Kiszone śledzie i wódka. Volvo Amazon 123 GT to szwedzkie szaleństwo w pigułce
Szwedzi jedzą kiszone śledzie i rybę moczoną w ługu sodowym. Nikogo nie powinno więc dziwić, że stworzyli Volvo Amazon 123 GT, wymyślając w między czasie kilka sprytnych metod na uzyskanie w nim jeszcze większej mocy.
Po przejażdżce tym samochodem uznałem, że zjedzenie tego cholernego kiszonego śledzia to tak naprawdę czysta formalność. Jeśli myślicie, że nowe sportowe auta potrafią być "szalone", to powinniście przejechać się taką maszyną. Volvo Amazon 123 GT, które widzicie na zdjęciach, nie jest do końca standardowym wydaniem tego auta. Sportowy wariant został tutaj poddany dodatkowemu tuningowi "z epoki". Ta radosna garść mechanicznych modyfikacji sprawiła, że auto z szybkiego stało się pieruńsko uzależniającym potworem, który zwraca uwagę każdej osoby na ulicy.
Volvo Amazon 123 GT doskonale wpasowuje się w klimat warszawskiego Żoliborza.
To Volvo Amazon 123 GT najpierw słychać, potem słychać, a na koniec dopiero widać
Kiedy przyjechałem na umówione spotkanie, auto stało już zaparkowane w wybranej do zdjęć lokalizacji. Zacząłem więc od małego spaceru z aparatem dookoła tej maszyny, rozmawiając jednocześnie z Michałem - opiekunem tego samochodu. Na pierwszy rzut oka większych zmian tutaj nie widać. Lekko obniżone nadwozie stoi na efektownych wizualnie felgach VTO Minilite. Poza tym front przyozdobiły szperacze Helli, które w typowo szwedzkich warunkach z pewnością byłyby w ciągłym użyciu.
Ten samochód nie jeździł nigdy w takiej konfiguracji w swoim rodzimym kraju. To unikalny przykład na to, że mając odrobinę oleju w głowie, chęci i dobrych mechaników, można zabawić się w tuning z epoki nawet w naszych czasach.
Zacznijmy jednak od historii Volvo Amazon
Ta rozpoczęła się w 1956 roku, kiedy to zaprezentowano ten model po raz pierwszy. Do tego nazywał się on nieco inaczej - Amason. Okazało się jednak, że niemiecki producent motocykli i rowerów - firma Kreidler - zarejestrowała już takie nazewnictwo dla swoich modeli. Po krótkich negocjacjach stanęło więc na zamianie litery s na z.
Pociągnij za dźwignię z napisem LJUS, aby włączyć światła. Potem wystarczy przekręcić kluczyk, docisnąć delikatnie gaz i cieszyć się niesamowitym charakterem tego samochodu.
Auto z marszu stało się hitem w Szwecji, co zachęciło Szwedów do ekspansji na inne rynki. Już w 1959 roku auto zadebiutowało w USA, gdzie także stało się przebojem. Pomogła w tym efektowna stylistyka autorstwa Jana Wilsgaarda, inspirowana amerykańskimi Kaiserami, widywanymi od czasu do czasu w Szwecji.
Ogromną zaletą tych modeli była niezawodność i dynamika. Nowe silniki B16, B18 i B20 zapewniały odpowiednie osiągi i nie wymagały w zasadzie żadnych większych napraw. Nikogo nie powinno więc dziwić, że Amazon w produkcji pozostawał do 1970 roku, a silnik po kolejnych modyfikacjach dostępny był w następnych modelach marki.
Czym więc różni się to konkretne Volvo Amazon 123 GT?
Ten oto egzemplarz pochodzi z roku 1964 roku i został wyprodukowany jako standardowa wersja 123 GT. Samochód do Polski trafił kilka lat temu, gdzie od razu poddano go gruntownej renowacji. Ówczesny właściciel postanowił też zmodyfikować go w stylu rajdowych Amazonów z epoki.
W odświeżonym nadwoziu wylądował więc silnik B20, który został rozbudowany w oparciu o stroker kit (czyli krótko mówiąc rozwiercono go) do objętości 2,4 litra. Dorzucono do tego sportowy kolektor wydechowy, ostry wałek rozrządu, stworzony na zamówienie układ wydechowy i dwa gaźniki Webera. Hamulce także zostały unowocześnione, dzięki zastosowaniu podzespołów z modelu P1800.
To tak jakbyś jadł tego kiszonego śledzia, zapijał go wódką i był jednocześnie na rollercoasterze
Rytuał uruchomienia auta jest zwyczajny, ale potem dzieją się cuda. Noga na sprzęgle, przekręcamy kluczyk w stacyjce i delikatnie dociskamy gaz prawą stopą, aby auto ładnie zakręciło. I ta cała szwedzka kultura, piękne wnętrze z czerwoną skórą i elegancka linia nadwozia przestają mieć znacznie w momencie, w którym dochodzi do zapłonu mieszanki w cylindrach.
Nagle wita nas ryk, hałas i mnogość wibracji. Przez ostry wałek trzeba delikatnie muskać gaz, aby auto nie zgasło. Następnie wrzucamy pierwszy bieg i startujemy - najlepiej strzelając ze sprzęgła, gdyż ten samochód to uwielbia.
Tylne koła zaczynają kręcić się w miejscu, generując małą chmurę białego dymu. Minimalny uślizg, przyjemna kontra i ruszamy w drogę. Najpierw kulturalnie, aby poznać auto i jego możliwości. Przy naciągniętej lince gazu wystarczy delikatnie oprzeć stopę o ten pedał, aby obroty dziarsko skoczyły do góry. Amazon porusza się z wyjątkową zwinnością, a kolejne przełożenia wskakują tutaj precyzyjnie i łatwo. Warto dodać, że nie jest to oryginalna przekładnia - zdecydowano się na zastosowanie mocniejszej, 5-biegowej skrzyni o nowszej konstrukcji.
Zwalniając lub zatrzymując się nie można zapominać o tym jakże przyjemnym podtrzymywaniu obrotów. Wiąże się to też ze wsłuchiwaniem w cudowny gang tego 4-cylindrowego silnika. Kultowy red block może i nie kręci się do niewiarygodnie wysokich obrotów, ale za to grzmi jak mała szwedzka burza.
Długa prosta? Konkurencji brak
Nie ukrywajmy - parskający i ryczący na całą okolicę samochód zwraca na siebie uwagę. Mobilizuje to niektórych do rywalizacji "od świateł do świateł".
I niestety wiele osób czuje się brutalnie zweryfikowanych, gdy Volvo w ekspresowym trybie katapultuje się do przodu. Modyfikacje silnika pozwoliły na uzyskanie mocy na poziomie 180-200 KM, co w połączeniu z lekkim nadwoziem i dość krótkimi przełożeniami skrzyni sprawia, że auto staje się niemal niedoścignione.
Zaskoczyła mnie też zadziwiająca precyzja prowadzenia. Oczywiście - pewien luz jest wyczuwalny, ale operowanie tym samochodem jest bajecznie proste. Odrobina pracy na postoju zamienia się w należyty opór i wyjątkową komunikatywność podczas jazdy z wyższymi prędkościami. Obstawiam, że po kilku dłuższych chwilach spędzonych za sterami tego auta można byłoby bawić się w efektowne uślizgi w zakrętach. Pomaga w tym dołożona szpera Cusco, która wykonuje kawał rewelacyjnej roboty.
Volvo Amazon 123 GT
To Volvo Amazon dla osób kochających prawdziwe emocje
Ja wiem, że elektryczne auta może dadzą nam kiedyś sporo radości. Nic jednak nie zastąpi zapachu benzyny, mechaniki pracy silnika i całego układu jezdnego oraz hałasu generowanego przez dobry układ wydechowy.
I tak można wjeżdżać w rok 2021. Nie nowoczesnym autem, a maszyną, która ma duszę i angażuję podczas jazdy. Bawcie się dobrze!
Ten egzemplarz jest na sprzedaż
Auto użyczyło nam Classic Motors, które przygotowało tego Amazona na sprzedaż. Szczegółowe informacje znajdziecie klikając tutaj.