Zero zdziwienia. Chiny już wygrały tę wojnę, bo Europa i USA się nie liczą

Żyjemy sobie w naszym "zachodnim" grajdołku, z wielkimi rynkami motoryzacyjnymi, zastanawiając się, czy Chiny zdobędą przewagę. Już to zrobiły, a my jesteśmy tą ostatnią Wioską Galów z komiksów o Asterixie.

Oczywiście, Europa i USA to potężne rynki, kreujące motoryzacyjne trendy i przyjmujące olbrzymie ilości aut. Bogaci konsumenci, nowe technologie. To wszystko powoduje, że łatwo jest patrzeć na globalną motoryzację właśnie przez ten pryzmat. I obawiać się, czy Chiny je przejmą, czy może "uda się" jakoś obronić. Tymczasem sytuacja wcale nie jest taka prosta. Bo państw na świecie jest blisko 200. Wiele jest małych, biednych i rozwijających się. Potrzebujących tanich, prostych aut.

Do tej pory często w takich miejscach liczyły się głównie modele używane, lub auta japońskie, które były "funkcyjne". Terenówki, pickupy, autobusy i minivany.

Chiny wygrywają w Azji, Afryce i Ameryce Południowej

Teraz to się zmienia. Chiny i ich przemysł motoryzacyjny zalały kraje rozwijające się. Zaoferowały dużo i tanio nowych samochodów.

W Europie chińscy producenci zbliżają się do progu 5% sprzedaży (w sierpniu 2025). Na potężnym rynku brazylijskim, gdzie zawsze mocny był Fiat i Volkswagen, osiągnęli już 9,1%, za tymi dwiema markami oraz Chevroletem.

W Australii, kraju, który do niedawna miał bardzo mocną swoją rodzimą motoryzację, "chińczyki" mają już 16,7% rynku. Niewiele mniej jest w bogatych Emiratach Arabskich. W Panamie chińscy producenci odpowiadają już za ponad 1/4 sprzedanych samochodów. W Urugwaju, Ekwadorze, czy Kolumbii wyniki są jeszcze wyższe. Z kolei w Izraelu to 32%, a w Tajlandii aż 32,4% aut pochodzi z Chin.

Chiny

Owszem, to kraje bez własnej motoryzacji, ale też i nie bardzo biedne. I z dużymi motoryzacyjnymi tradycjami (Tajlandia). Tamtejsze fabryki produkują Forda, czy Toyotę i te marki mają tam mocną pozycję.

Co będzie dalej? To się będzie pogłębiać.

Największe różnice w cenach są w przypadku samochodów elektrycznych. Oczywiście, wiele krajów jeszcze długo auta na prąd traktować będzie jako ciekawostkę. Ale wiele z nich mocno inwestuje w "przeskok cywilizacyjny" i nowe technologie. A w momencie, kiedy to zrobią, tam już będą Chiny i ich producenci, gotowi zaoferować samochody tańsze niż dotychczasowi liderzy rynku.

Czy możemy się przed tym bronić? I czy musimy? Na to już trochę za późno, bo zarówno Europa jak i USA wciąż nie mogą pozbyć się protekcjonalnego traktowania krajów rozwijających się. Gorsze modele, słabe oferty, globalne myślenie traktowane jest jako "pomyślmy o Europie, może Stanach oraz paru krajach azjatyckich". Trudno będzie zaoferować coś więcej. I za mniej niż Chińczycy.

źródło: Felipe Munoz dla Motor1