BMW M idzie w elektryfikację i rezygnuje z dwusprzęgłowych skrzyń. Wcale mnie to nie martwi

BMW M planuje elektryfikację swoich modeli i zarzuca korzystanie z dwusprzęgłowej skrzyni DCT. I nie ma w tym nic złego - to bardzo dobre zmiany!

Dla niektórych BMW M to niemalże religia. Sportowe wersje aut tej bawarskiej marki mają rzeszę swoich fanów, gotowych oddać za te auta absolutnie wszystko. Tylko czy będą oni w stanie oddać na przykład stricte spalinowe warianty na rzecz hybryd? Albo czy pogodzą się z rezygnacją z dwusprzęgłowych skrzyń biegów?

BMW M musi się zmienić

Tak, to standardowa śpiewka - chodzi o normy i ekologię. Ale takie są czasy. Możemy wkurzać się i mówić, że "za oceanem to mają lepiej", ale i ich doścignie konieczność zmian w motoryzacji. BMW M twiedzi, że w "nową erę" wejdą w dobrym stylu, nie rezygnując z tego co najlepsze w marce. Szczerze mówiąc jestem o to całkowicie spokojny, choć wszystko zależy od doboru rozwiązań.

Zacznijmy od tej "mniejszej" zmiany, czyli rezygnacji ze skrzyń DCT w modelach z rodziny M. Oczywiście BMW ma swoją argumentację, ale tutaj nie jest ona ważna. Dwusprzęgłowe skrzynie miały przewagę w czasach, gdy zwykłe automaty nie były w stanie im dorównać. Ich szybkość i sprawność działania idealnie pasowała do sportowych aut, choć niosła ze sobą też pewne wady, takie jak większa podatność na awarie, czy też mniejszy potencjał tuningowy.

Teraz miejsce DCT zajmuje 8-biegowy automat. Znajdziemy go już w nowym BMW M3 i M4, a docelowo trafi też do kolejnego BMW M2. Czy to źle? Nic z tych rzeczy. 8-biegowa konstrukcja ZF (ZF 8HP) to jedna z najlepszych skrzyń w historii. Pracuje szybko i skutecznie, jest bardzo wytrzymała i świetnie sobie radzi nawet z mocnymi silnikami. Kluczem do sukcesu jest dobre oprogramowanie, a z tym BMW akurat nie ma problemu. ZF 8HP nie wpłynie negatywnie na osiągi, tak więc o to nie trzeba się martwić.

BMW M BMW M stawia na wielkie nerki i nowoczesne technologie. No cóż, zobaczymy co z tego wyniknie.

Wiadomo, inne kwestie nie są już tak pocieszające. Na przykład waga - nowe BMW M3 i M4 solidnie przytyło, a napęd na cztery koła to kolejna porcja kilogramów. Już kilkanaście lat temu inżynierowie zapowiadali, że za jakiś czas (czyli mniej więcej teraz) samochody będą ważyły około dwóch ton, a pozostaną przy tym szybkie i skuteczne na torze. Fizyka robi swoje, ale inżynierowie też mają wiele asów w rękawach.

BMW M czeka też elektryfikacja

Zapowiedzi z ostatniej reklamy M Town okazały się być prawdziwe. W połowie tego roku zobaczymy nową zelektryfikowaną "M-kę". Trudno powiedzieć jaki napęd wybrała marka, gdyż nie ma żadnych zdjęć i informacji na temat prototypów.

Elektryfikacja nie jest zła. W odpowiedniej postaci nie oznacza mocno zwiększonej wagi, a jednocześnie pozytywnie wpływa na reakcję na gaz i zużycie paliwa. Nieco gorzej wygląda kwestia hybrydy typu plug-in. Z jednej strony jazda na samym prądzie i wsparcie ze strony mocnego silnika elektrycznego brzmią kusząco. Z drugiej jednak rozładowana bateria staje się jedynie zbędnym balastem, a brak prądu odczuwalny jest pod prawym butem.

BMW M Zapowiedź elektrycznego BMW M jest dość zabawna - gdyż pojawiła się na aucie z wolnossącym V8

Czy na taką rewolucję klienci marki są już gotowi? BMW M nie boi się o przyszłość. Nawet w pełni elektryczne auta marki mają oferować dużo radości z jazdy, będącej hasłem koncernu. Czas więc pokaże, czy inżynierowie wywiążą się ze swoich obietnic.