Volvo V40 to idealny wóz do driftu? Tak, o ile ma V8 pod maską.

Fani Volvo na swoich samochodach, poza "Łosiem" udającym logo Ferrari mają również często naklejki "Tired of german techno? Try swedish metal". A gdyby tak połączyć oba?

Szwedzki miejski hatchback to bardzo udany samochód, choć naprawdę daleko mu do idealnego wozu do driftu. Bazuje na Focusie drugiej generacji, ma poprzecznie umieszczony silnik i napęd na przednią oś. I nawet świetna, pięciocylindrowa jednostka turbo o mocy 250 KM mu nie pomoże.

Szwedzki drifter "Fast Mike" uznał jednak, że z V40-ki można zrobić wóz do upalania bokami po torze. W tym celu musiała nastąpić przebudowa całego podwozia (choć akurat płyta, na której spoczywa V40, dopuszcza napęd tylnej osi - występowały bowiem wersje AWD).

Pod maskę trafiła jednostka z BMW M5 - dokładnie rzecz biorąc 4,9-litrowy silnik S62 z generacji E39. Zamiast seryjnych 400KM, ma ich 721 - dzięki dołożeniu dwóch turbosprężarek Garretta. Moment obrotowy wynosi... 934 Nm. Moc przenosi automat ZF, wzięty z serii 5 z silnikiem diesla. Tylne zawieszenie również pochodzi z BMW E60, podobnie jak przeniesienie napędu. Dyferencjał "pożyczono" z tego samego M5 co silnik. Przód samochodu spoczywa na zawieszeniu z tylnonapędowego Volvo - dokładniej z modelu 940. No cóż, poza długością i "budą", zbyt wiele z oryginalnego V40 tu nie zostało. Zresztą i nadwozie zostało solidnie poszerzone.

Ale za to jak idzie bokiem!

https://www.youtube.com/watch?v=KeZoPSg0eyI

https://youtu.be/MIuoUL5S8YA