Osiem nowych samochodów w drodze. Aston Martin ma ambitne plany
Aston Martin ogłosił swoje plany na najbliższe lata. A te zakładają aż osiem nowych modeli, w tym jeden elektryczny. Brytyjska marka szykuje również unikalne GT. Przed Lawrencem Strollem stoi jednak wiele wyzwań, które trzeba pokonać.
Aston Martin nie ma łatwego życia. Po lepszym okresie w rękach Forda i nieco słabszym z Andym Palmerem za sterami, nowym właścicielem tej marki został Lawrence Stroll. Ten kanadyjski biznesmen, znany chociażby ze swojego zespołu w F1 (BWT Racing Point, obecnie Aston Martin Racing), przejął większościowe udziały w Astonie trzy lata temu.
Od tamtej pory dzieje się jednocześnie "wiele i niewiele". Przez pewien czas za sterami zasiadał Tobias Moers, były szef AMG, aczkolwiek ustąpił miejsca Amadeo Felisie, byłemu szefowi Ferrari. Stroll wybiera więc doświadczonych ludzi.
W trzy lata udało się uporządkować kwestie produkcyjne. Zoptymalizowano liczbę stacji na linii produkcyjnej i kwestię logistyki, co obniża koszty i skraca czas wytwarzania aut. Nie uporano się natomiast z polityką cenową i walką o utrzymanie wyższej wartości rezydualnej - a to kwestia, na którą wiele osób zwraca uwagę.
Teraz Aston Martin szykuje nowe rozdanie - z ośmioma premierami
Część z nich poznamy już w najbliższych tygodniach, gdyż pierwsze premiery zaplanowano na ten rok. Jednym z nich będzie Aston Martin DB11 po liftingu. Według nieoficjalnych informacji zmieni się tutaj nazwa, na DB12.
Rewolucji wizualnej raczej nie uświadczymy, ale za to dużo nowości pojawi się w kwestiach technologicznych. Bolączką Astonów jest chociażby przestarzały system multimedialny, który pożyczono od Mercedesa. Ten wreszcie ustąpi miejsca nowszemu i bardziej zaawansowanemu rozwiązaniu.
W drodze są także nowe wersje Vantage'a i następca DBS-a. Trudno jednak powiedzieć, czy mówimy o całkowicie nowych konstrukcjach, czy też o mocno przebudowanych znanych modelach. W przypadku DBS-a byłoby to dość dziwne, gdyż ten znika właśnie z oferty marki.
Już w 2025 roku na drogi wyjedzie nowy elektryk Astona Martina. W planach jest też "Ultra-GT"
Ten pierwszy z wymienionych samochodów pozostaje tajemnicą. Nikt nie wie jaką konstrukcję wykorzystają tutaj Brytyjczycy, ani też w jakim segmencie będzie plasowało się to auto. Wiemy jedynie, że ponad 100 osób pracuje wyłącznie nad tym projektem.
Ciekawie zapowiada się także unikalne GT, które ma być wyróżnikiem marki. Według Lawrence'a Strolla "będzie to auto, którego nie ma na rynku". To brzmi obiecująco.
Właściciel Astona Martina potwierdził też, że problemy toczące produkcję Valkyrie zostały rozwiązane. Tyczyły się głównie oprogramowania i samego procesu wytwarzania samochodu. Do klientów trafiło już 100 egzemplarzy tego auta.
Aston Martin chce też kapitalizować sukces w F1
W tym roku ten brytyjski zespół (będący osobną spółką, również należącą do Strolla) odnosi ogromne sukcesy. To dla nich bardzo ważne, gdyż na nich Aston może wzmacniać swoją pozycję na rynku.
Tutaj punktem odniesienia są zapowiadane samochody z centralnie umiejscowionym silnikiem. Valkyrie to auto, które obecny właściciel odziedziczył po wcześniejszej współpracy Astona i Red Bulla. Valhalla z kolei wciąż jest rozwijana, ale co ciekawe zniknęła z raportów finansowych za rok 2022.
Warto przypomnieć, że kilka lat temu Aston zaprezentował nowego Vanquisha. To oczywiście prototyp, częściowo spokrewniony z Valhallą, aczkolwiek będący pierwszym "masowym" autem marki z centralnie umiejscowioną jednostką napędową.
Czy właśnie do tego projektu powrócą brytyjscy inżynierowie? Trudno powiedzieć, ale pewne jest to, że doświadczenie z F1 zostanie wykorzystane. Miejmy więc nadzieję, że dobre wyniki Astona Martina i świetna forma Fernando Alonso zostaną z nami na długo.