Honda Jazz 1.4 i-VTEC Elegance
W dużym mieście, gdzie korki nigdy się prawie nie kończą, a miejsc parkingowych jest mniej niż dotrzymujących słowa polityków przyda się poskramiacz wiecznie zatłoczonych uliczek. Kto to taki? Gustowna jak ładna damska torebka Honda Jazz. W redakcyjnym teście wersja 1.4 i-VTEC Elegance.
Honda Jazz - lub Honda Fit, jak ją nazywają w Japonii i USA - to auto, które na rynku po raz pierwszy zadebiutowało siedem lat temu. Ta rodowita Japonka urzekła klientów, a przede wszystkim klientki, atrakcyjnym designem, przestronnym wnętrzem i godną zaufania solidnością. Szybko zyskała miano jednego z najlepszych aut w klasie. Jazz miała tylko jedną wadę - cenę. Oto tajemnica dlaczego w Polsce potencjalni klienci wybierają Toyotę Yaris i Skodę Fabię. Najmniejszy samochód Hondy odnalazł się za to na rynkach zachodnich. W Niemczech, jeszcze przed oficjalną premierą, ponad tysiąc osób złożyło zamówienie w "ciemno" na nowego Jazza. Czy druga generacja małej Hondy ma szansę zdetronizować dotychczasowych liderów bardzo popularnego w Polsce segmentu B?
Wizyta u kosmetyczki
Pierwsze spojrzenie na Hondę Jazz wywołuje zdziwienie. Nadwozie auta wygląda jakby przeszło zaledwie lifting. Teoretycznie to nie przystoi nowej generacji. Jednak czy trzeba całkowicie przedefiniowywać nadwozie, które dotychczas podobało się klientom? Styliści Hondy nadali jednobryłowej sylwetce nieco bardziej obłe kształty i voila - oto nowa Honda Jazz. Trzeba przyznać, że to auto ma w sobie coś radosnego. Jedni określają to mianem "uśmiechniętej buzi", inni "radosnych oczek" - jakkolwiek tego nie nazwiemy, wnosi to dużo optymizmu do porannych wizyt w garażu. Dodajmy do tego 16-calowe felgi ze stopów lekkich w najbogatszej odmianie Executive, a otrzymamy całkiem zadziornego brzdąca. Kobietom się podoba, a mężczyźni żeby docenić charakter Hondy Jazz muszą dać się ponieść kobiecej lub - jak kto woli - gejowskiej części swojej osobowości.
Jednak tak naprawdę design tego samochodu podporządkowany jest jednej nadrzędnej idei - maksymalnej przestronności wnętrza. Dlatego Jazz urósł - teraz mierzy 3900 mm długości (przyrost 5,5 cm), 1695 mm szerokości (przyrost 2 cm) i 1525 mm wysokości. Sam rozstaw osi wynosi obecnie 2500 mm (przyrost 5 cm). Wszystko to jest zasługą nowej płyty podłogowej specjalnie zaprojektowanej dla Jazza. Nowa Honda to wciąż małe auto miejskie, ale ze względu na jego gabaryty i praktyczne wnętrze należałoby je klasyfikować gdzieś między segmentem B, a kompaktowymi minivanami. Może mikrovan?
Jak w kompakcie
Wnętrze Hondy Jazz to nieco ułagodzona wersja kosmicznej kabiny Civica. W oczy rzuca się przede wszystkim oryginalnie zaprojektowana konsola środkowa z nieprzyzwoicie dużym wyświetlaczem automatycznej klimatyzacji. Futurystyczna stylizacja trójramiennej kierownicy, która od kilku lat jest standardem w samochodach marki Honda, może budzić kontrowersje, ale trudno odmówić jej praktyczności. Mnóstwo krągłości i srebrnych wstawek sprawia, że w tym wnętrzu trudno o nudę. Dodatkowo Jazzowi na plus trzeba zaliczyć użycie lepszych niż w poprzedniku materiałów - teraz ich spasowaniu i jakości ciężko cokolwiek zarzucić. Pewien dysonans poznawczy w tak oryginalnie zaprojektowanym wnętrzu może wywoływać obszyta skórą gałka skrzyni biegów. Jest po prostu brzydka.
Klient z roku na rok staje się coraz bardziej wymagający. Producenci samochodów prześcigają się w rozwiązaniach mających sprostać tym nieraz kosmicznym wymaganiom. Odwiecznym problemem było tworzenie samochodów małych, które mogłyby w znośnych, a najlepiej komfortowych warunkach przewieźć całą rodzinę. Trzeba przyznać, że ta sztuka udaje się japońskiemu producentowi, który od dawna utożsamiany jest z samochodami o rzadko spotykanym, przestronnym wnętrzu. W Hondzie Jazz poczujesz się jak w sporym kompakcie. Miejsca jest tutaj faktycznie sporo. Cztery osoby w środku? Proszę bardzo, a dzięki 375-litrowemu bagażnikowi nawet z walizkami na tygodniowy wyjazd nie będzie problemu. Duże, kartonowe pudło na telewizor bez trudu zmieścisz w drugim rzędzie siedzeń - to zasługa stawianych pionowo siedzisk. Możliwości aranżacji wnętrza Jazza jest sporo, a ogranicza je tylko wyobraźnia pakującego.
Japońska technologia
Trzeba przyznać, że z nowym motorem o pojemności 1.4 i-VTEC pod maską Honda potrafi "jazzować". Rozwijana przez japońskiego producenta technologia zmiany faz i wzniosu zaworów silnika owocuje w tym przypadku mocą 100 KM i średnim spalaniem na poziomie 5,4 l/100 km. Całkiem oszczędnie. Dla porównania Tata Indica z silnikem benzynowym o tej samej pojemności i prawie 40 KM (!) mniej gwarantuje spalanie na poziomie 6,5 l/100 km. Technologiczna przepaść. Wysokoobrotowa Hondy najlepiej czuje się, kiedy wskazówka obrotomierza niemal dosięga czerwonego pola - moc maksymalną 100 KM uzyskuje dopiero przy 6000 obr./min. Tylko wtedy uda nam się osiągnąć deklarowane przez producenta przyspieszenie 0-100 km/h w 11,4 sek. Do wyboru pozostaje nam także nieco słabszy silnik benzynowy 1.2 i-VTEC o mocy 90 KM.
Honda Jazz standardowo wyposażona jest w pięciobiegową manualną skrzynię biegów. Zmiana poszczególnych przełożeń to czysta przyjemność, biegi chętnie wskakują na swoje miejsce, a o pomyłce nie może być mowy. Sporo kobiet nie lubi przekładni manualnych, często inwestują w większe samochody, ale wyposażone w automaty. Dziwi więc brak w ofercie polskiego dystrybutora opcjonalnej, 6-biegowej skrzyni automatycznej i-Shift.
Odwieczny dylemat
Często powtarzającym się zarzutem pod adresem samochodów Hondy jest twarde i tym samym niezbyt komfortowe zawieszenie. Nie sposób dogodzić wszystkim w tej sprawie, jedni wolą bardziej sportową i twardą charakterystykę, a inni sprężystą i komfortową. Jazz może i wywołuje wrażenie nieco zbyt twardego, ale na dłuższą metę całkiem dobrze radzi sobie z realiami polskich dróg.
Zwiększony rozstaw osi sprawia, że Jazz nie boi się szybko następujących po sobie nierówności. Dopiero przy naprawdę dużych prędkościach gubi rytm. Nie ma się czego bać - z potencjalnej opresji uratuje nas seryjnie montowany system ESP (VSA). Układ kierowniczy jest wspomagany elektrycznie, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że w odróżnieniu od poprzednika wreszcie wykonuje polecenia kierowcy ze znośną precyzją. Trudno wymagać czegoś więcej od samochodu, którego żywiołem jest miasto.
Problem z wiernością
Największą wadą poprzedniej generacji modelu była wygórowana cena. Teraz wydaje się ona nieco bardziej przystępna, ciężko jednak nazwać ją atrakcyjną. Honda Jazz w podstawowej wersji wyposażenia Base z silnikiem 1.2 i-VTEC kosztuje 48 900 złotych. Nie łudźcie się, że za te pieniądze otrzymacie w standardzie chociażby klimatyzację manualną. Przyzwoicie wyposażona wersja Elegance z silnikiem 1.4 i-VTEC pozbawi nas 57 900 złotych, a najbogatsza Executive 61 900 złotych. Tyle też mniej więcej kosztują skonfigurowane podobnie Toyota Yaris i Volkswagen Polo.
Honda Jazz to samochód, którego nie sposób nie docenić. Tylko jak pokazują badania rynku klienci bardzo sobie cenią lojalność wobec marki. Hondzie nie będzie łatwo skusić dotychczasowych posiadaczy samochodów innych producentów. Konkurencja w tym segmencie jest mocna, a Jazzowi brakuje miejscami siły przebicia. Japońskiemu producentowi pozostaje mieć nadzieję, że Polki nie przykładają wielkiej wagi do wierności.