Volkswagen kończy z kultowym silnikiem spalinowym. Był z nami przez 34 lata
Po 34 latach Volkswagen kończy produkcję silnika VR6 - jednej z najlepszych jednostek napędowych w swojej historii.
To moment warty odnotowania. Po 34 latach Volkswagen kończy swoją przygodę z silnikiem VR6. Wydawać by się mogło, że ta specyficzna sześciocylindrówka była jedynie "wisienką na torcie" w ofercie wybranych modeli. Nic bardziej mylnego. Gdyby nie silnik VR6, to prawdopodobnie nie zobaczylibyśmy wielu innych fascynujących jednostek tego koncernu. Do tego ta konstrukcja zasługuje na szczególne uznanie ze względu na swoją unikalną architekturę.
Volkswagen żegna silnik VR6. Bez niego nie byłoby Bugatti Veyrona
Taka jest prawda - i nie ma się z czym tutaj kłócić. Dokładnie 34 lata temu Volkswagen pochwalił się nowym silnikiem, który stał się przełomem dla koncernu.
Kluczem do sukcesu była jego kompaktowa konstrukcja. Niemcy stworzyli jednostkę, która de facto jednocześnie była rzędowa i widlasta. Po pierwsze - cylindry umieszczono pod kątem 15 stopni i ustawiono w specyficzny sposób.
W ten sposób udało się zbudować mały silnik o dużej objętości skokowej i o solidnej mocy. Po drugie - zastosowano tutaj wspólną głowicę, co ograniczało koszty produkcji.
Do tego była to solidna i niemal niezniszczalna konstrukcja. Nic dziwnego, że Volkswagen zaczął z nią eksperymentować w innych modelach. Ferdinand Piëch odkrył ogromny potencjał drzemiący w tej architekturze. Zestawienie dwóch takich silników w układ W pozwoliło stworzyć jednostkę W12. Z kolei dokładając kolejne cztery cylindry (po dwa na stronę układu W opracowano silnik W16, przez lata napędzający Bugatti Veyron i Chiron. W Passatach, Borach, Golfach i Seatach pojawiła się też wersja VR5, w której po prostu "ucięto" jeden cylinder.
Nie zapominajmy również o wspaniałym Passacie W8, w którym silnik VR6 skrócono o dwa cylindry na stronę, tworząc właśnie układ ośmiocylindrowy.
Volkswagen musiał pożegnać jednostkę VR6 przez normy
Przez lata przewinęła się ona przez najróżniejsze modele - w tym przez Porsche (Cayenne). Ostatnim modelem, który korzystał z tej konstrukcji, był amerykański Volkswagen Atlas. Teraz jej miejsce zajmie klasyczna dwulitrowa turbodoładowana benzyna. Charakteru jest w niej zdecydowanie mniej, ale za to nie ma problemu ze spełnieniem wszystkich norm dotyczących emisji spalin. A nawet w USA są pewne granice, których nie da się przekroczyć.