umiejscowiony blisko klekoczącego silnika, tylko sterowanie tą menażerią. Coś tu nie gra. Nie do takiej pracy i precyzji zmiany biegów przyzwyczaił nas ten producent. Nie mogę powiedzieć, że jest jakoś strasznie źle, ale naprawdę po sześciobiegowej przekładni ze stajni VW oczekuje się więcej. W myślach pojawia się od razu "szóstka" z Altei XL 2. TDI. Tam nie było się do czego przyczepić, tutaj niestety jest.
Dalej...
...jest już tylko lepiej. I całe szczęście, bo już myślałem, że droga z Warszawy do Szklarskiej Poręby będzie pozbawiona przyjemności. Pokonując kolejne kilometry odkrywam naprawdę świetny system nawigacji z dokładną mapą Polski, wyposażony również w CD/DVD i ekran dotykowy. Dopracowane, intuicyjne menu. Instrukcja obsługi okazuje się zbędna. Opcja wyświetlania mapy w grafice 2D lub 3D, oczywiście "głosowy" przewodnik, podpowiadający odpowiednio wcześniej, gdzie i kiedy masz skręcić, żeby bezpiecznie dotrzeć do oznaczonego wcześniej celu. Szybkie reakcje w wypadku zjechania trasy, właściwe propozycje powrotu na obrany kierunek. To właśnie kobiecy głos z tej maszyny pomaga mi bezbłędnie przejechać przez rozkopany Wrocław.
Wysoko...
...siedząc doznaję subiektywnego poczucia bezpieczeństwa, góruję nad większością aut na drodze. Rzeczywiście wyprzedzanie "osobówek" jest o wiele łatwiejsze i przyjemniejsze, niż w przypadku poruszania się po drodze autem osobowym zwyczajnych wymiarów. Do tego wspomniany "klekot" dosyć dobrze sobie radzi ze sporą masą i wysokością Tiguana. Niby 140 koni mechanicznych, to mało, jak na taki wóz, ale wierzcie mi, że jeśli nie chcecie szaleć na drodze, to spokojnie wystarczy do bezstresowego poruszania się po polskich drogach. Wysoki moment obrotowy (320 Nm dostępny od 1750 do 2500 obr/min.) daje radę. W praktyce, jak to w Dieslu, poniżej 2 tysięcy obrotów niewiele się dzieje, potem następuje nagły przypływ mocy, który odpływa równie szybko przy prędkości obrotowej silnika około 4700/min. Trzeba się nauczyć tych reakcji, a podróż upłynie w komfortowej atmosferze (pomijając aspekt głośnej pracy silnika).
Kolejne kilometry...
...pokazują, że zakręty to dla Tiguana czysty sport. Połyka je z ewidentną przyjemnością. Jak na podniesioną karoserię i w rezultacie wyżej umieszczony środek ciężkości, a także sporą masę własną, pokonywanie kolejnych karkonoskich serpentyn przebiega wyjątkowo pewnie. Auto nie buja, nie zarzuca, wręcz wgryza się w asfalt. Utwardzone zawieszenie może nie jest mistrzem komfortu na wybojach, ale za to pozwala poczuć nieco pozytywnej adrenaliny przy szybkiej jeździe. Inna sprawa, że układ kierowniczy jest kompletnie pozbawiony czucia. Pomaga kierowcy z taką siłą w każdej sytuacji, że ten musi się raczej domyślać, co dzieje się tam w dole. Cóż, nie ma róży bez kolców.
Na dobre...
...właściwości jezdne na asfalcie i w lekkim terenie ogromny wpływ ma na pewno najnowszej generacji napęd 4MOTION, który automatycznie, według potrzeb danej chwili, rozdziela napęd na każde z 4czterech kół auta. Amatorzy rajdów off-road na pewno zarzucą Tiguanowi, że w kabinie nie znajdziemy ani jednego przycisku czy przełącznika, oznaczonego symbolem 2W, 4W albo może 4W Lock. Mi to nie przeszkadza. To SUV, a nie prawdziwa terenówka na ramie. Napęd 4MOTION przy normalnej, a nawet częściowo terenowej jeździe znakomicie się sprawdza. Ostrzej brane zakręty, podjazdy pod strome górki, zmienna nawierzchnia o małej przyczepności, wszystko to nie stanowi dla niego żadnego problemu.
Oczywiście wszystko w granicach rozsądku. To nie "krótki" Nisssan Patrol z lat 90-tych w wersji "Extreme". W bagno po pas nie wjeżdżamy, ale właściciele domków w górach na bagnistych Mazurach, czy w innych ostępach leśnych, nie powinni mieć żadnych problemów z dotarciem do swoich posiadłości. Ponadto "darmową lanserkę" w drodze mają zapewnioną. Przy utracie przyczepności przednich kół, system reaguje błyskawicznie, w ekstremalnym przypadku przekazując blisko 100 procent momentu napędowego na tylną oś. Kierowca nawet tego nie zauważa. To znaczy nie czuje momentu, w którym 4MOTION wkracza do akcji. Muszę przyznać, że nastawiłem się na to, że będzie źle. Że będę czuł, kiedy najpierw przód zaczyna buksować i dopiero po chwili budzi się tył i wkracza do akcji, niosąc pomoc, na którą jest ciut za późno. Nic z tych rzeczy, najnowsza generacja 4MOTION jest naprawdę szybka i dobra. Mokry Haldex pomaga efektywnie i błyskawicznie rozdzielać moc. Najwięcej siły napędowej dostają koła, które w danym momencie mają największą przyczepność. Ja to kupuję.
Przestrzeni...
...wewnątrz auta nie brakuje nawet osobom o rozmiarach XXL. Czy to z przodu, czy też z tyłu auta, żaden z pasażerów nie powinien narzekać na brak miejsca na głowę i nogi. Do tego tylna kanapa jest przesuwana, dzielona w proporcjach 60/40 i bardzo łatwo można ją położyć, czyniąc bagażnik (standardowo 430 litrów), przestrzenią bagażową o pojemności 1510 litrów. To dużo. Do auta można zapakować wygodnie 4 osoby plus bagaż na weekendowy wyjazd, lub w 2 osoby jechać na miesięczne tournee ze sporą ilością sprzętu grającego za plecami. Do wyboru, do koloru.
Dojeżdżam...
...do celu po ponad 6-ciu godzinach podróży. Drogi były niezłe, do tego kawałek autostrady. Komputer pokazuje średnie spalanie z ostatnich 450 kilometrów na poziomie 6,5 litra na 100 kilometrów. Miłe zaskoczenie. Cóż, nie będę ukrywał, że raczej się nie wlokłem, chociaż druga połowa trasy musiała upłynąć spokojniej, ze względu na liczne fotoradary. Przy dosyć wysokim aucie, napędzie na 4 koła, masie własnej na poziomie 1590 kg to bardzo dobry rezultat. Naprawdę, spodziewałem się wyniku wyższego o co najmniej litr. Późniejsze jazdy po stolicy pokażą, że delikatnie traktowany w mieście Tiguan zadowala się 8,5 litrami na "setkę". To mi się podoba. Dodam, że przez cały czas trwania testu automatyczna, skądinąd bez zarzutu pracująca, dwustrefowa klimatyzacja ustawiona była w pozycję ON.
Czas...
...na dokładniejsze przyjrzenie się wnętrzu. Lepiej późno niż wcale. Zwlekałem z tym opisem ze względu na nieprzyjemne, mroczne pierwsze wrażenie. Co prawda opcjonalna skórzana tapicerka w kolorze, a jakże, czarnym (!), dobrze się prezentuje, ale jak już wspomniałem, całość przytłacza ciemnością. Do tego dolna część deski rozdzielczej jest twarda jak skała. Zdaniem redaktora Niezgody, została żywcem przeniesiona z Caddy Furgon'a. Nie można jednak mieć zastrzeżeń do montażu i spasowania poszczególnych elementów, nic nie brzęczy i nie trzeszczy. Materiały (oprócz tego dołu deski), są dobrej jakości. Przesuwany podłokietnik z ukrytym pojemnym schowkiem, świetnie spełnia swoją funkcję, a kamera cofania naprawdę ułatwia jazdę do tyłu w warunkach polowych, lub choćby parkingowych.
Na rozdrożu
Szczerze mówiąc, jestem mocno rozdarty, kiedy przychodzi czas jednoznacznej oceny VW Tiguana. Z jednej strony ładna, "charakterna" sylwetka, świetne audio, nawigacja, wygodne skórzane fotele, naprawdę duża przestrzeń w środku. Do tego bardzo dobry napęd, relatywnie niskie spalanie, godne polecenia biksenonowe reflektory z funkcją doświetlania zakrętów, uniwersalność konstrukcji. Mocy w sam raz, bardzo dobre zawieszenie, neutralne zachowanie w szybko pokonywanych zakrętach.
Druga strona medalu to jednak kiepskie wyciszenie wnętrza, naprawdę niemiły dźwięk silnika, nieprecyzyjna praca lewarka biegów. A przecież za około 155.000 złotych mamy prawo oczekiwać więcej. Ale jeśli ktoś zadowoli się uboższą wersją z nowoczesnym silnikiem benzynowym 1.4 TSI 150 koni, może już mieć Tiguana za jakieś 107 tysięcy. I to jest ciekawa propozycja. Co prawda nie znajdziemy tam "skóry", nawigacji, fotochromatycznego lusterka wstecznego, dwustrefowej automatycznej klimatyzacji, kamery cofania i innych "bajerów", ale przynajmniej nasze uszy nie zostaną poddane torturze, a portfel nie ucierpi tak bardzo, jak w przypadku 2.0 TDI 140 KM Sport&Style plus dodatki.