BMW, Mercedes i Audi mają się czego obawiać. Xpeng G9 zrobił na mnie świetne wrażenie

XPeng G9 nie jest samochodem rewolucyjnym. Ma kilka wad. Ale dawno nie jeździłem tak dopracowanym samochodem. Jest dobry i jako elektryk, i po prostu jako samochód. Konkurencja może się obawiać.

Marce XPeng wróżę trudne początki. Bardzo ograniczona sieć sprzedaży (jeden salon) i oferta samochodów wyłącznie elektrycznych, skierowanych do klienta bardziej premium, nie sugerują, że będzie łatwo. Tym większą ciekawość budził we mnie XPeng G9, flagowy obecnie model marki. Szybko okazało się, że niewielka dostępność nie przeszkadza ludziom "walić drzwiami i oknami" do warszawskiego salonu. Podczas odbioru auta wszyscy handlowcy mieli co robić, a zainteresowanych autem osób było naprawdę dużo

Po tygodniu dość intensywnego jeżdżenia wiem już, dlaczego. Chiński startup, jeśli tylko będzie szerzej dostępny, może napsuć sporo krwi tuzom rynku. Chiński startup ma czym przekonać klientów i, wbrew pozorom, nie jest to wyłącznie znacznie niższa cena.

Przyjrzyjmy się temu dokładniej.

Co ma do zaoferowania XPeng G9 na start?

To największy model w polskiej ofercie marki. Duży SUV przeznaczony dla pięciu (realnie czterech, ale o tym później) osób, z dużym, ustawnym bagażnikiem i dość pojemnym frunkiem. Mają odpowiednio 660 i 71 litrów. Do tego możliwość zamówienia haka (do 1 500 kg i 75 kg "bagażnika rowerowego") oraz bardzo bogate wyposażenie.

W naszym teście pojawiła się optymalna wersja, czyli środkowa. 551 KM modelu Performance robi wrażenie, ale "Long Range" z 314-konnym silnikiem i blisko 100 kWh akumulatorem to optymalne rozwiązanie.

Taki samochód kosztuje 269 900 zł. Na pokładzie naszego egzemplarza jest jeszcze pakiet Premium za 16 900 zł. Obejmuje m.in. skórę Nappa, wentylację i masaże dla czterech pasażerów oraz rozkładany do leżanki fotele pasażera. Kierowca ma to w standardzie.

Sprawdzamy więc, czym się różni teoria od praktyki.

Nie każdy polubi, każdy doceni

Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu przypadnie do gustu wnętrze G9. Jest minimalistyczne i wyposażone w potężne ekrany, zamiast fizycznych przycisków. Sam jestem zwolennikiem guzików do wielu funkcji. Jeśli jednak odpowiada Wam taki styl i nie przeszkadza dodatkowy, wielki ekran dla pasażera (niewidoczny z miejsca kierowcy) to chińska propozycja jest najlepszym systemem z jakim miałem do czynienia.

Sposób działania ekranu, funkcje, możliwości, czy możliwość pełnej i banalnej personalizacji skrótów na dolnym pasku są niezrównane. Jeśli potrzebujecie jakiejś opcji to po prosu łapiecie palcem kafelek w menu i "ściągacie" go na pasek, a niepotrzebny wywalacie z niego. Banalne. Do tego system rozpoznawania świateł, bardzo dobry system kreowania otoczenia, pokazujący czy nic nie macie np. w martwym polu. Są też kamery ułatwiające manewrowanie i wspierające przy zmianie pasa. Położenie ich wyświetlenia też można płynnie regulować.

Xpeng G9

Płynnie to w ogóle to, w jaki sposób działają systemy w XPengu G9. I choć raz system się lekko "zagotował", to jak na tydzień jazdy i porównanie z konkurencją, to chińska propozycja jest bezbłędna. Owszem, wolałbym lusterka i kierownice regulowane osobnymi przyciskami, a nie rolkami na kierownicy. I wolałbym normalny komputer pokładowy. Ale za to sterowanie klimatyzacją kierowcy z kierownicy bardzo doceniam. Tak jak i czytelność systemu i wskazań.

Do tego duży plus za łatwy dostęp do wyłączania niektórych asystentów. Samochód nawet... sam proponuje ich wyłączenie, np. systemu ISA po przekroczeniu prędkości.

Komfort i dopracowanie

XPeng jest minimalistyczny i daleko mu do klasycznej elegancji. Trudno więc postawić go jako wzór stylistyki wnętrza. Z drugiej strony, czy Mercedesy serii EQ, czy nowe BMW, takie są? Chińczycy podeszli do tego bardziej elegancko. I postawili na jakość. Plastiki, skóra Nappa, materiały wykończeniowe nawet w dolnej części deski rozdzielczej - wszystko jest takie, jak w europejskich markach premium było kilka/naście lat temu. Czyli lepsze niż teraz. Nie widać cięć kosztów, a najgorzej wygląda fortepianowa czerń i rolki na kierownicy. Cała reszta jest idealnie spasowana i z odpowiednich materiałów.

Do tego mamy bardzo wygodne fotele, z wentylacją i masażem oraz szerokim zakresem regulacji. Tylna kanapa nadaje się lepiej dla dwójki osób, bo środkowe miejsce jest raczej symboliczne. Ale za to ile w tym samochodzie jest miejsca. Nikomu nie powinno zabraknąć przestrzeni. Nikt też nie będzie narzekał na brak komfortu kanapy czy foteli.

Do kompletu mamy audio od duńskiej firmy Dynaudio, które gra bardzo przyjemnie. Wsparto to takimi gadżetami, jak głośnik w zagłówku, który służy do przenoszenia rozmów telefonicznych. Zaskakująco wygodne rozwiązanie.

XPeng G9 "dowozi" także jeśli chodzi o komfort jazdy. Fakt, emocji z prowadzenia i jakiejkolwiek naturalności, którą znajdziecie np. w BMW, tu nie uświadczycie. Układ kierowniczy nie jest przesadzony, ale bardzo syntetyczny.

XPeng G9

Ale za to pneumatyczne zawieszenie jest bardzo udane. Nie należy do najbardziej miękkich, ale dobrze radzi sobie z wybieraniem nierówności. Jest przyjemne, a jednocześnie nie izoluje tak, żeby utrudnić prowadzenie przez brak informacji zwrotnych z kół. Tak to powinno wyglądać. Do tego 19-calowe felgi są co prawda wyjątkowo brzydkie, ale mają na sobie opony z wysokim profilem. Odpada więc problem z krawężnikami i nerwowym dobijaniem na krótkich nierównościach.

Wspomniane wcześniej kamery dobrze uzupełniają się z niezłą zwrotnością oraz systemem, który w centymetrach pokazuje odległość od przeszkody. Manewrowanie tym samochodem po mieście jest więc naprawdę bezproblemowe.

Świetny elektryk, choć z wadami

Czy samochód elektryczny może dawać przyjemność z jazdy? Na pewno nie sportową. Ale taki spokój, ciszę i płynność - jak najbardziej. A XPeng G9 jest bardzo dobrze wyciszony, nawet przy wysokich prędkościach.

Do tego jest całkiem żwawy, choć odczujecie to dopiero w trybie Sport. Przyspiesza do 100 km/h w 6,4 sekundy, więc całkiem wystarczająco. Nie "puchnie" też przy wyższych prędkościach, zapewniając bardzo dobrą dynamikę.

Ta jednak skutkuje wyższym zużyciem energii. Choć to duży SUV i rozumiem, że nie może zużywać na autostradzie bardzo mało, to wyniki ok. 30 kWh/100 km nie są rewelacyjne.

W przeciwieństwie do tych w mieście. Tutaj chiński SUV pokazuje pierwszą zaletę. Przy spokojnej jeździe zużywa tyle co znacznie mniejsze auta, 13 - 15 kWh/100 km. Średnio jednak ok. 17 kWh, co wciąż jest rewelacyjnym wynikiem. Zwłaszcza, że nie trzeba się starać, żeby to osiągnąć. Szkoda, że możemy wybrać tylko trzy tryby rekuperacji plus jazdę "jednym pedałem", a nie ma automatycznego, dostosowującego się systemu odzyskiwania energii. To by się przydało.

Tak czy inaczej, kręcąc się "wokół komina" bez większych wyrzeczeń osiągniecie 450 - 500 km zasięgu.

A w razie czego, naprawdę możecie na ładowarkę zjechać tylko na szybką kawkę. XPeng G9 przyjmuje moc do 300 kW (wersja z małą baterią 200) i ma świetną krzywą ładowania. Bardzo długo utrzymuje moc ponad 200 kW, przez co ładowanie w trasie może zająć naprawdę chwilkę. W 12 minut udało mi się naładować więcej niż Mercedes EQE 350 ze stanowiska obok w pół godziny.

Xpeng G9 ma kilka rzeczy do poprawy

Poza brakiem automatycznej rekuperacji, chiński SUV ma jeszcze kilka drobnych wad. Na pewno osobom, które szukają dużego auta rodzinnego, może przeszkadzać bardzo "dwuosobowo" wyprofilowana kanapa. Poza tym, auto ma drobne wpadki wynikające ze zbytniego zintegrowania systemu w tabletach. Sterowanie niektórymi funkcjami jest przekombinowane, mimo ogólnie bardzo dobrej i intuicyjnej ergonomii. Fotele, czy lusterka mimo wszystko lepiej w całości obsługiwać osobnymi przyciskami.

Ci, którzy nie chcą się w pełni "integrować" z samochodem, nie dostaną też systemu bezkluczykowego. Ten działa tylko po podpięciu i autoryzacji aplikacji w telefonie. Bez tego zostaje otwieranie samochodu z pilota. Rozumiem ideę, ale nie podoba mi się to.

XPeng G9 Long Range - moja opinia i podsumowanie

Gdyby marka odważniej podeszła do wejścia na polski rynek, byłbym pewien, że znajdą miejsce na polskim rynku marek premium. Bo produkt, mimo niewielkich wad, może spokojnie aspirować do tego miana. Niektóre europejskie marki wyglądają bardziej "chińsko", mają samochody gorszej jakości i z bardziej skomplikowanymi i mniej czytelnymi systemami. XPeng, obiektywnie rzecz biorąc, jest samochodem może nie porywającym, ale bardzo dopracowanym. Zarówno jako "elektryk", jak i po prostu, jako samochód.

Myślę, że choć jest większy, na rynku będzie starał się zabrać klientów Mustangowi Mach-E, ale także pięciosobowym odmianom Volvo EX90 i KIi EV9. Spokojnie może też zabrać paru klientów Mercedesowi EQE SUV, który słabo się broni w tym zestawieniu.

Zalety
  • Bardzo niskie zużycie energii w mieście
  • Bardzo dobra krzywa i moc ładowania
  • Wnętrze wysokiej jakości
  • Rewelacyjne multimedia
  • Bardzo dobre zawieszenie/komfort jazdy
  • Dobre audio
  • Przestronne wnętrze
  • Świetny stosunek ceny do możliwości
Wady
  • Brak automatycznej rekuperacji
  • Niektóre funkcje są zbyt przekombinowane
  • Kanapa jest bardziej dwu, niż trzyosobowa
  • Przeciętne zużycie energii w trasie
  • Zupełnie "syntetyczne" prowadzenie
  • Tylko jeden salon i serwis "na start"

DANE TECHNICZNE PRODUCENTA
MOC MAKSYMALNA 230 kW (313 KM)
MAKS. MOMENT OBROTOWY 430 Nm
NAPĘD tylny
ZAWIESZENIE PRZÓD wielowahaczowe, pneumatyczne
ZAWIESZENIE TYŁ wielowahaczowe, pneumatyczne
HAMULCE tarczowe went./tarczowe went.
BAGAŻNIK p/t 71/660/1576l
BATERIA 98 kWh (93,1 kWh netto)
MOC ŁADOWANIA do 300 kW
TYP NADWOZIA SUV
LICZBA DRZWI / MIEJSC 5/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 4891/1937/1680 mm
ROZSTAW OSI 2998 mm
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 2210/
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/1500 kg
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 6,4 s
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 200 km/h
GWARANCJA MECHANICZNA 7 lat lub 160 tys. km
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER
GWARANCJA NA BATERIĘ / SILNIK
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 252 900 zł
CENA WERSJI TESTOWEJ 269 900 zł
CENA EGZ. TESTOWANEGO 286 800 zł