Volvo V90 Cross Country pojedzie tylko 180 km/h. Ale więcej nie będziecie chcieli - TEST, OPINIA

Witajcie na pokładzie szwedzkiego "shuttle cara". Volvo V90 CC dowiezie Was w komfortowych warunkach gdzie tylko sobie zażyczycie. Są jednak pewne warunki.

Być może przeoczyliście fakt, że Volvo V90 Cross Country przeszło lifting. Zmiany są tak dyskretne, że na pierwszy rzut oka ich nie zauważycie. Zastosowano tutaj np. nowe tylne światła z genialną oprawą świetlną przy otwieraniu auta. Przednie ledowe lampy także zostały nieco podrasowane - są znacznie skuteczniejsze. Co jeszcze? Nowe zderzaki, inne tapicerki we wnętrzu i... to by było na tyle.

Okej, doszła jeszcze jedna nowość - silniki z rodziny B, czyli miękkie hybrydy. Ten samochód wymknął się jednak tej tej zmianie. Otóż ten egzemplarz to sztuka z jedynego miesiąca, kiedy odświeżony model dostawał jeszcze starsze jednostki D4 i D5. Tym samym teraz takiego wariantu już nie kupicie.

Dużo szumu wokół Volvo

Kiedy ponad rok temu pojawiła się informacja o wprowadzeniu ogranicznika prędkości do wszystkich samochodów Volvo, internet dosłownie się zagotował. Światłowody i wszelkie inne łącza płonęły, a internauci wylewali wiadro pomyj na Szwedów, nazywając ich złodziejami wolności.

Volvo V90 Cross Country Volvo V90 Cross Country

A wszystko przez to, że ich auta nie pojadą już 210 km/h, a 180 km/h. I ani kilometra więcej, nawet jakbyście tego bardzo chcieli. Tylko czy to komuś powinno przeszkadzać? Po pierwsze - czasy się zmieniają, a Volvo nie jest tą samą marką, którą było jeszcze 15 lat temu. Pięciocylindrowe silniki odeszły do lamusa, ustępując miejsca nowym konstrukcjom. Te są teoretycznie bardziej ekologiczne, ale wciąż - moim zdaniem - zużywają zdecydowanie zbyt dużo paliwa. Tutaj przejście na miękkie hybrydy jest dobrym kierunkiem, gdyż konstrukcja B5 zadowala się znacznie mniejszą ilością paliwa niż testowane D5. Tutaj przy autostradowych 140 km/h wynik na poziomie 9,7 litra to standard. I nie jest to wielki SUV o aerodynamice kiosku Ruchu, a podniesione kombi.

Volvo V90 Cross Country to wygodny "shuttle" - idealny w długie podróże

Samochód ten zabrałem na autostrady, aby faktycznie zmierzyć się ze wszystkimi negatywnymi opiniami na temat tego samochodu. Osiągi? Cóż, 235 KM nie czyni z tego auta demona. Silnik dość leniwie napędza ważące ponad 1900 kilogramów auto, pozwalając na osiągnięcie setki w 7,5 sekundy. Czy jest w tym coś złego? Moim zdaniem nie. Już od momentu, w którym wsiadłem za kierownicę, porzuciłem chęci do jakiegokolwiek mocniejszego wciskania gazu. Komfortowe fotele rozleniwiają, a przygrywająca w tle muzyka, którą serwuje fenomenalny system Bowers&Wilkins zachęca do delektowania się każdą chwilą.

I tak oto w tym leniwym klimacie ruszyłem w liczącą ponad 1000 kilometrów trasę. Porwałem się nawet na osiągnięcie tych nieszczęsnych 180 km/h, oczywiście tam, gdzie jest to dozwolone. I wiecie co? Jadąc z tempomatem ustawionym na taką wartość nie można na nic narzekać. W środku jest jeszcze wystarczająco cicho, zawieszenie gładko wybiera nierówności, a w zakrętach czuć lekkie bujanie. Zwiększony prześwit łączy się bowiem z nieco bardziej miękkim zestrojeniem amortyzatorów i miechów pneumatyki z tyłu.

Układ kierowniczy niezmiennie ma gigantyczne przełożenie. Lekki zakręt pokonuje się wykonując naprawdę duży ruch rękami. Wymaga to przyzwyczajenia i męczy podczas szybkiego manewrowania, np. przy parkowaniu. To rzecz, która moim zdaniem powinna zostać poprawiona niedługo po premierze tego auta. Już podczas pierwszego testu S90 narzekaliśmy na to, że pokonywanie rond przypomina łamanie tankowca do ciasnego portu. Jak widać jednak nikt specjalnie się tym nie przejmuje.

To samochód stworzony dla osób poszukujących estetyki i spokoju

W tej kategorii Volvo V90 Cross Country nie ma sobie równych. Wysmakowana stylistyka nadwozia łączy się z prostym, ale przyjemnym wnętrzem. Jego największą zaletą jest tapicerka. W tym aucie możemy zamienić skórę na bardzo przyjemną tkaninę. Moim zdaniem jest to coś, czego powinni nauczyć się inni producenci. O ile skóra ma swoje zalety i pewnych warunkach się sprawdza, o tyle dobry materiał albo welur zawsze robią lepsze wrażenie. Kiedyś każdy samochód klasy wyższej można było kupić z takim wykończeniem. Doskonale pamiętam obecne w moim rodzinnym domu Volvo S70 z 1997 roku, w którym to siedzenia i kanapa obszyte były grubym szarym pluszem. Przyjemny w zimne dni i kojący w upalne idealnie sprawdzał się w każdych warunkach. Nowa tkanina nie jest aż tak cudownie przyjemna, ale to zmiana idąca w dobrym kierunku.

To także wybitnie praktyczne auto, choć...

... gigantyczny tunel środkowy, który przecina auto, mocno ogranicza użyteczność środkowego miejsca na tylnej kanapie. Za to Ci, którzy będą siedzieć na skrajnych siedziskach, mogą liczyć na komfort z najwyższej półki. Nie zawodzi tutaj także ustawny bagażnik o pojemności od 560 do 1526 litrów. Otwierana z podłogi przegroda ułatwia bezpieczne lokowanie przedmiotów, tak aby nie jeździły one po całym kufrze.

Volvo V90 Cross Country - od 254 550 zł

Tyle kosztuje bazowy wariant z dieslem B4. Wyposażenie takiego auta jest w zupełności wystarczające, ale i tak warto dopłacić tutaj do wersji Pro - wówczas tak naprawdę nie potrzebujemy dokładać żadnych elementów z listy opcji. No, może poza audio Bowers&Wilkins i wspomnianą tapicerką z wełny w kolorze Slate Grey. Szkoda tylko, że wymaga ona dołożenia sportowych foteli, które kosztują ponad 21 000 zł.

Pojawia się też jedno kluczowe pytanie - jak ten samochód wypada na tle konkurencji? Cóż, jedyne dwa auta, które tutaj pasują, to Audi A6 Allroad i Mercedes Klasy E w wersji All Terrain. Z tym drugim Volvo porównywaliśmy trzy lata temu i pod kątem oferowanych możliwości zdecydowanie wygrało. Audi jednak przebija ten model lepszym napędem. Wiele osób będzie też stawiało na sześć cylindrów. Ich brak w Volvo nie jest wybitnie odczuwalny, ale faktycznie rozumiem tych, którzy chcą mieć pod maską coś więcej niż 4 gary, zwłaszcza w dużym samochodzie.