BMW 118i
Sprawa jest prosta - znajdź klienta na ekonomiczną wersję bardzo dobrego samochodu, pod maskę wrzuć nowoczesny i ekologiczny trzycylindrowy silnik, a całość opakuj w usportowione nadwozie. Żeby kierowca wysiadł jeszcze bardziej sfrustrowany dodaj świetny układ kierowniczy i rewelacyjne zawieszenie. Później patrz i czekaj aż wróci po odmianę z literą M na przedzie.
Tak, jest to samochód, z którego nie wysiądziecie szczęśliwi. Najprawdopodobniej będziecie szczękać zębami i nerwowo spoglądać na stan konta, a nowym sportem (dużo bardziej angażującym od modnego aktualnie Pokemon Go!) będzie odwiedzanie kolejnych banków i analizowanie różnych form finansowania. Tak mniej więcej w skrócie wygląda współżycie z nowym BMW 118i. Ludzi o mocniejszych nerwach zapraszam do przeczytania reszty artykułu.
Monachijski producent przeprowadził niedawno małe przemeblowanie oferty silnikowej. Gdy aktualna generacja F20-ki wchodziła na rynek w 2011 roku, odmiana 118i zwiastowała 170 przyjemnie nastawionych do pracy koni mechanicznych. Produkowane one były przez doskonale znaną jednostkę 1.6 THP, którą ostatnio opisywałem przy teście DS 3. Nieco później oznaczenie to zostało zdegradowane do poziomu 136 KM przy zachowaniu tej samej pojemności. Aktualnie zaś wciąż trzymamy się ostatniej wartości koni mechanicznych, aczkolwiek bardzo dobre 1.6 możemy już wyrzucić na śmietnik. Pod maską znajduje się nowa trzycylindrowa jednostka 1.5. Jak opisać ją w telegraficznym skrócie?
Cóż... Jest. Kulturą pracy niestety odstaje od swojego poprzednika, aczkolwiek nie można powiedzieć, że pracuje jak traktor. Doskonałe wyciszenie oraz odizolowanie od wibracji pozwala na moment zapomnieć o tym, co mieszka pod maską. Dopiero gdy zaczynamy stuprocentowo wykorzystywać możliwości tego motoru powinniśmy przygotować się na specyficzne doznania akustyczne. Wydech serwuje nam dziwny, lekko chrapliwy, lekko warkotliwy, lekko nijaki gang. Niestety, nie ma przy tym jakiejkolwiek wyjątkowości. Jaki jest więc benefit z posiadania tej jednostki? Po pierwsze - jest mała, lekka i (teoretycznie) ekonomiczna. Po drugie - możemy przybić wysoką piątkę z właścicielami BMW i8. Tak, tam też pracuje ta konstrukcja, aczkolwiek w nieco innej, znacznie mocniejszej odmianie. Po trzecie - jest dość dynamiczna. Jeśli liczycie na czysto sportowe doznania, to trafiliście pod zły adres. Codzienna jazda tym autem nie będzie jednak utrapieniem, gdyż zarówno na przyspieszenie jak i na elastyczność nie można zbytnio narzekać. Pierwsza setka wedle danych technicznych pojawia się na zegarach po niecałych 9 sekundach, zaś prędkość maksymalna przekracza nieznacznie 200 km/h. W naszym egzemplarzu spięto ją z 8-biegowym automatem ZF. Reakcja na mocniejsze wciśniecie gazu nie zawodzi, choć w przypadku “sportowej” wersji (czytaj: inne oprogramowanie oraz łopatki za kierownicą, niestety niedostępnej z tym silnikiem) proces ten jest zdecydowanie przyjemniejszy dla kierowcy.
Skoro nie zostaniemy zauroczeni mocą i dźwiękiem, to może chociaż trzycylindrowe 1.5 obroni się niskim spalaniem? Tak, zgadliście - niekoniecznie, choć jak zwykle wszystko zależy od kierowcy. Typowo miejska jazda, składająca się głównie z postoju w korkach zaowocuje wynikiem wahającym się między 9 a 10 litrami bezołowiowej 95 na setkę. Dużo? Moim zdaniem zdecydowanie. Dopiero gdy złapiemy nieco wiatru w żagle i wyjedziemy z zatkanych ulic uda nam się zejść do koło 8,5 litra. Katalogowe dane? Zdecydowanie nierealne. Tak naprawdę nowy silnik swoje możliwości pokazuje w trasie. Spokojna jazda za miastem zakończy się wynikiem wynoszącym ok 6 litrów na setkę, choć przy odrobinie starań zejdziemy i do 4,9. Autostrada? 6,8-8 litrów w zakresie 120-150 km/h.
Z BMW 118i jest jednak pewien problem. Otóż ten samochód wręcz prowokuje do szybkiej jazdy, nawet gdy sam nie należy do najszybszych. Winni? Układ kierowniczy, świetne zawieszenie, doskonałe fotele i genialnie leżącą w dłoniach kierownicę z pakietu M Sport. Zestaw ten daje nam namiastkę smaku M135i. To trochę jakby dać dziecku lizaka w prezencie i po chwili go zabrać. Sposób, w jaki 118i się prowadzi jest absolutnie genialny - wybierając dwa “topowe” tryby systemu Drive Experience Control, czyli Sport lub Sport+ zyskujemy dodatkowo nieco słabsze wspomaganie oraz lepszą reakcję silnika i skrzyni biegów na operowanie gazem. Nisko położony środek ciężkości z kolei sprzyja bardzo szybkiej jeździe w zakrętach. Utrata przyczepności? Co najwyżej z powodu błędu kierowcy lub złej nawierzchni - przez stosunkowo niską moc silnika nie będziemy w stanie zmusić auta do wejścia w poślizg operując wyłącznie pedałem gazu. Prawda jest taka, że po przejażdżce tym autem będziecie mocno zawiedzeni - nie z powodu tego, co oferuje, a raczej ze względu na fakt, iż gdzieś tam czeka znacznie mocniejsza, szybsza i jeszcze lepsza odmiana z cudowną rzędową szóstką pod maską. Coś na kształt jednorożca w świecie motoryzacji - hothatch z takim silnikiem i napędem na tył? Ewenement, który niestety niebawem zostanie pogrzebany w imię oszczędności i ekologii. Myślę, że doskonale wiecie o co chodzi - następna generacja “jedynki” będzie samochodem przednionapędowym. Jedyną pociechą jest to, że w dużej mierze wykorzysta konstrukcję z MINI, dzięki czemu charakter w nieco okrojonej formie pozostanie.
Skoro udająca “sportową jedynkę” jedynka nie jest sportowa, to może chociaż przejawia jakieś oznaki praktyczności? Odpowiedź brzmi - nie. W kabinie komfortowo będą się czuć wyłącznie dwie osoby. Tych, którzy siadają z tyłu czekają dwa wyzwania. Pierwsze z nich to przeciśnięcie się przez wąską lukę w celu zajęcia miejsca. Drugie zaś tyczy się ułożenia nóg za osobami, które mają powyżej 175 cm wzrostu. Tylna kanapa jest wyjątkowo klaustrofobiczna i sprawdzi się głównie na krótkich trasach lub podczas przewożenia dzieci. Bagażnik również nie rozpieszcza, choć jest stosunkowo ustawny - 360 litrów spokojnie “połknie” wakacyjne bagaże dla pary. Sympatycznie prezentują się też materiały wykończeniowe. Twarde plastiki ukryto w dolnej części deski rozdzielczej. Nie są one najwyższych lotów, ale przynajmniej spasowano je z najwyższą starannością, dzięki czemu w zupełności nie przeszkadzają. Miejsca, z którymi najczęściej mamy kontakt pokryto zaś miękkim plastikiem o ciekawej fakturze (typowej dla BMW). Ergonomia? Jak zwykle na najwyższym poziomie. Jedynym zgrzytem jest wyjątkowo niewygodnie położony uchwyt do zamykania drzwi - paradoksalnie najwygodniejszym sposobem na zamknięcie dość długich "wrót" do wnętrza "jedynki" jest ciągnięcie za kieszeń w drzwiach.
Ach, zapomniałbym - z dziennikarskiego obowiązku zobligowany jestem do opisania zmian w stylistyce nadwozia po przeprowadzonym rok temu liftingu. Jest to pierwszy test odświeżonej odmiany na naszym portalu, dlatego też nie można pominąć tego fragmentu. Najważniejszą (i najlepszą) zmianą jest całkowicie nowy front. Zyskał on na lekkości oraz zadziorności, dzięki czemu najmniejsze BMW prezentuje się wyjątkowo atrakcyjnie. Z tyłu zaś "pociągnięto" lampy na klapę bagażnika, tak aby upodobnić je do tych z większych modeli. Moim subiektywnym zdaniem jest to jeden z lepszych liftingów w ostatnich latach - z naprawdę przyciężkiego wizualnie auta udało się wykrzesać naprawdę sympatyczne detale.
Na koniec standardowe spojrzenie na cennik. Wyjściowo za wersję 118i z automatyczną skrzynią biegów trzeba zapłacić 107 321 zł. Drogo - zwłaszcza, że najbliższa konkurencja, czyli Audi oraz Mercedes oferują podobne wersje silnikowe w nieco lepszej cenie. Idąc dalej będziemy tylko pogłębiać dziurę w portfelu. Pakiet M Sport to kolejne 15 700 zł. Fantastyczny lakier Valencia Orange? 3045 zł. Później wpadamy w listę opcji - a tych na pokładzie nie brakuje. System nawigacji Professional, audio sygnowane przez Harman/Kardon, podgrzewane fotele, skórzana tapicerka... Krok po kroku docieramy do kwoty 167 991 zł. Bazowa wersja 140i (czyli zaprezentowany kilka tygodni temu następca 135i) kosztuje 186 tysięcy i ma na pokładzie w zasadzie wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Wniosek? Warto dołożyć do mocniejszej odmiany 120i lub 125i (co odbije się pozytywnie w osiągach), spalanie nie będzie dużo wyższe, a finalna kwota będzie dużo bardziej adekwatna pod kątem tego, co samochód oferuje.
Podsumowanie
BMW 118i to niezwykle złośliwy samochód. Wysiadając z niego zaczynamy nerwowo przeglądać oferty sprzedaży wersji 135i, która zdaje się być na wyciągnięcie ręki. Testowany egzemplarz do dobry starter przed prawdziwą zabawą, aczkolwiek niestety zdecydowanie zbyt drogi. Wniosek? Albo iść na całość, albo wybrać konkurencję.
Dane techniczne
NAZWA | BMW 118i |
---|---|
SILNIK | benzynowy, turbo, R3, 12 zaw. |
TYP ZASILANIA PALIWEM | wtrysk bezpośredni |
POJEMNOŚĆ | 1499 |
MOC MAKSYMALNA | 136 KM (99 kW) przy 4500 obr./min. |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 220 Nm przy 1250 obr./min. |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 8-biegowa |
NAPĘD | tylny |
ZAWIESZENIE PRZÓD | kolumny MacPhersona |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe |
HAMULCE | tarczowe wentylowane/tarczowe |
OPONY | 225/40 R18 |
BAGAŻNIK | 360/b.d |
ZBIORNIK PALIWA | 52 |
TYP NADWOZIA | hatchback |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 3/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 4329/1765/1421 |
ROZSTAW OSI | 2690 |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 1390/400 |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 700/1500 |
ZUŻYCIE PALIWA | 6,4/4,6/5,2 (test:9,5/6,4/8,9) |
EMISJA CO2 | 119 |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 8,7 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 210 |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12/6 lat |
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE | co 30 tys. km. |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 116i: 94 600 |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 107 321 |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 167 991 |