Porozmawiajmy o nerkach, czyli dokąd zmierza BMW?

Mam ogromny sentyment do BMW, ale patrząc na to co dzieje się z tą marką w ostatnich latach zaczynam zadawać sobie pytanie: dokąd zmierzacie?

BMW przez wiele lat miało to, czego próżno było szukać w Mercedesie czy Audi. Gdy marka ze Stuttgartu produkowała auta o stylistyce lekko zakrzywionego kredensu, a producent z Ingolstadt jeszcze ssał smoczek, BMW tworzyło pojazdy idealnie łączące sport, styl i dynamikę. Jeździły cudownie, wyglądały seksownie i miały niepowtarzalny charakter. I nawet kiedy szeregi stylistów tej marki zasilił Chris Bangle, tworząc kontrowersyjne BMW E65 i E60 nie było tak... dziwnie. Uznano bowiem, że Bangle przesadził. Szybko opuścił szeregi firmy, a ołówki przejęli inni ludzie, w tym Jacek Frölich, tworząc całkiem niezłe BMW F10 i F01. A potem się zaczęło.

G30 wygląda dobrze, choć jest bardzo generyczne. Seria 7 również nie rzuca na kolana, ale w wersji sprzed liftingu po prostu prezentuje się elegancko. Natomiast w pewnym momencie ktoś stwierdził "ej, znowu trzeba by się wyróżnić z tłumu" i wymyślił na nowo nerki.

Mania rozmiaru

Żeby nie było - BMW miewało ogromne nerki. Wystarczy wspomnieć BMW 328 z lat 30. XX wieku, które wyróżniało się dwoma długimi wlotami powietrza. Teraz jednak producent z Monachium poszedł w nieco kuriozalnym kierunku, gdzie nerki są dużo większe od ludzkiej głowy, przez co na przykład X7 wygląda jak wkurzony guziec, zaś "siódemka" jakby ktoś powiększył jej jedynki w uzębieniu. I o ile w tym ostatnim aucie na żywo nie wygląda to źle, to w X7 ciężko jest się przyzwyczaić do tej specyficznej stylistyki.

Najwięcej obaw mam jednak w stosunku do nadchodzącej Serii 4. BMW obiecywało, że zaskoczy wszystkich we Frankfurcie i zaprezentuje ciekawe auto studyjne. I jedno trzeba przyznać - prawie całe jest olśniewające. Doskonałe proporcje, lekki tył, płynna linia boczna, długa maska, wąskie lampy i... no właśnie, ten wielki grill, który pasuje tam jak pięść do nosa. Ma to swój urok - chyba wszystkie media motoryzacyjne (i nie tylko) wspomniały o tym aucie. Martwi mnie jednak to, że przeglądając serwisy z całego świata nie zauważyłem ani jednej pozytywnej opinii na temat stylistyki tego auta.

Wtem...

Cała ta efektowna reszta ginie przygnieciona tym monstrualnym grillem. Nie ma jej, nie istnieje. Równie dobrze mogli by na nadwoziu narysować coś śmiesznego, a i tak wszyscy skupiliby się na froncie koncepcyjnej czwórki. I czy to jest dobry kierunek? Tym bardziej, że ostatnio BMW sprawia wrażenie zagubionego. Ten sportowy charakter został mocno ugrzeczniony i ustąpił w dużej mierze komfortowi. Cyfryzacja z kolei zaczyna zagryzać naturalne odczucia, które zwyczajnie przestają być obecne.

A żeby było zabawniej BMW niedawno wypuściło absolutnie fenomenalne M2 Competition (a w drodze jest CS), zaś M5 Competition, choć ma swoje wady, rozkochuje w sobie niesamowitą lekkością prowadzenia.

Po cichu mam nadzieję, że BMW znowu znajdzie swoją własną drogę i nie będzie bawiło się w gry "mieć ciasto i zjeść ciastko". Tak się po prostu nie da.