TEST: Volkswagen T-Roc R. Szybki i zwinny crossover

Golf R jest dla Ciebie zbyt oklepany, a za kierownicą lubisz siedzieć wyżej? Volkswagen T-Roc R mógłby być świetną propozycją.

Na rynku w zasadzie próżno szukać dla niego bezpośredniej konkurencji. W ofercie marek premium możemy znaleźć MINI Countrymana JCW i BMW X2 M35i, ale oba auta są wyraźnie dłuższe i droższe (szczególnie to drugie). Volkswagen T-Roc R bazuje co prawda na płycie MQB, ale skróconej, względem choćby wspomnianego Golfa. Jest jeszcze Cupra Ateca, która jednak wymiarami już zupełnie wykracza poza parametry „erki”.

Miłe zaskoczenie

Wspomniana skrócona platforma okazuje się pewnym kluczem sukcesu. Jeżdżąc wielokrotnie Golfem R, nie odczułem w nim nic, co mogłoby mnie na dłuższą metę wciągnąć w jazdę. Tymczasem T-Roc R od pierwszych chwil sprawia wrażenie bycia jego mniejszą, bardziej zwartą kopią. Pozycja za kierownicą jest oczywiście wyższa, ale prawdę mówiąc w niczym nie ujmuje to w tym przypadku crossoverowi.

Volkswagen T-Troc R przód

T-Roc sprawia wrażenie bardziej zwinnego, lżejszego i niekoniecznie mniej skutecznego. W testowanym egzemplarzu zabrakło adaptacyjnego zawieszenia DCC (opcja za 3730 zł), przez co momentami było zbyt twardo. Ale wciąż mało uciążliwie, jak na tak sztywną pracę zawieszenia w zakrętach.

Praca napędu 4MOTION w T-Rocu R nie jest z kolei żadnym zaskoczeniem. Samochód kurczowo trzyma się zadanego toru jazdy i nawet na mokrej nawierzchni nie próbuje stać się tylnonapędowcem przy wychodzeniu z zakrętów. Jest też umiarkowanie podsterowny i za to należy się mały plus. Szkoda, że prowadzenie nie zbliżyło się do tego, co kiedyś oferowało Audi w modelu S1. Ale i tak, na tle kompaktowych modeli koncernu, wrażenia w łukach są dość ciekawe.

Volkswagen T-Troc R tył

2.0 TSI takie jak zawsze… no, prawie

Czyli bardzo mocne. Osiągi są zbliżone do tych w Golfie, czy Audi S3, co niejednego może zaskoczyć w bezpośrednim starciu. 300-konny T-Roc będzie raczej białym krukiem na drodze, a w niewyróżniającej się konfiguracji dodatkowo sleeperem. A to już dla wielu spory argument, by wziąć jego zakup pod uwagę.

Volkswagen T-Troc R silnik

Odnoszę jednak wrażenie, że do 2 tys. obrotów z silnikiem nie dzieje się zbyt wiele. Później następuje „strzał” i do samego końca rozkręca się tak jak zwykle. Podejrzewam, że winne są tu ograniczenia związane z pomiarami spalin, które „kastrują” coraz więcej jednostek napędowych. Na szczęście skrzynia DSG nie została pozbawiona swojej spontaniczności i w „erce” pracuje z właściwą szybkością. Szkoda tylko, że momentami głupieje, przeciągając lub niepotrzebnie zrzucając biegi, pomimo włączonego manualnego trybu.

Jedną z ciekawszych opcji podczas jazdy jest korzystanie z procedury startu, która również sprawia nieco lepsze wrażenie niż w Golfie. Jest to pewnie nie tyle kwestia niższej masy (różnica jest niewielka), co trochę innej pozycji za kierownicą i krótszego rozstawu osi. Ale jest coś jeszcze, co mogło mieć wpływ na takie a nie inne postrzeganie startu z miejsca.

Wiadomo – im głośniej, tym lepiej

Założenie tak samo kontrowersyjne, jak i prawdziwe. W przypadku Volkswagenów z emblematami R na karoserii byłbym jednak bliższy temu drugiemu stwierdzeniu. Seryjne układy wydechowe w tych autach zwyczajnie „nie brzmią”. Testowanego T-Roca R wyposażono jednak w ten opcjonalny, zbudowany przez Akrapovica. Układ ma tytanowe końcówki, wydobywa całkiem przyjemny dźwięk z silnika i kosztuje… ponad 16 tysięcy złotych.

Volkswagen T-Troc R Akrapovic

Po co więc wciąż do wnętrza dobiegają „dodatkowe” dźwięki, praktycznie w każdym trybie? No tak, winne jest wyciszenie. W serwowanych dziś autach stłumione przez rygorystyczne normy brzmienie rzadko dociera do mocno izolującej od wszystkiego kabiny. Tyle, że niektórzy potrafią je wspomóc w naprawdę naturalny sposób. Volkswagen należy do tej najpopularniejszej grupy – tych, którzy „coś” osiągnęli, ale to „coś” bardziej zadziałało to na niekorzyść. A szkoda, bo Akrapovic naprawdę dobrze huczy na zewnątrz.

Dobre „daily”, choć słabo wykończone

Poza nieco zbyt twardym zawieszeniem, Volkswagen T-Roc R to auto wręcz banalne w kontakcie na co dzień. Proste w obsłudze, z dobrym systemem multimedialnym, nie najgorszym nagłośnieniem i dobrym wyposażeniem, jeśli oczywiście za nie dopłacimy. Do tego całkiem nieźle wygląda. Ma dość przestronne jak na swoją klasę wnętrze (choć odczuwalnie ciaśniejsze od Golfa) i nieco zbyt płytki bagażnik.

Największą wadą T-Roca, której nie kamufluje topowa odmiana R, jest wykończenie wnętrza. Twarde plastiki są praktycznie wszędzie – na całej powierzchni deski rozdzielczej i niemal całych boczkach drzwi. Niebieskie panele nie odciągają od nich uwagi, a wręcz pogłębiają wrażenie plastikowego wykonania. Kokpit na szczęście nie trzeszczy samowolnie w trakcie jazdy. Nieco „odzywają się” za to uchwyty na drzwiach przy bliższym kontakcie.

Volkswagen T-Troc R wnętrze

Niezłe, jak na oferowane osiągi, jest zużycie paliwa. 300-konny silnik o maksymalnym momencie obrotowym 400 Nm zużywa nieco ponad 10 l/100 km w mieście i podobne ilości benzyny na autostradzie. Na „krajówkach” i przy spokojnej jeździe możemy zejść w okolice 7,5 l/100 km, co też jest dobrym wynikiem. Szkoda, że w pogoni za ekonomią zbyt agresywny staje się system start-stop. Przy łagodnym dohamowywaniu najpierw zbyt wcześnie wyłącza silnik, a po chwili ponownie go włącza, gdy lekko puścimy nogę z pedału hamulca, starając się płynnie zatrzymać.

Zużycie paliwa: Volkswagen T-Roc R
przy 100 km/h 7,4 l/100 km
przy 120 km/h 8,6 l/100 km
przy 140 km/h 10,3 l/100 km
miasto 10,3 l/100 km

Droga zabawa

Choć T-Roc R sam w sobie przekonał mnie bardziej niż Golf R, są to raczej subiektywne wrażenia. Ten drugi jest nieco większy w środku i znacznie lepiej wykonany, a w wersji Variant o wiele bardziej praktyczny. Kalkuluje się więc znacznie bardziej. Troc R jest modelem w niszowej wersji, która przekona tylko osoby szukające bardzo szybkiego, ale niekoniecznie przestronnego auta. I która polubi wyższą pozycję za kierownicą.

Bo chyba przyznacie, że ponad 200 tysięcy za testowane auto, czy niecałe 175 tysięcy za podstawę to dosyć spora suma pieniędzy. Volkswagen oferuje co prawda aż dwunastotysięczny rabat, ale cennik zaczynający się w tym wypadku od ponad 160 tys. wciąż nie jest zbyt atrakcyjny. T-Roc R mógłby się lepiej obronić, gdyby był chociaż wykonany na poziomie Golfa. Może nadszedł czas na facelifting?

Podsumowanie

Volkswagen T-Roc R mógłby być świetną alternatywą dla Golfa siódmej generacji z tymi samymi podzespołami, gdyby tylko nieco mniej kosztował. Dobrze się prowadzi, daje więcej zabawy w zakrętach, a przy tym jest znacznie mniej rozpoznawalny na drogach, co w moim osobistym odczuciu jest zaletą. Wciąż jednak nie nadąża wykończeniem wnętrza za żadnym z hothatchy segmentu C.

Zalety
  • świetne osiągi przy stosunkowo niezłym spalaniu
  • przyjemne prowadzenie
  • bardzo dobre zachowanie w zakrętach
  • nieźle brzmiący układ wydechowy
  • brak bezpośredniej konkurencji na rynku
Wady
  • wysoka cena zakupu
  • słabo wykończone wnętrze
  • momentami „głupiejąca” skrzynia DSG
  • do ok. 2 tys. obrotów brakuje dynamiki

SILNIK benzynowy, turbo, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM wtrysk bezpośredni
POJEMNOŚĆ 1984
MOC MAKSYMALNA 300 KM
MAKS. MOMENT OBROTOWY 400 Nm przy 2000–5200 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 7-biegowa
NAPĘD 4x4
ZAWIESZENIE PRZÓD kolumny MacPhersona
ZAWIESZENIE TYŁ tarczowe went./tarczowe went.
HAMULCE wielowahaczowe
OPONY 235/40 R19
BAGAŻNIK 392/1237 l
ZBIORNIK PALIWA 55 l
TYP NADWOZIA crossover
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4241/1819/1573 mm
ROZSTAW OSI 2595 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1500/570 kg
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/1700 kg
ZUŻYCIE PALIWA średnie WLTP: 7,7-7,5 l/100 km
EMISJA CO2 176-171 g/km
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 4,8 s
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 250 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 2 lata
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 lat/2 lata
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 1.0 TSI 115 KM: 85 590 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 173 490 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 213 530 zł