BMW i7 - TEST. Nowa "siódemka" odjechała konkurencji. W przyszłość
BMW i7, czy w ogóle nowa "siódemka" to jeden z najbardziej kontrowersyjnych samochodów ostatnich lat. I, okazało się, że jeden z najlepszych.
Już od momentu prezentacji pierwszych zdjęć i przecieków było wiadomo, że o BMW i7, czy też nowej serii siedem, będzie się mówić dużo. Bardzo dużo. Samochód ma bowiem stylistykę, która wymyka się wszelkim określeniom. Może poza koślawym "forwardyzmem", którego ku uciesze wszystkich marka używa w komunikatach prasowych i reklamach. Choć, mimo niefortunnego, moim zdaniem, określenia, jest w nim sporo z tego, co BMW chce nam przekazać. Niemcy wyraźnie określają, że nowa limuzyna marki to przyszłość, która jest dzisiaj. Dlatego samochód debiutuje w wersji elektrycznej, a marka nawet nie planuje pójść drogą Mercedesa. I bardzo dobrze.
BMW i7 to stylistyka, o której będziemy dyskutować
Ten akapit będzie niezmiernie krótki. BMW i7 jest kontrowersyjne. Jest mniej więcej tyle samo zachwytów, jak i "kciuków w dół". Limuzyna budzi gorące emocje w internecie i na ulicach. Duży grill (ale mniejszy niż w X7), dodatkowo podświetlony, wąskie lampy... to nie przekonuje ludzi. Warto jednak przyjrzeć się trochę tej stylizacji, żeby znaleźć nawiązania do historycznych modeli. Linia boczna, proporcje, wykorzystanie "podcięcia Hofmeistera", czy przetłoczenia na masce to ukłon w stronę serii E32.
Jest jednocześnie futurystyczny niczym architektura Franka Gehry'ego, ale na tyle klasyczny z linii, żeby bardzo długo być "świeży" wizualnie. Ale dopiero za kilka lat porozmawiamy, czy został dobrze zaprojektowany.
Koniec, kropka, przejdźmy do najważniejszego.
Witamy w świecie technologii
Nie będę nawet udawał, że BMW i7 to samochód dla ludzi, którzy patrzą na Bentleya Flying Spur (zachowując proporcje prestiżu). To samochód dla "mentalnej młodzieży", która ceni wyrafinowanie, estetykę szoku i możliwości. A tych BMW nie brakuje.
Tutaj wszystko musi być "naj". Obcowanie z siódemką zaczyna się od automatycznie otwieranych i zamykanych drzwi. Zapomnijcie też o kilometrach świateł LED w Mercedesie klasy S. W BMW listwy świetlne to ekrany, pokryte tworzywem. Pod spodem wyświetlany jest odpowiedni obraz lub kolor, nadający dodatkową fakturę wnętrzu. Niektóre elementy są też jednocześnie przyciskami czy suwaczkami sprytnie ukrytych kratek nawiewu. Niektóre czasem (podobnie zresztą jak automatyczne drzwi), mają gorszy moment i trzeba je ponownie zagonić do działania.
Trudno odmówić jednak wnętrzu BMW komfortu, a przede wszystkim jakości. Użyte materiały są naprawdę na najwyższym poziomie, drewno wygląda przepięknie z bordową skórą Merino Amarone, a jego wkomponowanie np. w podłokietnik, czy z tyłu zagłówków, przywodzi na myśl samochody wyższej klasy. Niemcy dopracowali tutaj wszystko - może poza wkomponowaniem zakrzywionego ekranu.
Na nim znajdziemy większość ustawień samochodu. I dzięki Ci BMW za cudownie wygodne fotele, szerokie, mięciutkie, ale nie za miękkie. Przydadzą się każdemu, zanim przekopie się przez mnogość funkcji "siódemki". To nie jest tak, że ergonomia jest jakaś kulawa. Po prostu BMW daje tak dużo możliwości, że trudno jest wszystko znaleźć intuicyjnie. Przynajmniej z przodu.
Najważniejszy jest pasażer z tyłu
Wersja, którą otrzymaliśmy do testu, wyposażona została w pakiet Executive Lounge. Gdy spojrzymy na niego zaraz po zajrzeniu przez drzwi, nie robi wrażenia. Ot, wygodna kanapa, mnóstwo miejsca, szeroki podłokietnik z ładowarką indukcyjną. I... smartfony w drzwiach.
Moim zdaniem to jeden z najlepiej zaprojektowanych systemów sterowania z tyłu samochodu w historii. Kiedyś na małą skalę coś podobnego miało Renault Espace i też było to genialne. O niebo wygodniejsze od konsol, czy tabletów na środku. Pozwala w komfortowy sposób sterować muzyką, roletami, czterostrefową klimatyzacją oraz fotelami. Bo ta kanapa to tak naprawdę regulowany "zestaw wypoczynkowy". Po prawej stronie możemy niczym w samochodach z osobnymi fotelami, zamienić ją w fantastyczną leżankę, z poduszeczką pod głową. W sam raz na drzemkę, albo... film.
No właśnie. BMW i7 "nie bierze jeńców" w kwestii systemu multimedialnego z tyłu. Z podsufitki opuszcza się ekran o przekątnej 31,3 cala i rozdzielczości 8k. Można go podpiąć do dowolnego urządzenia zewnętrznego, lub skorzystać z karty eSim i internetu. Działa trochę jak Smart TV, a do tego może przekazywać dźwięk przez absolutnie fenomenalny system audio Diamond Bowers & Wilkins. Działa to świetnie.
A jak jeździ BMW i7?
Prąd w służbie komfortu. Ale rewolucji się nie spodziewajcie
544 KM, napęd na obie osie, tylna dodatkowo skrętna. No i bateria o pojemności przekraczającej 100 kWh. To są poważne obietnice.
Z drugiej strony, to bardzo "poważny" samochód. Waży potężne 2,7 tony, ma blisko 5,4 metra długości, więc przy Mercedesie EQS wygląda jak samochód o segment większy.
A jeździ fantastycznie. Oczywiście, napęd elektryczny to tutaj znak czasów i nie pchałbym się w długie, zimowe trasy. Podczas pomiarów zasięg poza miastem wahał się od 500 do 330 km. W mieście średnio przejedziecie ok. 450 km. To wyniki, które absolutnie nie powalają, ale są wystarczające.
Zużycie energii | BMW i7 xDrive60 |
przy 100 km/h: | 20,3 kWh/100 km |
przy 120 km/h: | 24,6 kWh/100 km |
przy 140 km/h: | 30,7 kWh/100 km |
w mieście: | od 17,9 kWh/100 km |
Ciekawsze jest, jak ten samochód radzi sobie z taką masą i napędem elektrycznym. Dla przeciętnego pasażera limuzyny - to napęd idealny. Zawsze ma zapas mocy do wyprzedzania, jest cichy i świetnie zestrojony do płynnej jazdy. Czy właśnie ta cisza i płynność nie była celem wszystkich projektantów ekskluzywnych samochodów?
No chyba, że włączycie "Iconic Sounds by Hans Zimmer" - pakiet przedziwnych dźwięków, które brzmią jak zagubione fragmenty ścieżki dźwiękowej z filmu "Interstellar". Prześmieszny gadżet, ale na dłuższą metę może być męczący. W BMW i7 wolę ciszę i dobrą muzykę.
Mercedes klasy S w końcu ma godnego konkurenta
Pod względem komfortu jazdy wszystkie samochody w segmencie były mniej więcej podobne. Czyli świetne. A oprócz tego był Mercedes klasy S, który był lepszy. Nowa "siódemka", mimo bycia ciężką "kamienicą na kołach" dociągnęła do tego poziomu. Genialnie izoluje od nawierzchni, łagodnie kołysze, a przy tym zapewnia duży spokój i stabilność bez zbędnego bujania się. To "ponton", ale takiego charakteru oczekuję po samochodzie tej klasy.
Prowadzi się nieźle, starając się dobrze żonglować rozkładem momentu obrotowego przy kołach oraz skrętną tylną osią. Tę ostatnią niestety wciąż "czuć", jak dociąga samochód do optymalnej linii jazdy. Tak samo jak czuć blisko trzy tony masy w szybko pokonywanych zakrętach. Bawarczykom udało się dobrze "oszukać" ociężałość auta elektroniką, więc granica podsterowności jest bardzo daleko. Ale przy w pełni wykorzystanych osiągach można się nią zaskoczyć.
Jeśli jednak nie planujecie traktować BMW i7 xDrive60 jak "M-ki" (tutaj nie ma nawet M pakietu, więc jest to niewskazane), będziecie naprawdę zadowoleni. Choć osiągi są naprawdę bardzo "autostradowe", a płynna i błyskawiczna reakcja na gaz oraz niespadająca dynamika przy wyższych prędkościach bardzo kuszą, żeby traktować go jako samochód do dynamicznej jazdy.
Podejrzewam jednak, że ten samochód spędzi większość życia w mieście. I tu również się sprawdzi, bo jest zwrotny (jak na swoje wymiary) i wyposażony we wszystko co wymyślono w kwestii wspomagania jazdy. Spodziewaliście się czegoś innego?
Braki? Nie stwierdzono? Cena: blisko 900 tys. zł
BMW i7 xDrive60 to póki co jedyna dostępna opcja napędowa. Niemcy wycenili ją na 650 000 zł "w podstawie". W przypadku samochodu testowego, wyposażenie dodatkowe to dobrze doposażony kompaktowy SUV więcej. Konfigurator zatrzymał się na nieco ponad 880 tys. zł. W tej cenie dostaniemy co prawda "zwykły" lakier, ale moim zdaniem to plus. Nie ma też pakietu M. To wg mnie kolejny plus. Są automatyczne drzwi, "kino domowe" z tyłu, topowy system audio i wiele innych dodatków. Nie brakuje w nim absolutnie niczego, jeśli chodzi o wyposażenie.
BMW i7 - opinia i podsumowanie
To naprawdę samochód, który zaskakuje z wielu powodów. Choć "siódemka" zawsze była rewelacyjnym samochodem (no, może poza generacją F01), napchanym wyposażeniem po dach i świetnie jeżdżącym, mam wrażenie, że tym razem odjechała konkurencji. Mercedes klasy S stał się "zwyczajny" (poza Maybachem), Audi A8 wyraźnie czeka na następce, podobnie jak Lexus LS. BMW poszło w kontrowersję, ale "ustawiło" ten samochód na kolejne parę lat.
Kolejną rzeczą jest zrobienie świetnego "elektryka", bez robienia z niego "jajka na kołach", będącego oddzielną linią. Nie wątpię, że są klienci Mercedesa, którzy chętnie by się przesiedli na elektryczną klasę S, ale dostali EQS-a, samochód fajny, ale jednak zupełnie inny i wyraźnie gorszy od klasy S. A co za tym idzie, również od i7. Tymczasem BMW jeździ i zachowuje się jak "normalny" samochód. I to jest jego kolejna przewaga.
Po trzecie, BMW nie wyceniło tego samochodu nad wyraz wysoko. Owszem, jest najdroższy w gamie, ale przy obecnych cenach (zwłaszcza aut elektrycznych), stosunek wyposażenia i możliwości do ceny jest całkiem niezły.
Tak, BMW i7 ma kilka wad. Największe to drobne problemy z elektroniką oraz mimo wszystko zasięg w trasie. Może to jest cena za brak jajowatej sylwetki?
Wygląd? To już zostawiam każdemu do własnej oceny.
DANE TECHNICZNE PRODUCENTA | Dwa silniki elektryczne umieszczone przy osiach |
---|---|
MOC MAKSYMALNA | 400 kW (544 KM) |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 745 Nm |
NAPĘD | AWD |
ZAWIESZENIE PRZÓD | wielowahaczowe, pneumatyczne |
ZAWIESZENIE TYŁ | wielowahaczowe, pneumatyczne |
HAMULCE | tarczowe went./tarczowe went. |
BAGAŻNIK | 500l |
BATERIA | 101,7 kWh |
TYP NADWOZIA | sedan |
LICZBA DRZWI / MIEJSC | 4/5 |
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) | 5391/1920/1544 mm |
ROZSTAW OSI | 3215 mm |
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ | 2715/610 kg |
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM | 750/2000 kg |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 4,7 |
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 240 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | |
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK | |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 650 000 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 650 000 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 883 000 zł |