Znowu zepsuli piękny samochód. Jak oceniacie ich interpretację "dwunastu cylindrów"?

Jeśli na samochodzie pojawia się nazwa Mansory, to wiedz, że będzie źle. Ferrari 12Cilindri trafiło do nich na operację plastyczną.

Medycyna estetyczna, jak sama nazwa wskazuje, na poprawiać estetykę wybranych elementów ciała. Dobrze prowadzona może pozytywnie zaskoczyć, choć to niestety jest rzadkość. Tu mamy przykład przeciwnej sytuacji, gdzie piękno oryginału znika na rzecz "festyniarskiego" zestawu dodatków i zmian. Przed Wami Mansory Equestre, czyli torturowane przez tego niemieckiego tunera Ferrari 12Cilindri.

Mansory i tak było tutaj zaskakująco łaskawe, gdyż nie zrobiło z tego samochodu absolutnego potwora

Mimo to wciąż trudno nazwać Equestre ładnym i ciekawym projektem. Niemcy jak zwykle połasili się na wszechobecne włókno węglowe. Wykonano z niego szereg elementów, w tym fragmenty błotników czy zderzaków. Jest tutaj wiele przetłoczeń i "lotek", zdają się nie mieć żadnego praktycznego zastosowania.

Z boku dołożono też szersze listwy progowe, a z tyłu zainstalowano zderzak z wielkim dyfuzorem i wyraźnie podkreślonymi końcówkami wydechu. Jest też mały spoiler z włókna węglowego.

Mansory skusiło się także na nietypowe malowanie. Auto wykończono fioletowym lakierem, który w tylnej części nadwozia przechodzi w niemal czarny odcień. Co prawda samo lakierowanie wygląda ciekawie, aczkolwiek sprawia, że auto wygląda niczym złożone z dwóch. Może o to właśnie chodziło?

Mansory Equestre Ferrari

We wnętrzu na szczęście jest już nieco "delikatniej"

Oczywiście zmieniono tapicerkę, a czarną skórę i Alcantarę połączono tutaj z fioletowymi przeszyciami. Są też nowe listwy ozdobne i fioletowe pasy bezpieczeństwa, nawiązujące do lakieru.

Jak być może zauważyliście, nie ma tutaj ani jednego znaczka Ferrari

To nie jest przypadek. Włoska marka bardzo nie lubi być utożsamiana z niezbyt udanym tuningiem. Gdyby na tym samochodzie znalazły się jej logotypy, to prawnicy z Maranello w trymiga dzwonili by do niemieckiego tunera, grożąc mało sympatycznym pozwem.

Swoją drogą: lata lecą, my wciąż śmiejemy się z Mansory, a sprzedaż kwitnie. Niemiecka firma radzi sobie doskonale i nie narzeka na brak klientów. Zapewne lada chwila znajdzie się kilku chętnych na ten samochód. Poza kontrowersyjnym wyglądem dostaną tutaj także więcej koni mechanicznych - 855 KM zamiast 830 KM.