Alpine A110GT - TEST. Staję w opozycji do zachwytów
Lekka, zwinna i świetnie się prowadzi. Wszystkich zachwyca, mnie jednak nie porwała. Dlaczego uważam, że Alpine A110 GT jest rozczarowaniem? Pozwólcie, że Wam to wyjaśnię.
Alpine A110 występuje obecnie w trzech wersjach. Podstawowa odmiana dysponuje zwykłym zawieszeniem oraz 252 konnym silnikiem. Wariant S ma o 40 koni więcej, zupełnie inaczej zestrojone sztywniejsze zawieszenie oraz kubełkowe fotele. Z kolei testowana wersja, czyli Alpine A110 GT, stoi gdzieś pomiędzy nimi - ma mocniejszy silnik, ale fotele i zawieszenie z wersji podstawowej.
Alpine A110 GT musi mierzyć się z porównaniami do głównego konkurenta
A jaka jest alternatywa dla Alpine A110GT? Małych coupe z centralnie umiejscowionym silnikiem w zasadzie nie ma na rynku. Poza francuską propozycją pozostaje nam Porsche 718 Cayman. Poprzeczka jest zatem bardzo wysoko, ponieważ auta z Zuffenhausen są doskonałe pod niemal każdym kątem.
Powiecie, że przecież na pewno Cayman jest droższy od Alpine. Otóż nie. A110 GT kosztuje obecnie od 319 900 złotych a testowany egzemplarz wyceniono na niecałe 350 tysięcy. A Porsche? Podstawowy Cayman otwiera cennik kwotą265 000 złotych, czyli kosztuje o niecałe 5 tysięcy mniej, niż podstawowa A110. Po zrównaniu wyposażenia z testowaną wersją GT okazuje się, że różnica w cenie jest praktycznie zerowa. A to duży problem dla manufaktury z Dieppe.
Smaczki stylistyczne są tutaj wszędzie
Wróćmy jednak do Alpine. A110 GT jest nie do pomylenia z żadnym innym samochodem. Charakterystyczne przednie reflektory są bardzo wyraziste i zdecydowanie wyróżniają auto z tłumu. Klimat tego auta budują dyskretne akcenty, takie jak na przykład doskonale wkomponowano francuskie flagi na tylnych słupkach.
We wnętrzu jest podobnie. Bardzo ładne, obszyte brązową skórą fotele, mają nie tylko wstawkę z nazwą marki, ale też skórzane paski prowadzące pasy bezpieczeństwa. Skórą obszyto również kierownicę, górę deski rozdzielczej, boczki drzwi oraz tunel środkowy. A brąz (z niebieskimi przeszyciami) świetnie komponuje się z panelami w kolorze nadwozia na drzwiach.
Same fotele są całkiem wygodne, ale mają zbyt krótkie siedziska i zdecydowanie za słabe trzymanie boczne, nawet jak na wersje GT sportowego przecież samochodu.
Jakościowy kontrast to rozczarowanie
Jednak obok niezłej jakości skóry umieszczono mocno tandetny twardy plastik - miejscami czarny, miejscami srebrny. Dla dalszego „urozmaicenia” zastosowano kilka elementów z koszmarnie chińskiego „karbonu”. W rezultacie wnętrze jest niespójne i zwyczajnie przekombinowane kolorystycznie.
Dodatkowo widać ogrom oszczędności. Nad ładnymi (ale tanimi w dotyku) przełącznikami na konsoli centralnej umieszczono ekran systemu multimedialnego. Identyczny (z wyglądu) znajdziecie w Dacii. Jednak rumuńska marka korzysta z najnowszego oprogramowania, a tu zastosowano jego starsze wydanie. Dodam, że wreszcie pojawiła się obsługa Apple CarPlay i Android Auto - a tego bardzo tutaj brakowało.
Oczywiście manetki kierunkowskazów i wycieraczek pochodzą z półek Renault. Podobnie jak panel jednostrefowej klimatyzacji, który znamy z Clio czwartej generacji. Jednak to co mnie wręcz wkurzyło to…
... pilot do radia
Znany wszystkim pilot obsługujący głośność umieszczono tak jak w Daciach i Renault po prawej stronie kierownicy. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że przeszkadza on podczas sportowej jazdy. Tam, gdzie powinna znajdować się łopatka do zmiany biegów, mamy regulację głośności.
Łopatki zamocowano oczywiście do kolumny kierowniczej, aczkolwiek skrócono je na dole, aby zmieść ten felerny pilot.
Jak bardzo to przeszkadza? Pomijam jazdę torową i konieczność zdjęcia dłoni z kierownicy aby zmienić bieg w lekkich łukach. Już podczas startu z wyłączoną elektroniką wspomniana niedoróbka daje o sobie we znaki. Gdy auto się lekko uślizgnie i założymy kontrę w prawo, nie wbijemy drugiego biegu bo akurat pod palcem znajdzie się właśnie pilot od radia.
Alpine A110 GT - osiągi nie rozczarowują
W kwestii oceny osiągów Alpine A110 GT nie ma najmniejszej podstawy do narzekania. Pierwsza setka pojawia się na liczniku już po 4,5 sekundy! A wrażenia subiektywne są jeszcze lepsze - potęguje je dwusprzęgłowa skrzynia biegów, która przy dynamicznej jeździe bardzo wyraźnie szarpie i „bije po plecach”.
Doskonała jest też elastyczność. Już od 2000 obrotów auto chętnie nabiera prędkości a gdy podróżujemy ze stałą prędkością jest nadspodziewanie cicho. Siódmy bieg jest całkiem długi (3000 obrotów przy 140 km/h), także jazda po autostradzie nie jest problemem.
Dźwięk budzi mieszane uczucia
Alpine A110 GT posiada też system dotrysku paliwa przy redukcjach, dzięki czemu wydech efektownie „strzela”. Tak, dobrze widzicie, jest to wyraźnie podkreślone w materiałach producenta.
I wszystko byłoby fajnie, gdyby nie fakt, że kłóci się to nieco z ideą wersji GT. Podczas codziennej jazdy „musiałem” nauczyć się jeździć tak, aby jak najrzadziej te trzy, zawsze takie same strzały, słyszeć. Niestety, podczas dynamicznej, torowej jazdy będą one pojawiały się zawsze i często.
A szkoda, bo poza tym dźwięk Alpine A110 jest niezły. Wspomagany rezonatorem, co słychać wyraźnie, ale jak na cztery cylindry brzmi głęboko i soczyście.
Właściwości jezdne to najmocniejszy punkt tego auta
Francuskie coupe jest bardzo zwinne i bardzo szybko reaguje na polecenia wydawane przez kierowcę. Jednocześnie zawieszenie z podstawowego modelu sprawdza się doskonale. Czuć jak pracuje, uginając się pod obciążeniem w sposób niewielki ale odczuwalny. Jednocześnie zapewnia odpowiednie tłumienie nierówności.
Charakterystyka prowadzenia jest bardzo neutralna a nadsterowność pojawia się bardzo, ale to bardzo późno. Jednak to nie jest typowo tylnonapędowe auto a samochód z centralnie umieszczonym silnikiem i niewielkim rozstawie osi. Trzeba więc być gotowym do założenia szybkiej kontry, aby nie było za późno.
Alpine A110 GT może też być bardzo ekonomiczne
Na koniec zostawię zużycie paliwa, które wypada całkiem nieźle jak na sportowe. Spokojna jazda po mieście da wyniki w okolicach 8-9 litrów. Płynna podróż krajówkami może zaskoczyć spalaniem nawet poniżej „szóstki”.
przy 100 km/h: | 6,3 l/100 km |
przy 120 km/h: | 7,2 l/100 kmn |
przy 140 km/h: | 8,6 l/100 km |
w mieście: | 10 l/100 km |
Podsumowanie
Alpine A110 jest świetne, ale jeżeli chcesz bawić się nim na torze lub na krętych drogach, to wybierz wersję S. Natomiast gdy potrzebujesz auta do jazdy na codzień, a na tor wyskakujesz co jakiś czas, kieruj się do salonu Porsche. Alpine A110 w wersji GT według mnie jest bez sensu. W codziennej eksploatacji wręcz irytuje szeregiem niedoróbek jakościowych czy funkcjonalnych. Jednocześnie cena stawia je na równi z Porsche. A tutaj wybór staje się już oczywisty.