Honda Motocompacto spełnia marzenia o jeżdżącej walizce. Zostaniesz królem w korpo
Nie mogę Ci pomóc, jadę do pracy na mojej walizce. Tak, to Honda Motocompacto, elektryczna hulajnoga, która składa się w wyjątkowy sposób. Chcesz ją kupić? To może być problematyczne, ale ceną Cię nie przerażę.
Tak potencjalnie wyglądałaby rozmowa typowego pracownika korporacji, który jechałbym na tym wynalazku do pracy. Honda Motocompacto gra na nostalgii i jednocześnie w ciekawy sposób łączy praktyczność i uniwersalność. A wszystko dlatego, że jest jeżdżącą walizką - i nie ma w tym nawet odrobiny przesady.
Honda Motocompacto to nic innego jak Motocompo XXI wieku
Oczywiście możemy zapomnieć o ciężkiej spalinowej konstrukcji, która wymagała krzepy i dużego bicepsa przy podnoszeniu i rozkładaniu. Z tym wynalazkiem, który jest czymś pomiędzy hulajnogą a wózkiem, poradzą sobie nawet osoby o skromnych możliwościach fizycznych.
Motocompacto waży nieco ponad 18 kilogramów, tak więc raczej nie nabawimy się tutaj przepukliny. Ma siodełko, na którym można wygodnie "przycupnąć". W tej białej skrzynce ukryto akumulator o pojemności 6,8 Ah, a zasięg na jednym ładowaniu sięga 20 kilometrów. Szału nie ma, ale do jazdy po mieście wystarczy. Ach, najważniejsze - rozpędza się do 25 km/h, tak więc można złapać nieco wiatru we włosy.
Co więcej, naładujecie ją w 3,5 godziny, czyli w czasie pracy. Rozłożona zajmuje niecały metr, złożona zmieści się za biurkiem lub obok szafki w pokoju.
To oczywiście nowe wydanie klasycznego Motocompo
Idea jest ta sama, tylko dopasowana do naszych czasów. Wówczas Motocompo było spalinowym "skuterem", który idealnie mieścił się do bagażnika Hondy City. To było "przedłużenie mobilności miejskiej" tego zwinnego samochodu.
Tym razem jest nieco inaczej. Motocompacto w praktyce ma zastąpić na co dzień samochód, ale w razie potrzeby zmieści się w nim w prosty i wygodny sposób. Do tego nie zajmuje też dużo miejsca w pracy i w domu, a to jest ważne.
Szkoda tylko, że w Europie nie nacieszymy się tym wynalazkiem. Motocompacto trafi do salonów w USA (Hondy i Acury), w zaskakująco niskiej cenie wynoszącej 995 dolarów.
Tyle potrafią kosztować "wypasione" hulajnogi. Ta może nie jest najlepsza, nie ma wielkiego zasięgu i nie osiąga absurdalnych prędkości. Za to wygląda tak, że wchodząc z nią do lobby biurowca, całe "korpo" spojrzy na Was z ogromną zazdrością.