Zainwestowali w to auto setki milionów, a jest wielką wtopą. Mercedes twierdzi, że nawet cena go nie ratuje
Opracowanie tego auta kosztowało setki milionów i trwało kilka lat. Wszystko po to, aby w rok sprzedać raptem około 1500 samochodów. Elektryczny Mercedes Klasy G to duża wpadka tej marki. Można śmiało powiedzieć, że... nie jest to niespodzianką.
Myśleliście, że każdy projekt w tych czasach jest starannie przemyślany i "przeliczony" pod kątem kosztów? Niekoniecznie. Producent ze Stuttgartu chciał być pionierem, ale to kosztuje ich ogromne pieniądze. Co więcej, auto na które stawiali okazało się być absolutnym niewypałem. A jest to elektryczny Mercedes Klasy G - model, który ogłaszano rewolucję na wielką skalę.
Legenda zyskała nowoczesny napęd i wizerunek, który miał przemawiać do progresywnych klientów. Tymczasem okazało się, że wyniki sprzedaży mówią same za siebie - G580-ka zalega u dealerów i nikt jej nie chce.
Elektryczny Mercedes Klasy G miał być rewolucją, a do zakupu zachęcała cena. Tymczasem sprzedano garstkę takich samochodów
W wypowiedzi dla Handelsblatt jeden z menadżerów Mercedesa (ukrywający swoją tożsamość) przyznał, że Klasa G na prąd to rynkowa klapa. W ciągu niecałego roku sprzedano blisko 1500 takich samochodów na całym świecie. Tymczasem spalinowa wersja dobija do 10 000 sprzedanych aut. Różnica jest więc ogromna.
Zabawne jest to, że wiele osób, w tym dziennikarze, twierdziło od dawna, że... właśnie tak się stanie. Niemiecka marka mimo to zainwestowała w projekt, który de facto mógł być skazany na porażkę.
Klasę G wybiera się z różnych powodów. Jedni cenią sobie jej styl, inni możliwości w terenie. Jest to jednak głównie "auto do szpanu", a nie do zabaw w błocie. Tymczasem wersja elektryczna traci pierwiastek związany z charakterem i brzmieniem, a do tego jest pieruńsko ciężka.
Brakuje tutaj także ładowności (to raptem 415 kilogramów) i możliwości założenia haka. Zużycie energii w trasie jest ogromne, a zasięg kurczy się w ekspresowym tempie.
Zasadniczo więc mamy do czynienia z zabawką, która najlepiej sprawdzi się w mieście i w jego okolicach. Realnie elektryczny Mercedes Klasy G nie ma zalet spalinowej wersji, cenionej za uniwersalność.
Handelsblatt zauważa też, że taka sytuacja jest problemem dla "małej klasy g"
Zapisywana z małej litery "baby g" ma być elektrycznym offroaderem w mniejszym wydaniu. W 2027 roku wyjedzie na drogi w elektrycznym wydaniu, ale teraz dużo mówi się o zastosowaniu hybrydowego napędu jako alternatywy. Osoby z Mercedesa potwierdzają, że jest to możliwe do wykonania, a koszty zmiany projektu będą "kontrolowane".


