Nissan Micra 1.2 Tekna Ivory
Po odświeżonej wersji bijącego rekordy popularności Qashqai'a oraz kontrowersyjnym Juke'u, do salonów sprzedaży Nissana zawitała nowa Micra. Czy powtórzy rynkowy sukces swoich nieco większych braci? Czy może jednak bez większego echa wmiesza się w tłum innych aut segmentu B?
Pierwsza generacja Nissana Micra światło dzienne ujrzała w 1982 roku. Powiem szczerze, że model oznaczony symbolem K10 będę zawszę miło wspominał. To właśnie za kierownicą tego samochodu przeżyłem swoje pierwsze uniesienie. Uniesienie motoryzacyjne oczywiście. Druga generacja także jest mi dość dobrze znana, ponieważ w całości i bezpiecznie dowiozła mnie razem z paczką znajomych nad polskie morze. 2002 rok był rokiem premiery Nissana Micry K12. Być może po tym, co teraz przeczytacie, zaczniecie sprawdzać, czy autorem tego tekstu nie jest kobieta, ale z całą odpowiedzialnością powiem, że poprzednia generacja małego Nissana bardzo mi się podobała.
Dzięki stylistyce nadwozia pełnej krągłości oraz wyłupiastym przednim reflektorom Micra K12 była dla mnie wzorem miejskiego auta kobiecego. Co prawda sam nie widziałbym siebie za kierownicą tego samochodu, jednak za jej "kobiece cechy" bardzo ją lubiłem. Po tych wszystkich perypetiach z poprzednimi generacjami tego malucha z ogromną ciekawością chciałem się przekonać, co do zaoferowania ma najnowsze wcielenie Micry oznaczone kodem K13.
Męskich nie było?
Gdy po raz pierwszy ujrzałem "mój" nowy samochód, zamarłem na chwilę w bezruchu. Kolor lakieru, jakim był pokryty mały Nissan, miła pani z salonu określiła jako "zieleń lekko wpadająca w żółć". Mi ten kolor przypominał kamizelki odblaskowe, w jakie są ubrani stróże prawa strzegący porządku na ulicach. No cóż, trzeba jakoś przeboleć ten nieszczęsny lakier (chociaż kobiety zapewne twierdzą zupełnie inaczej), zająć pozycję za kierownicą i wyruszyć na podbój stołecznych ulic.
Wygląd, nie tylko samochodów, jest sprawą gustu. Jednym podobają się ubrania od Armaniego, a inni z kolei będą zachwyceni stylem ubioru Jolanty Rutowicz. W myśl zasady "nieważne jak, ważne, żeby mówili", postanawiam sprawdzić, jakie reakcje wśród ludzi wywołuje nowa Micra. Parkuję auto w okolicy jednej z bardziej obleganych stołecznych restauracji i dyskretnie z dalszej odległości obserwuję reakcje przechodniów mijających małego Nissana. Po kilkunastu minutach obserwacji stwierdzam, że gdyby nie opisywany wyżej kolor lakieru, to nikt nie zwróciłby uwagi na miejską nowość japońskiego producenta. Tak naprawdę na auto zwróciły uwagę dwie kobiety, które nawet na chwilę zatrzymały się przy "Japończyku". W momencie, w którym to zainteresowanie ze strony dwóch przedstawicielek płci pięknej nastąpiło, wokół Micry stały same szare, czarne albo srebrne auta. Wyżej postawiona przeze mnie teza dotycząca koloru została zatem potwierdzona.
Czy rzeczywiście jest tak źle?
Oczywiście, że nie! Niewielu nabywców małych miejskich samochodów chce, aby podczas wyprawy do sklepu po bułki wszyscy wytykali ich palcem. O zakupie tego typu aut w większości przypadków decyduje rozsądek, a niekoniecznie walory estetyczne. Oczywiście, wygląd także jest bardzo ważny, ale jak już wspomniałem nieco wcześniej, jest on sprawą tylko i wyłącznie indywidualną.
Jakie jest moje zdanie na temat stylistyki Micry w nowej odsłonie? Pokuszę się o stwierdzenie, że auto w stosunku do swojego poprzednika nieco zmężniało. Sylwetka nadwozia jest już nieco mniej okrągła, żeby nie powiedzieć: mniej jajowata. Wyłupiaste reflektory z modelu K12 w obecnej generacji wydają się już mniej ciekawskie świata. Nissan poszedł także za panującą modą, zwiększając nieco wymiary nowego modelu. Nowa Micra mierzy teraz 3780 mm długości oraz 1675 mm wysokości. Co ciekawe, mimo większych wymiarów, autku ubyło nieco kilogramów w stosunku do swojego poprzednika. Czy zwiększone wymiary zewnętrzne odbiły się pozytywnie na ilości miejsca wewnątrz samochodu? O tym nieco później.
Have a break
Następnego dnia rano dość nieoczekiwanie Micra posłużyła za wóz ratunkowy. Gdy usłyszałem w słuchawce telefonu głos koleżanki informujący mnie o tym, że pociąg, którym miała dotrzeć do pracy, spóźnia się już dobre pół godziny, nie pozostawało mi nic innego jak ruszyć małym Nissanem na pomoc.
Po pokonaniu dosłownie kilku kilometrów na ekranie komputera pokładowego ukazała się ikonka symbolizująca filiżankę z kawą. Temu rysunkowi towarzyszył wymowny napis "have a break". Mi osobiście taki tekst kojarzył się bardziej z pewnym batonem czekoladowym aniżeli z kawą. Pomijając te skojarzenie zacząłem się zastanawiać, ba, zacząłem sobie nawet wmawiać, że jestem zmęczony, a może i nawet śpiący, więc pora na pobudzającą kawę. Krótki przystanek na pobliskiej stacji benzynowej, 10 minut relaksu przy małej czarnej i można dalej ruszać w drogę. Nie zdążyłem nawet wyjechać poza granice stolicy, gdy komputer pokładowy po raz kolejny zasugerował mi zrobienie przerwy w podróży. Dwie kawy w ciągu kilkunastu minut to jednak stanowczo za dużo jak dla mnie.
Na jakiej zasadzie działa ten system analizujący zmęczenie kierowcy? Do dnia dzisiejszego nie znam odpowiedzi na to pytanie. Może Nissan chce dać zarobić właścicielom stacji benzynowych i przydrożnych zajazdów?
Full wypas na korbkę
Przyjrzyjmy się teraz bliżej, co oprócz opisywanego wyżej systemu wykrywającego zmęczenie kierowcy wchodzi w skład wyposażenia Micry. Testowany samochód był w najbogatszej wersji wyposażeniowej nazwanej Tekna. Gadżety, jakie znajdziemy na pokładzie Nissana, robią naprawdę spore wrażenie. Podgrzewane fotele przednie, system multimedialny z modułem bluetooth i wbudowaną nawigacją, czujniki parkowania, klimatyzacja automatyczna czy bezkluczykowy system uruchamiania auta w samochodzie miejskim segmentu B jeszcze kilka lat temu były marzeniem najbardziej wymagających klientów.
Świat idzie do przodu i - jak widać - nawet w najmniejszym z modeli Nissana można poczuć odrobinę luksusu.
Żeby nie było tak kolorowo, teraz kilka słów o rzeczach w kabinie auta, którym bliżej raczej do drugiej klasy podróżnej w PKP niż do klasy biznes. Spasowanie materiałów na desce rozdzielczej można śmiało uznać za dobre. Nic nie skrzypi i nie trzeszczy. Jednak co do jakości tworzyw, które zostały użyte do wykończenia kabiny, można mieć już spore wątpliwości. Plastiki są twarde i sprawiają wrażenie, jakby przy każdym kontakcie z paznokciem miała pozostać na nich rysa nie do usunięcia.
Bardzo mało ergonomicznym rozwiązaniem i - mówiąc wprost - niewygodnym jest umiejscowienie guzików służących do sterowania opcjami komputera pokładowego. Tam, gdzie większość aut ma tylko pokrętło do ustawiania wysokości świateł, w małym Nissanie upchnięto całą konsolę dowodzenia. Oprócz w/w guzików do sterowania komputerem pokładowym po lewej stronie kolumny kierownicy znajdziemy przełączniki służące m.in. do ustawiania lusterek, dezaktywowania ESP czy też włączania czujników parkowania.
Myślicie, że to koniec niedociągnięć we wnętrzu nowej Micry? Nic bardziej mylnego. Prawdziwym clou programu są tylne szyby otwierane na korbkę. Nie miałbym nic przeciwko takiemu rozwiązaniu, gdybym testował najtańszą, "budżetową" wersję "Japończyka". Jednak w przypadku, gdy na pokładzie mam naprawdę sporo bajerów, zastosowanie tak archaicznego mechanizmu otwierania okien jest dla mnie rzeczą wręcz nielogiczną.
Pięć, cztery, dwa
"5" - taka wartość widnieje w polu oznaczającym maksymalną ilość osób, jaką możemy przewozić Micrą. O tym, że tylna kanapa została przeznaczona dla trzech pasażerów świadczą chociażby trzy wyeksponowane zagłówki. A jak to wygląda w praktyce? Trzy osoby na tylnej kanapie można przewozić tylko na krótkich dystansach. Dodatkowo warto zadbać o to, aby Ci trzej pasażerowie dość dobrze się znali, ponieważ niekoniecznie każdy lubi przytulanie się do obcych, a tylko w takiej pozycji, czyli mocno przytulonej, da się podróżować we trójkę z tyłu.
Jeśli do samochodu wsiądą cztery osoby, żadna z nich nie powinna narzekać na brak miejsca. Z przodu wygodnie będzie nawet wysokim osobom, którym nie zabraknie miejsca zarówno na nogi, jak i nad głową. Dwie dorosłe osoby siedzące z tyłu także nie będą odczuwały dyskomfortu do czasu, kiedy to przednie siedzenia nie zostaną maksymalnie odsunięte. Wtedy nieco wyższym towarzyszom podróży może brakować miejsca na kolana.
Najbardziej komfortowym rozwiązaniem jest zatem podróżowanie we dwójkę. Również bagażnik o pojemności 265 litrów pozwoli na zabranie na zakupy co najwyżej żony. Jeśli również teściowa będzie chciała zabrać się z nami na podbój supermarketów, trzeba ją odpowiednio wcześnie uświadomić, że będzie siedziała na tylnej kanapie w towarzystwie zakupionych towarów, które nie zmieściły się do bagażnika.
Downsizing
W obecnych czasach dwa najbardziej chwytliwe motoryzacyjne słowa to "eko" oraz "downsizing". Jeśli jakiś producent chce być trendy, musi posiadać w swoim arsenale aut chociaż jeden model z ekologicznym przydomkiem w nazwie. W testowanej Micrze oznaczenia "eko" nie znajdziemy, ale już pojęcie "downsizingu" maluchowi Nissana nie jest obce.
Inżynierowie z Japonii do całej sprawy podeszli jednak w dość oryginalny sposób. Nie zmniejszyli i tak już dość małej pojemności silnika ani tym bardziej nie władowali do niego turbiny lub kompresora. Spece z Nissana postanowili odjąć jeden cylinder. W efekcie pod maską opisywanej Micry pracuje 1,2-litrowa jednostka napędowa o trzech cylindrach ustawionych w rzędzie. Moc 80 koni mechanicznych oraz moment obrotowy wynoszący 110 Nm na papierze nie robią piorunującego wrażenia. A jak jest w praktyce?
Start engine
W praktyce po naciśnięciu magicznego guziczka do uruchamiania silnika do naszych uszu dobiega niezbyt przyjemny odgłos. Zanim jednostka napędowa odpowiednio się rozgrzeje, dźwięk, jaki emituje można porównać do szczekania rozwścieczonego psa rasy york. To co, że jestem mały, ale za to jak głośno warczę! Wrr... Gdy silnik nabierze już odpowiedniej temperatury, sytuacja nieco się poprawia. Jednak po przekroczeniu 4 tys. obrotów na minutę odgłos wydobywający się spod maski ponownie staje się natarczywy.
Suche dane fabryczne mówią o 13,7 sekundy potrzebnych na rozpędzenie się do pierwszej "setki". Może Micra nie jest mistrzem prostej i nie wygramy nią każdego wyścigu spod świateł, jednak do sprawnego poruszania się po mieście takie parametry w zupełności wystarczą. W tym momencie warto wspomnieć o pozycji za kierownicą, o której śmiało można powiedzieć, że jest poprawna. Siedzimy stosunkowo wysoko, mając baczny wgląd na to, co dzieje się wokół auta. Widoczność w przód, na boki, jak i w tył jest bardzo dobra.
Radość z jazdy?
Egzemplarz widoczny na zdjęciach był wyposażony w 5-biegową manualną skrzynię biegów. Gdyby ta skrzynia miała tylko cztery przełożenia, to jej działanie oceniłbym bardzo pozytywnie. Mało precyzyjna "piątka" oraz bieg wsteczny, który czasami udaje się wbić dopiero za drugim lub trzecim razem, psują obraz całości. Jako ciekawostkę powiem, że drugi bieg został tak zestopniowany, że możemy na nim osiągnąć prędkość w granicach 110 km/h.
Jeśli na prędkościomierzu odnotujemy trzycyfrową prędkość, należy pamiętać o mocnym i pewnym trzymaniu kierownicy. Wiąże się to z silnym wspomaganiem układu kierowniczego. Takie rozwiązanie na pewno jest pomocne i praktyczne w mieście, natomiast przy jeździe w trasie czy szybszym pokonywaniu zakrętów tracimy "czucie" drogi. A propos jazdy po zakrętach, to zawieszenie nowej Micry stanowczo studzi zapędy co poniektórych mistrzów kierownicy. Przy spokojnym miejskim "cruisingu" auto przyjemnie tłumi nierówności, jednak gdy przesadzimy nieco z prędkością w ciasnym łuku, karoseria małego "Japończyka" zacznie się kołysać jak łódka rybacka podczas sztormu na morzu.
Bilans
Bilans ekonomiczny najmniejszego Nissana zacznę od ilości paliwa, które konsumuje nowa, trzycylindrowa jednostka napędowa. Podczas całego testu średnie spalanie pokazane przez komputer pokładowy wyniosło 6,5 litra na 100 kilometrów. W zakorkowanej Warszawie ilość benzyny potrzebnej na pokonanie kolejnej "setki" niebezpiecznie zbliża się do 8 litrów. Z kolei w trasie wartości z "piątką" z przodu są wynikiem powszechnym i bardzo łatwym do osiągnięcia.
A jak kształtują się ceny nowej Micry? Autko w najniżej wersji wyposażenia Visia możemy mieć już za 38 900 zł. W tej cenie otrzymujemy samochód wyposażony m. in. w 6 poduszek powietrznych oraz ESP. Najbogatsza wersja wyposażeniowa Tekna to wydatek niespełna 52 tys. złotych. W klasie auto miejskich znajdziemy zarówno nieco tańsze, jak i nieco droższe modele, co nie zmienia faktu, że cena nowego Nissana mogłaby być choć trochę niższa.
Hot or not?
Pomimo kilku większych i mniejszych niedociągnięć nowa Micra jest poprawnym autem miejskim. Nieco wygładzony wygląd w stosunku do poprzednika sprawi, że obecna generacja "japońskiego mieszczucha" nie będzie już tak charakterystyczna i rozpoznawalna na drodze. Czy wobec tego mały Nissan będzie w stanie stawić czoła swoim licznym konkurentom i walczyć z nimi jak równy z równym o pozyskanie klientów? Śmiem twierdzić, że może być mu bardzo trudno.